Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inwazja Barbarzyńców u polskich nieudaczników w Berlinie [RELACJA, ZDJĘCIA]

Kamil Babacz
Przed klubem stanęła "Wędrująca boja"
Przed klubem stanęła "Wędrująca boja" Piotr Bedliński
W piątek wyruszyliśmy z ekipą organizującą festiwal "Inwazja Barbarzynców" do Berlina. W Klubie Polskich Nieudaczników, działającym przy Ackerstrasse 169, w dzielnicy Mitte, czyli w samym sercu miasta, odbywający się w Poznaniu w kwietniu festiwal, miał swój epilog.

Klub Polskich Nieudaczników istnieje już od 12 lat, choć przy Ackerstrasse działa dopiero od czterech. Po wejściu do środka zwraca uwagę nieprzerwanie mrugająca żarówka, wisząca na ścianie rama z kartką "No images yet" ("Na razie brak obrazów") oraz kilka starych krzeseł i stolików.

Klub stał się sławny dzięki swojej nazwie, będącej grą na stereotypie dotyczącym Polaków. Zamiast ulegać dominującej kulturze sukcesu, Piotr Mordel i Adam Gusowski, założyciele klubu, postawili na niepowodzenie, czyniąc z niego główny motyw miejsca. Pomysł na klub zadziwił media, a założyciele wylądowali w popularnym talk show w odcinku zatytułowanym "Nobody’s Perfect", na kanapie obok… Britney Spears, która koncertowała wtedy w Niemczech.

- To była na początku inicjatywa kilku osób, które nie miały za bardzo co zrobić z wolnym czasem albo też były nieprzystosowane socjalnie, nie mogły znaleźć sobie miejsca - mówi Piotr, który wyemigrował do Niemiec w latach 80. - Jesteśmy weseli i tak się nazwaliśmy żartobliwie nieudacznikami, bo jakoś nie udało nam się zrobić karier i zarobić kasy.

Działają zupełnie niekomercyjnie i chętnie udostępniają przestrzeń klubu innym - na koncerty, wystawy, pokazy odzieży. Odbył się tu nawet ślub. Jak mówią, mają piaskownice, ale zabawki przynoszą inni. Sąsiadują z Schokoladen - popularnym klubem post-punkowym i Acker Stadt Palast, który jego właściciel nazywa ostatnim niezależnym teatrem w Berlinie.

Razem z teatrem zorganizowali m.in festiwal polskiego kina. Jeszcze rok temu groził im komornik i koniec działalności. Budynek kupiła jednak fundacja, od której wynajmują go właściciele klubów razem z mieszkańcami po znacznie niższej niż rynkowa cenie. Mogą tu zostać 99 lat - mają to zapewnione. W dzielnicy Mitte, w której od lat drożeją mieszkania, a lokalna działalność wypierana jest przez korporacje, są jedną z ostatnich niekomercyjnych wysepek. Panuje tu przyjemny, domowy bałagan, zupełnie odmienny od podlegającej mocnej estetyzacji okolicy. Szybko można poczuć się tu jak u siebie.

Festiwal zaczął się po godzinie 20 projekcją krótkiego filmu podsumowującego akcję "Wędrująca boja" w Poznaniu. Boja - mobilna, samowystarczalna rzeźba - tego wieczora stanęła także przed Klubem Polskich Nieudaczników. Klimat nieudacznictwa chyba nieco udzielił się organizatorom, którzy zapomnieli skopiować plik z niemieckimi napisami do filmu, co wypłoszyło niektórych gości. Film obejrzały więc głównie osoby zaznajomione z projektem.

Boja przez tydzień pojawiała się w różnych miejscach Poznania - na Grunwaldzie, Łazarzu, Śródce, Wildzie i w Centrum - a jej obsługa zbierała opowieści mieszkańców. Na filmie jedna z mieszkanek Poznania, która całe życia mieszka przy ulicy Zeylanda, skarży się na zmiany zachodzące na ulicy. Mówi, że dziś nic nie pozostało po pełnej zieleni ulicy z piękną zajezdnią. Dzisiejszy stan ulicy nazywa dziczyzną, nie cieszą jej też plany powstania w tym miejscu galerii handlowej. Coraz częściej myśli, by wyprowadzić się w inne miejsce. Inni wspominają tramwaje na Półwiejskiej, dzieje Starego Browaru, a nawet Poznański Czerwiec.

Po premierze filmu przeszliśmy na podwórze kamienicy. Tam Łukasz Trusewicz z Galerii Raczej przeczołgał się pod zawieszonym nisko drutem kolczastym, tworzącym jakby siatkę, która jest podłączona do prądu. Swój performance nazwał "Uziemienie". Gdy przecinał drut obcęgami, lekko raził go prąd. Napięcie było zbyt małe, by mogło coś mu się stać, ale performance wytworzył we mnie jednak pewne poczucie zagrożenia, mieszanego z dziwnym oczekiwaniem na jakiś spektakularny, niebezpieczny rozwój wypadków.

W dyskomfort od początku wprowadza performance "Krajan" Dominika Złotkowskiego, który najpierw zaprosił publiczność na scenę Acker Stadt Palast, a potem kazał każdemu zdecydować, czy jest żydem, czy pedałem. Innego wyboru nie ma - gdy ktoś odmawiał odpowiedzi lub chciał wybrać obie etykietki, jego tożsamość określał performer. Gdy już każdy dowiedział się, kim jest, Dominik rzucił monetą, pomalowaną na dwa kolory - czerwony oznaczał pedałów, niebieski - żydów. W ten sposób zdecydował, kto zobaczy występ - "pedały" musiały wyjść z sali.

Na gipsowej tablicy Dominik odrysował swoją sylwetkę, którą następnie zamalował niebieską farbą. Schował się za podtrzymywaną przez pomocników płytą, wywiercił i wybił w niej dziury, a po stronie widocznej dla publiczności nakleił kolejno zniekształcone zdjęcia części swojego ciała. Na koniec zniszczył płytę bolesnymi uderzeniami pięścią i przeszedł przez wybitą dziurę, ukazując się całkiem nago publiczności. Symbolika nowych, bolesnych narodzin i wyzwolenia ze zniekształconego przez społeczne etykiety wizerunku wydała mi się całkiem przekonująca, a prosty gest uniemożliwiający części publiczności udziału w performansie pozwala odczuć siłę wykluczenia.

Festiwal zakończył improwizowany występ Rafała Zapały. Odwrócony od publiczności, siedzący na podłodze kompozytor wykorzystywał nie do końca przewidywalne zachowanie syntezatora Putney z 1969 roku. Przekształcał możliwości instrumentu przy pomocy laptopa, tak że dźwięk raz tworzył abstrakcyjny hałas, by za chwilę uporządkować się w równy beat, który znowu podlegał kolejnym dekonstrukcjom i przekształceniom - raz brzmiąc jak wczesne techno, raz wyjąc jak syrena, innym razem nadciągając znów jako piskliwa ściana dźwięku. Nieco dziwacznie i w sam raz na zakończenie nietypowego festiwalu w tym innym niż wszystkie klubie.


GŁOS WIELKOPOLSKI POLECA:


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski