Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:0. Znowu porażka

Maciej Lehmann
Piłkarze Lecha Poznań wracają z Białegostoku bez punktów.
Piłkarze Lecha Poznań wracają z Białegostoku bez punktów.
Lech jest niestety najgorszą drużyną 2012 roku. Piłkarzom trenera Mariusza Rumaka w piątym meczu z rzędu nie udało się strzelić gola. Nie ma się co czarować, w takiej formie, lechici na podium ekstraklasy nie mają żadnych szans.

To spotkanie było właściwie kopią poprzednich. Nieliczne sytuacje strzeleckie zostały zmarnowane przez lechitów, a rywale po strzeleniu gola w 30 minucie przez niezawodnego Tomasza Frankowskiego, z łatwością blokowali dostęp do własnej bramki. Wystarczyło trochę pokopać po nogach Semira Stilica i już nie było w szeregach Kolejorza piłkarza, który byłby w stanie sensownie rozegrać piłkę. Rudniew toczył zażarte boje z obrońcami, ale odcięty od podań, z minuty na minutę tracił siły i ochotę do gry.


Czytaj także:
Lech Poznań - Wisła Kraków 0:1 [ZDJĘCIA, FILMY]
Lech Poznań - Wisła Kraków 0:0 [ZDJĘCIA]

Lech się miotał, tak jak mówił przed meczem Rumak, przypominał ranne zwierzę. Ale nie był groźny, bo nie potrafił się odgryźć. Piłkarze Jagiellonii byli szybsi, bardziej zdeterminowani i zasłużenie wygrali.

Początek należał do gospodarzy, którzy już w drugiej minucie mogli zdobyć gola. Pozostawiony bez opieki Makuszewski na szczęście z najbliższej odległości nie trafił czysto w piłkę, choć miał przed sobą tylko Buricia. Chwilę później niecelnie strzelał Dżalamidze.

Lech zrewanżował się niecelnym uderzeniem Rudniewa. Poznaniacy sprytnie rozegrali rzut rożny, ale Łotysz strzelił głową minimalnie obok bramki.

Mecz się wyrównał, Lech starał się atakować skrzydłami, ale dośrodkowania do Rudniewa zwykle lądowały na głowach obrońców gospodarzy. W 27 minucie udało się wreszcie dokładnie dograć do Łotysza. Stilić świetnie rozegrał piłkę. Idealnie podał do wbiegającego w pole karne Ubiparipa, który odegrał do Rudniewa. Najlepszy snajper ekstraklasy z trzech metrów nie trafił jednak do siatki.

Ta niewykorzystana sytuacja srodze się na Lechu zemściła 180 sekund później. Jagiellonia zaskoczyła naszą obronę daleką wrzutką do Makuszewskiego, który zgrał piłkę plecami do Kupisza. Pomocnik gospodarzy wygrał pojedynek biegowy z Henriquezem wyłożył piłkę Frankowskiemu, który wyprzedził Kamińskiego oraz Wojtkowiaka i bez żadnych problemów wpakował piłkę do siatki.

Lech miał szansę na wyrównanie w 37 minucie, ale Stilić z rzutu wolnego z 20 metrów trafił tylko w mur. Piłka znalazła się jeszcze pod nogami Injaca, który trafił do siatki, ale Serb był na spalonym i arbiter słusznie gola nie uznał.

Spalonego nie było jednak chwilę później kiedy Frankowski o mało nie wykorzystał kolejnego gapiostwa naszych obrońców. Snajper Jagi po rzucie rożnym strzelał z pół obrotu, ale na szczęście Buricowi udało się odbić piłkę i zażegnać niebezpieczeństwo.

Spodziewaliśmy się, że po zmianie stron Lech ze zdwojoną energią ruszy do odrabiania strat, ale tak jak w wielu już meczach w tym sezonie, poznaniakom szło jak po grudzie. Niewiele było składnych akcji, nie widać było pomysłu jak przebić się pod pole karne rywali. Jagiellonia, która nastawiła się na wybijanie z rytmu lechitów i przeszkadzanie, nie miała żadnych problemów z realizacją swojego planu.

Lech zagroził gospodarzom dopiero w 55 minucie. Ubiparip dogonił uciekającą na aut piłkę, ale sfinalizował swoją akcję zbyt słabym strzałem. Znacznie lepsze było uderzenie Kamińskiego. Młody obrońca huknął z dystansu, ale Sandomierski czubkami palców wybił piłkę nad poprzeczkę.

Takich elektryzujących sytuacji było jednak mało. Nie ma w tej chwili w Lechu bowiem piłkarza, który potrafiłby wygrać jakiś drybling, stworzyć przewagę liczebną, zagrać coś niekonwencjonalnego. Dlatego nawet jak poznaniacy atakują wygląda to tak jakby "grali na aferę". Może przyniosłoby to skutek, gdyby w lepszej dyspozycji był Rudniew, albo trener Rumak postawił na jakiegoś młodego napastnika, a nie na wolnego i beznadziejnie nieskutecznego Ślusarskiego. To co zrobił ten piłkarz w 77 minucie wołało o pomstę do nieba. Dostał piłkę trzy metry od bramki i nie miał wokół siebie żadnego rywala. Co zrobił? Podał piłkę do rąk Sandomierskiemu.

Znacznie groźniejsze były kontry Jagiellonii. Efektownym wolejem popisał się Frankowski. Potem kapitalnie strzelał głową Dzalamidze. Lechici oglądali tylko plecy szarżujących rywali...

Kolejorza dobił w 90 minucie Grzegorz Rasiak. Makuszewski lewą stroną uciekł Djurdjevicovi i idealnie zagrał do byłego reprezentanta Polski, a ten z bliska nie mógł się pomylić.

Gdzie byli obrońcy Lecha? Znów nie nadążyli za szybszymi gospodarzami...

Jagiellonia - Lech 2:0 (1:0)
Bramki: Frankowski 30, Rasiak 90
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa
Żółte karki: Norambuena, Porębski, Dżalamidze, Bandrowskiego, Kupisz - Henriquez
Jagiellonia: Sandomierski - Norambuena (63. Grzyb) , Cionek, Porębski, Pejović - Kupisz, Bandrowski, Tymiński, Dzalamidze (90. Cetković), Makuszewski - Frankowski (80. Rasiak)
Lech: Burić - Wojtkowiak, Djurdjević, Kamiński, Henriquez - Murawski, Injać - Kriwiec (46. Ślusarski), Stilić (77. Kikut), Ubiparip - Rudniew

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski