Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak poczuć się zwycięzcą

Przemysław Walewski
Maratończyk powinien mieć serce jak dzwon, a płuca jak kowalskie miechy. To założenie idealne, a większość biegaczy i biegaczek nie ma zielonego pojęcia w jakim stanie są te strategiczne dla człowieka narządy. Zarówno początkujący adepci biegania i triathlonu, jak i zaawansowani zawodnicy skupiają się przeważnie na masie ciała (obsesja chudnięcia) i mięśniach (obsesja tzw. pakowania), a podczas wyścigów „wypluwają” płuca i doprowadzają serce do skraju wytrzymałości.

Badać stan układu sercowego powinniśmy nie od wielkiego święta, gdy coś zaczyna w nim szwankować, ale co najmniej raz do roku. Wizyta u lekarza z wynikiem badania EKG to inwestycja w bezpieczeństwo i komfort uprawiania ulubionej dyscypliny. Bardzo często lekceważmy przebyte anginy i grypy. W większości przypadków leczone są one na siłę, przy pomocy antybiotyków i sterydów. To niszczy zwłaszcza nasze serce, podkreśla dr Maciej Nowak z Centrum Medycznego „Dynasplint” w Poznaniu.

Zbierając materiały do swojej książki „Radość biegania” (ukaże się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego – przyp. Red.), miałem w ręku wyniki badań wydolnościowych, z których wynikało, że serce 30-latka ma parametry serca … schorowanego 60-latka. I jak mówić wówczas o intensywnym uprawianiu sportu? Badania przeprowadzane przed jednym z poznańskich maratonów pokazały, że na starcie stają osoby, które nie powinny w ogóle fundować sobie intensywnego wysiłku, na pograniczu zawału serca! Nie oznacza to, że takie osoby skazane są dożywotnim wyrokiem na kanapę i pilota. Istnieje wiele aktywności fizycznych (oficjalnie jest ich ponad dwieście), które można dopasować do swoich możliwości.

Sprawdźmy teraz, co z płucami. Badania RTG i spirometryczne pokażą, w jakim stanie są twoje płuca, i wykluczą astmę, na którą cierpi co dziesiąty Polak.. Musimy pamiętać, że im dłuższa była przerwa w systematycznych ćwiczeniach, tym bardziej nasz bilans otwarcia jest na minusie. Sport preferuje systematyczność, a nie pospolite ruszenia. Jak zaznacza dr hab. Krzysztof Kusy z AWF w Poznaniu, początkujący powinni zaczynać od małej intensywności i systematycznie budować „fundamenty” pod większe wyzwania.

Nie każdy jest stworzony do pokonania maratonu czy Ironmana, a robienie tego na siłę, balansując na granicach limitów czasów, wypacza zdrowego ducha sportowej rywalizacji. Satysfakcję można czerpać także z „połówek” i krótszych dystansów, wyzwań, które sprawią, że poczujemy się zwycięzcami. Stając na linii startu często słyszę słowa Killiana Jorneta, mistrza świata w skyrunningu i ultramaratończyka: ”Wygrana nie oznacza zakończenia wyścigu na pierwszym miejscu. Nie oznacza zwyciężenia pozostałych. Wygrana to pokonanie siebie samego, własnego ciała, ograniczeń obaw. Wygrana oznacza zmianę snu w rzeczywistość. Wiele wyścigów ukończyłem na pierwszym miejscu, ale nie czułem się zwycięzcą. Po przekroczeniu mety nie płakałem, nie skakałem z radości. (...)I to, przynajmniej dla mnie, nie jest wygrywaniem”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski