Lepszej wymówki dawno nie słyszałam. Najpierw nieczytanie książek i błędy ortograficzne ratowano dysleksją i dysortografią, a teraz potwora w postaci obowiązkowej matury z matematyki ujarzmi... dyskalkulia? Pytam, gdzie byli ci psychologowie, jak ten maturzysta w podstawówce był i w gimnazjum? Matematyki tam nie było? Wszyscy nauczyciele z litości ich przepuszczali z klasy do klasy. W takim razie basta!
N ie umie liczyć, nie musi mieć matury. Bo nie każdy ją musi mieć! Liczenie, tak jak czytanie i pisanie to podstawowa umiejętność, kształtowana od najmłodszych lat. Jeśli do matury tego zaburzenia nikt nie wykrył, to znaczy, że mamy do czynienia z chłodną kalkulacją, a nie z chorobą!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?