Politycy wyskakują nam, co było do przewidzenia, z każdego pudełka. Z rzadka tylko merytorycznie, częściej żeby zaprezentować swoje istnienie i sprawność w wypinaniu piersi. Tu wójt otwiera jakąś "budowlę" - i zaprasza media.
Tam prezydent rano coś wręcza, w południe coś ogłasza, po południu - przecina. I zaprasza. W Chodzieży burmistrzowi zachciało się debaty nad losem starszych ludzi. Aż dziw, że nagle teraz. Kiedy fotoreporter próbuje zrobić zdjęcie bez kandydującego w wyborach, musi trzy razy sprawdzać. Zupełnie jak z duchami. Na żywo nie widać, na fotografiach - pełną gębą.
Politycy nawet wzięli się za produkcję ulotek reklamowych wyglądających jak gazetki, choć gołym okiem widać, że na makatkach szkolnych lepsze wiszą. Gdyby nie wygrali wyborów, kariery w dziennikarstwie im nie wieszczę. Nawet na papier toaletowy ich produkty za słabe. Za mało farby, za dużo wazeliny.
Dla urzędujących i dumnie się wypinających oczywiście jakaś tam konkurencja się urodziła. Ale w większości ci konkurenci zapomnieli o jednym: wybory to nie konkurs miss. Tu nie wystarczy błysnąć na scenie w trzech punktowanych wyjściach: talentem, strojem ludowym i pupą.
W wyborach wygrywa się na dwa sposoby: długą pracą, albo przez zasiedzenie. I nawet bardzo, bardzo źle oceniani (co widać w naszym plebiscycie "Jak oni rządzili") prezydenci mają dzięki temu wielką szansę na reelekcję. Bo konkurencja spała cztery lata. Tak długo, że dziś wyborca ma wybór między odwiecznym miernym, ale wiernym (albo już zgranym jak zdarta płyta), a Gallem Anonimem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?