Tamtego dnia Tadeusz M., operator z wieloletnim doświadczeniem, przyszedł do pracy po ósmej rano. Przed jedenastą dźwig przewrócił się. Jego ramię uderzyło w żelbetonową konstrukcję. Jeden z robotników spadł z niej i zmarł w szpitalu, drugi został ranny. Dźwigowy uciekł. Odnalazł się w siedzibie firmy. Był pijany - około trzynastej miał 2,83 promila alkoholu. Tłumaczył, że był w szoku po wypadku i wypił pół litra cytrynówki. Jednak zdaniem prokuratury, do pracy już przyszedł nietrzeźwy, a później wypił wódkę, żeby to ukryć.
Usłyszał dwa zarzuty: spowodowania niebezpieczeństwa zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób i śmierci człowieka oraz prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości. Wczoraj prokurator domagał się za to 8 lat. Winien też zapłacić rannemu w katastrofie pracownikowi półtora tysiąca nawiązki plus drugie tyle za nietrzeźwość połączoną z 10-letnim zakazem prowadzenia pojazdów.
Prokurator przyznał, że bezpośrednią przyczyną wypadku był zbyt grząski grunt, ale...
- Za ustawienie żurawia odpowiada operator . Musiał wiedzieć, że powinien odmówić wjazdu na skarpę - przekonywał oskarżyciel.
- Propozycja prokuratora i wyrok jak za zabójstwo są nie przyjęcia - powiedział adwokat Krzysztof Urbańczak. Przypomniał, że opinie biegłych z Poznania i Łodzi dotyczące stanu upojenia oskarżonego różniły się. Podczas konfrontacji jeden z nich przyznał, że w chwili zdarzenia Tadeusz M. mógł mieć tylko 0,41 promila alkoholu, czyli nie był nietrzeźwy.
- Tam konieczne było zagęszczenie gruntu. Ale jak to na budowie bywa, tempo prac było rozbieżne z harmonogramem. Pan Tadeusz M. rozstawiał dźwig w miejscu wskazanym przez Grzegorza W., kierownika robót montażowych. To on był winny karygodnego zaniedbania, tymczasem w jego przypadku prokuratura umorzyła śledztwo, a dla Tadeusza M. domaga się 8 lat - mówił adwokat Urbańczak, dziwiąc się głośno, że Grzegorz W. nie był oskarżony, chociaż został skazany przez sąd z wniosku inspekcji pracy za błędne posadowienie dźwigu. - Tadeusz M. oczywiście nie wiedział, że grunt nie został zagęszczony. Operator nie ma narzędzi, żeby zbadać gęstość i musi robić to "na oko". Był tylko drobnym trybikiem w machinie budowlanej, który wykonał polecenie kierownika.
Obrońca wniósł o uniewinnienie Tadeusza M. od obu zarzutów.
Poznański Sąd Okręgowy ogłosi wyrok we wtorek, 20 października.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?