– Życie trzeba brać na wesoło, niezależnie od okoliczności – taką receptę na długowieczność wyznaje Kazimierz Durka.
Jak widać zasada sprawdza się doskonale - poznaniak 2 lutego będzie obchodził swoje setne urodziny. Mimo wieku, przez długi czas cieszył się dobrym zdrowiem i pogodą ducha, jakiej pozazdrościć mógłby mu niejeden 20-latek.
Znajomi i rodzina świętowanie rozpoczęli już w czwartek, 30 stycznia. Wszystko dlatego, że poznański Przemysłowy Instytut Maszyn Rolniczych w którym jubilat przepracował blisko dwadzieścia lat, wcześniej postanowił pojawić się u niego z niespodzianką.
Był więc obowiązkowy tort, szampan i kwiaty, a prócz tego uroczyste życzenia i pamiątkowy medal za zasługi na rzecz pracodawcy. – To pierwszy z pracowników, który doczekał się tak wyjątkowej rocznicy – tłumaczy dr Tadeusz Pawłowski, dyrektor PIMR-u.– Poza panem Kazimierzem nasz najstarszy pracownik ma w tej chwili 92 lata – dodaje.
Sam Instytut powstał tuż po wojnie, w 1946 roku. Kazimierz Durka pracował w nim od 1955, jako spawacz. Z wykształcenia jest również kowalem i ślusarzem. W tak zwanej “Prototypowni”, czyli Zakładzie Doświadczalnym, tworzył pierwowzory maszyn rolniczych, które były później produkowane i wypuszczane na rynek.
– Pamiętam go wśród sypiących się iskier, w dużym, skórzanym fartuchu spawacza, sięgającym mu aż do kostek – wspomina Lechosław Marciniak z PIMR. Z kolei Celestyn Szukała pamięta go jako tego, który uwielbiał opowiadać dowcipy. – Głupoty zawsze się go trzymały – przyznaje.
Mimo wcześniejszego przejścia na emeryturę (z powodu szkodliwych warunków pracy) jubilat nigdy nie zrezygnował z aktywności. Zawsze lubił jazdę na rowerze, w wolnych chwilach tworzył miniaturowe modele samolotów. W międzyczasie doczekał się dwojga wnucząt i trzech prawnuczek.
Sam miał aż dziewięcioro rodzeństwa. Urodził się w Karolewie pod Borkiem Wielkopolskim, jego ojciec, Stanisław, był wojskowym. – Dlatego u nas w domu zawsze był porządek i twarde wychowanie – mówi.
Przez większość życia mieszkał w Poznaniu na ul. Podgórnej. Dopiero niedawno, ze względu na pogarszający się stan zdrowia przeniósł się na os. Batorego, gdzie wraz z żoną mieszka jego jedyny syn.
Państwo Durka pozostają zgodni: - Mimo upływu lat tata wciąż był w dobrej formie – mówią. – Jeszcze kilka lat temu tańczył greka zorbę na rodzinnym weselu, a kiedy pytaliśmy go czy przypadkiem nie chciałby usiąść, tylko ściągał marynarkę z gorąca – śmieją się.
Opowiadają, że długie i szczęśliwe życie zawdzięcza ogromnemu poczuciu humoru i temu, że potrafi na nie spojrzeć z dystansem. Jak z perspektywy czasu on sam je ocenia?
– Życie jest naprawdę piękne – mówi. – Tylko ludzie czasem potrafią być niegodziwi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?