Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kim są podprowadzające Unii Leszno [ZDJĘCIA]

Karolina Sternal
Andżelika Kuźniak - czerwona, Justyna Pawlicka - żółta, Wioleta Cała - niebieska i Sandra Prałat - biała, czyli cztery podprowadzające.
Andżelika Kuźniak - czerwona, Justyna Pawlicka - żółta, Wioleta Cała - niebieska i Sandra Prałat - biała, czyli cztery podprowadzające. Archiwum Unii Leszno
Najmłodsza jest Justyna, najwięcej o żużlu wie Andżelika, Sandra to jedyna blondynka, a Wiolecie marzy się mundur. Dzięki nim każdy start staje się małą ceremonią. Są naprawdę dobre, wystąpiły nawet w Grand Prix Anglii.

Pojawiają się na stadionie równocześnie. Podczas gdy oni na specjalnych platformach objeżdżają stadion, one zajmują swoje miejsce. Na wprost głównej trybuny, blisko najważniejszego miejsca - linii, która jest jednocześnie startem i metą. Zanim jednak nastąpi ta chwila, gdy rozpocznie się wyścig, gdy zawyją motory, uniesie się czarny pył spod kół, a publiczność poderwie się z siedzeń, spotykają się na tej linii.

One po jednej stronie taśmy startowej, oni po drugiej. Oni w kaskach - czerwonym, żółtym, niebieskim i białym. One z parasolkami - czerwoną, żółtą, niebieską i białą. Ważne, aby każdy z nich stanął przed tą, której parasolka ma ten sam kolor, co jego kask. Bo tylko wtedy, może zacząć się mecz. Tylko wtedy żużlowcy Unii Leszno i ich rywale mogą rozpocząć widowisko, na które czekają tysiące.

Niecałe dwa lata temu Klub Unia Leszno ogłosił, że szuka podprowadzających, czyli dziewczyn, które tuż przed startem do każdego biegu będą stały przed taśmą startową z parasolkami w czterech kolorach.

- To taki zwyczaj, który został wprowadzony wiele lat temu - wyjaśnia Ireneusz Igielski, dyrektor zarządzający KS Unia Leszno. - Podczas meczu każdy z czterech zawodników startujących w danym biegu ma kask innego koloru. Dzięki temu wiadomo, który jest z której drużyny - biały i żółty to goście, a czerwony i niebieski - to zawodnik gospodarzy. Zanim jednak żużlowcy wystartują, każdy z nich musi się ustawić na odpowiednim torze. Aby nie było zamieszania, wystarczy, że popatrzą, gdzie stoi dziewczyna z parasolką w jego kolorze i już wiedzą, gdzie jest ich miejsce na linii startu.

Chętnych zgłosiło się sporo, ponad 40 dziewczyn z Leszna i okolicznych miejscowości. Ale wygląd to nie wszystko, czym musiały się wykazać kandydatki na podprowadzające Unii Leszno.

- Poproszono, aby każda zatańczyła z parasolką - opowiada Justyna Pawlicka. - Trzeba było wyjść na środek sali i pokazać, co się umie. Mnie to nie zdziwiło, bo przecież wiadomo, jeśli trema zje cię przed kilkudziesięcioma osobami, to co dopiero na stadionie przed tysiącami.

Ostatecznie komisja wybrała osiem dziewczyn, z których z czasem zostały cztery - Andżelika, Justyna, Wioleta i Sandra.

Z nich wszystkich, ona o żużlu wie chyba najwięcej. - Jak tylko sięgam pamięcią, w domu zawsze mówiło się o żużlu. Cała moja rodzina kibicowała, chodziła na mecze, oglądała transmisje. Żużel to było coś, z czym miałam do czynienia na co dzień - podkreśla Andżelika Kuźniak z Łoniewa.

Andżelika niebawem rozpocznie drugi rok studiów na Politechnice Poznańskiej. Chce zostać inżynierem zarządzania i inżynierii produkcji.

- Szczególnie dla dziewczyny, to nie są łatwe studia. Zanim je wybrałam, jeszcze w Technikum Ekonomicznym w Lesznie, chciałam kontynuować kierunek ekonomiczny, ale ostatecznie wybrałam Politechnikę - opowiada. - Jak to było z tym castingiem na podprowadzającą? Namówił mnie tata. Wszyscy w domu trzymali kciuki i udało się.

Dla Justyny zaczyna się szczególnie pracowity okres. Właśnie rozpoczęła naukę w klasie maturalnej w jednym z leszczyńskich liceów. Co ją zaprowadziło na żużlowy tor? Ona sama specjalnie nie pasjonowała się tym sportem, ale ponieważ tata jest kibicem, więc trochę tej miłości do żużla przeszło i na nią. Jednak najważniejszą rzeczą w jej życiu był i nadal jest taniec.

- Od dziecka tańczyłam. Najpierw był zespół ,,Puenta'', a potem przez cztery lata Państwowa Szkoła Baletowa w Poznaniu - mówi Justyna Pawlicka z Leszna. - Od pewnego czasu dorabiam sobie jako hostessa, więc umiejętność poruszania, zatańczenia, jak najbardziej przydaje się.

Podobnie jak to było z Andżeliką, Justynę do spróbowania swoich sił w castingu na podprowadzające namówił tata.

Wioleta właśnie zaczyna studia. Choć pierwotnie myślała o innej przyszłości, to ostatecznie wybrała wychowanie fizyczne w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Lesznie.

- Chciałam zdawać do szkoły wojskowej. Powstrzymał mnie jednak egzamin z matematyki, która nie należała do moich ulubionych przedmiotów - opowiada Wioleta Cała z Moraczewa. - Nadal ciągnie mnie do munduru, więc być może, że kiedyś jednak coś z tego będzie. Jak nie wojsko, to może policja albo straż pożarna.

Jeśli Wioleta nie wybierze munduru, to chce zostać instruktorem fitness, tym bardziej, że zawsze lubiła ruch.

- Tańczyłam w szkolnych zespołach, byłam cheerleaderką, skończyłam kurs tańca towarzyskiego i nowoczesnego. Jeśli chodzi o żużel, to zainteresowała mnie nim moja koleżanka z gimnazjum, więc teraz połączyłam oba zainteresowania - dodaje.

Trochę biegała, grała w siatkówkę, ale żużel nie był czymś, co ją pasjonowało. Zmieniło się to, gdy poznała chłopaka, zapalonego kibica. Konsekwencją tego była decyzja o wzięciu udziału w castingu na podprowadzające.

- Z zawodu jestem fryzjerką. To jest moja pasja, jednak w życiu chciałabym robić jeszcze coś innego - opowiada Sandra Prałat z Kąkolewa. - Uzupełniam wykształcenie, gdyż myślę o tym, aby zostać fizjoterapeutką. Chciałabym zajmować się dziećmi, które potrzebują takiej pomocy.

Od prawie dwóch lat towarzyszą żużlowcom. Same wymyślają układy swoich wyjść, dbają o swoje stroje, mobilizują w chwilach, gdy któraś ma gorszy dzień. Przez ten czas stworzyły zgrany, polegający na sobie zespół. Ich pracę docenili nawet organizatorzy zawodów z cyklu Grand Prix. Zaprosili je Anglicy, Duńczycy i może zaproszą jeszcze do innych krajów.

- Tam na stadionie, to jest nasza praca. Bardzo ją lubimy, ale jeszcze ważniejsze jest to, że udało się nam zaprzyjaźnić. Przyjdzie taki moment, gdy przestaniemy być podprowadzającymi, ale nadal będziemy mogły być przyjaciółkami. Pomagać sobie, spotykać się. To jest chyba najważniejsza rzecz, jaką zyskałyśmy dzięki żużlowi i temu, że przyszłyśmy wtedy na ten casting - podkreślają dziewczyny, cztery podprowadzające Unii Leszno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski