Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolarstwo górskie: Bartosz Banach goni Maję Włoszczowską

Radosław Patroniak
Bartosz Banach na błotnistej trasie ubiegłorocznego Skandia Maraton w Bielawie
Bartosz Banach na błotnistej trasie ubiegłorocznego Skandia Maraton w Bielawie Archiwum
Maja Włoszczowska pewnie jeszcze długo pozostanie w naszym kraju wizytówką kolarstwa górskiego. Kariera mistrzyni świata i wicemistrzyni olimpijskiej w kolarstwie górskim działa jednak na wyobraźnię innych zawodników. Jednym z tych, którzy mają szansę jej kiedyś dorównać, jest 25-letni Bartosz Banach z grupy Mróz Jet Active Borek Wlkp.

Ubiegłoroczny zdobywca Pucharu Polski, czyli najlepszy błotniak cyklu ośmiu imprez, w tym roku chce wspólnie z kolegami podbić Europę, a w czerwcu powalczyć o pierwszą dwudziestkę na MŚ we Włoszech.

- Konkurencja w męskim MTB jest większa niż wśród kobiet. Na trasach rządzą Szwajcarzy, Włosi i Austriacy. Nie mówię, że są poza naszym zasięgiem, ale dystansu w umiejętnościach nie da się zniwelować w jeden sezon. Nawet najbardziej utalentowany zawodnik potrzebuje cierpliwości i profesjonalnego przygotowania, żeby zaistnieć w światowej czołówce - przyznał dyrektor grupy Mróz Active Jet Piotr Kosmala.

To on wypatrzył dwa lata temu Banacha na zawodach w kolarstwie górskim. Wtedy startował w barwach grupy BikeWorld Gdańsk. - Wywodzę się z kolarstwa szosowego, więc bardziej odpowiadają mi w MTB maratony, bo wyścigi zazwyczaj trwają 5-6 godz., czyli tyle, ile etap w zawodowym tourze - mówił Banach.

Kolarstwem zaraził go starszy, brat Robert. - Jak miałem 7 lat, to zabrał mnie na zawody do Warszawy. Jazda na rowerze bardzo mi się spodobała, bo w wyścigu dzieci zająłem pierwsze miejsce, a brat w kategorii do 15 lat nie stanął nawet na podium - wspominał rodowity gdańszczanin. Do sekcji kolarskiej trafił w wieku 13 lat.

- W Lechii Gdańsk ścigałem się przez sześć lat. Potem jako 19-latek wyjechałem do Francji. Rywalizowałem z zawodowcami, ale tymi z niższej półki. Po dwóch latach wróciłem do kraju i szukałem klubu. Przystań znalazłem niespodziewanie u "górali" i w ten sposób zmieniłem konkurencję, chyba już na zawsze - dodał Banach.

W polskich realiach jego najgroźniejszymi rywalami są Andrzej Kajzer, Bogdan Czarnota i... starszy brat. - On też startuje w maratonie, ale tak naprawdę my bardziej się wspieramy, niż walczymy. Zresztą rodzice postępują podobnie. Cieszą się z moich sukcesów w równym stopniu, co brata. Jak zawody odbywają się w pobliżu Gdańska, to zawsze na nie przyjeżdżają i nam kibicują - podkreślił Banach.
Większość roku spędza on na walizkach. W tym sezonie grupa kolarska Mróz Active Jet ma w planach około 50 startów, w tym sześć zagranicznych. Niedługo Banach wyjedzie na pierwsze zgrupowanie do Włoch, a w marcu na kolejny obóz i pierwsze zawody na Wyspach Kanaryjskich. - Czeka nas miesiąc wytężonej pracy w ciepłych krajach. Grupa liczy obecnie sześciu zawodników. Wszyscy specjalizują się w MTB, ale jak byli szosowcy, też nie było źle, bo oni na rowerach muszą spędzać jeszcze więcej czasu - zauważył 25-letni zawodnik, który w tym roku chce zdobyć licencjat z fizjoterapii w prywatnej szkole w Sopocie.

- Maratonu MTB nie ma w programie igrzysk. Może kiedyś będzie, ale nie wiadomo, czy Bartek będzie wtedy jeszcze jeździł na rowerze. Mai Włoszczowskiej pewnie już nie dogoni, ale może zostać choćby mistrzem świata. To pracowity i ambitny kolarz, a zarazem skromny człowiek - stwierdził dyrektor Kosmala.

Jego zawodnicy mają zapewnione świetne warunki do tego, by próbować rywalizować z najlepszymi. Nie chodzi tylko o plan startów i zgrupowań. We współczesnym kolarstwie wielkie znaczenie ma też sprzęt, który nie jest niestety tani. - Jeździmy na rowerach niemieckiej firmy Corratec. To najwyższa półka, bo każdy wehikuł kosztuje od 15 do 20 tys. zł. Uzbrojeni w takie rowery nie musimy mieć kompleksów wobec konkurencji - tłumaczył Banach.

Mimo że nie jest juniorem, to wyznacza sobie najwyższe cele. - W kolarstwie górskim, żeby myśleć o medalach na światowych imprezach, trzeba regularnie ścigać się z najlepszymi. W dodatku nie przez sezon, dwa, tylko przez 4-5 lat. Trzeba cierpliwie czekać na sukcesy i wspinać się szczebel po szczebelku w kolarskiej hierarchii. Pewnie, że chcę się rozwijać, zostać mistrzem świata czy olimpijskim, ale praca to nie wszystko. W zawodowym sporcie na sukces składa się wiele czynników, na które nie zawsze ma się wpływ - zakończył Banach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski