A niewiele brakowało, aby Stanisław Stachura stracił swoje konie. Wszystko przez to, że pętał im nogi i łby przywiązywał do pęcin. Ogier, przywódca stada liczącego pięć klaczy, tak się przez to poharatał, że strażnicy z Wrześni umieścili go w końskim schronisku. Teraz właściciel płaci za jego utrzymanie prawie całą swoją emeryturę... - Wiem, że takie wiązanie koniom się nie podobało, ale co miałem robić? - stary człowiek pyta z rozbrajającą szczerością.
Losem zwierząt zainteresowała się Krystyna Urbanek, poznanianka z fundacji Centaurus powstałej dla ratowania wierzchowców przed okrucieństwem ludzi. Stanisław Stachura krępując je w stary, raczej barbarzyński, ale zarzucony już sposób, dopuścił się przestępstwa. Bez zbadania wszystkich okoliczności, pewnie by mu odebrano zwierzęta.
- Pan Stanisław kocha swoje konie. Byłoby okrucieństwem, gdybyśmy je umieścili w schronisku - mówi Krystyna Urbanek.
Do pomocy przekonała cały sztab ludzi. Krzysztof Wilczyński wyekspediował samochód z dźwigiem i kierowcą, który przywiózł sto żerdzi na płot dla koni. I wystawił rachunek tylko za paliwo!Anna Knocińska, komendant i Dariusz Bibel, wychowawca z wrzesińskiego hufca pracy przyjechali z dwunastką gimnazjalistów do kopania dołów i stawiania płotu. - Konie to cały mój świat, bez nich nie mam po co żyć - przekonywał pan Stanisław, gdy klacze maszerowały za swoim panem po ugorze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?