Mecz w Kielcach rozpoczął się z 45 minutowym opóźnieniem. Wszystko przez awarię oświetlenia, z którą długo nie mogli sobie poradzić gospodarze.
Warta Poznań rozpoczęła bardzo odważnie. Zieloni wyraźnie chcieli przerwać serię trzech porażek z rzędu bez strzelonego gola. Podobać się mogła współpraca na prawym skrzydle Kajetana Szmyta i Stefana Savicia. Zielonym dwukrotnie udało się przedrzeć do linii końcowej i wyłożyć piłkę na środek pola karnego, ale zabrakło skutecznego wykończenia tych akcji.
Zobacz też: Lech Poznań z rekordowym przychodem! Zanotował największy wzrost spośród wszystkich drużyn
Piłkarze Korony nie zdążyli nawet podejść w pobliże bramki Warty, a nastąpiła kolejna przerwa w grze. Z powodu odpalenia pirotechniki przez kibiców Korony, mecz przerwany został na blisko 10 minut. Po tej pauzie nadal częściej przy piłce utrzymywali się Zieloni. Niestety bez zagrożenia dla gospodarzy.
Kielczanie dopiero po 20 minutach odzyskali kontrolę nad tym meczem, ale podobnie jak poznaniacy grali zbyt chaotycznie, by poważniej zagrozić bramce Warty. Dopiero w 36 min. interweniować musiał Jędrzej Grobelny. Po dośrodkowanie z rzutu wolnego piłka trafiła do Mateusza Czyżyckiego, który uderzył z woleja, ale wprost w ręce bramkarza poznaniaków.
Zobaczcie wyjątkową oprawę na Suzuki Arenie
W ostatnim kwadransie pierwszej połowy Zieloni ograniczali się praktycznie tylko do obrony. Próby kontrataków kończyły się niecelnymi zagraniami już daleko od pola karnego kielczan.
- Mam nadzieję, że ten mecz się ożywi. Sporo rzeczy u nas nie funkcjonuje. Musimy poprawić naszą grę
- mówił w przerwie przed kamerami Canal +, rozgrywający 200. mecz w ekstraklasie Mateusz Kupczak.
Po zmianie stron właśnie kapitan Warty otworzył wynik meczu. W 50 min. Nono, zaatakowany przez Kupczka, stracił piłkę przed własnym pole karnym, pomocnik Zielonych skorzystał z prezentu i precyzyjnym uderzeniem umieścił piłkę w bramce.
Chwilę później Warta miała jeszcze dwie dobre sytuacje na podwyższenie wyniku, ale ani Saviciowi, ani Szmytowi nie udało się pokonać Dziekońskiego. Widać jednak było, że poznaniacy po strzeleniu bramki poczuli się pewniej na Suzuki Arenie.
Korona przycisnęła dopiero w ostatnim kwadransie. Lecz tak jak w pierwszej części, akcje gospodarzy były dosyć czytelne i obrońcy Warty łatwo je przerywali. Aż do ostatniej minuty doliczonego czasu gry. Wtedy po rzucie wolnym, w ogromnym tłoku do remisu doprowadził Martin Remacle.
VAR jeszcze sprawdzał sytuację, czy nie było ręki, ale ostatecznie arbiter uznał gola i mecz zakończył się remisem 1:1.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?