Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościół katolicki w internecie

Karolina Koziolek
-  Nie boimy się trudnych tematów - deklaruje poznański franciszkanin o. Leonard Bielecki.
- Nie boimy się trudnych tematów - deklaruje poznański franciszkanin o. Leonard Bielecki. Grzegorz Dembiński
Kościół chcąc być bliżej wiernych, przenosi się do internetu. Przez internet można już uczestniczyć w mszy świętej, wziąć udział w rekolekcjach, zamówić mszę świętą za chorą babcię, ale wciąż nie można się spowiadać ani wziąć ślubu.

Od kilku dni na Twitterze można zostać przyjacielem samego papieża Benedykta XVI, ale dużo trudniej zostać znajomym własnego proboszcza. Zmienić to chcą poznaniacy, którzy jesienią zeszłego roku założyli katolicki portal społecznościowy parafianie.pl. Proboszczowie mogą tam utworzyć stronę parafii i zakładać wątki dyskusyjne ze swoimi parafianami. Na parafianie.pl profil może założyć każdy, tak samo jak na facebooku czy naszej-klasie, można zamieszczać tam zdjęcia, posty i filmy. Tematy tylko związane z wiarą. Jego twórcy nie chcą tutaj przypadkowych osób. Chwalą się też, że daje on dużo więcej możliwości niż facebook. Przede wszystkim ma zachęcać do dyskusji na tematy związane z duchowością, wiarą i religią. Na słynnym facebooku przede wszystkim chodzi o ścianę (tam zamieszcza się swoje wpisy), na parafianach.pl chodzi o rozmowę.

Czytaj także:
Chcesz zostawić psa? Zrób to w internecie
Ewa Minge ma już dość chamstwa w internecie!

- Ma to być takie miejsce, gdzie można na temat wiary rozmawiać bez skrępowania. Nikt tu nikogo nie wyśmieje, wiadomo o co chodzi. Tutaj jest się wśród swoich - tłumaczy Marcin Pera, jeden z twórców portalu.

Na portalu mogą rejestrować się zwykli ludzie, ale także instytucje kościelne, pielgrzymki, formacje duchowe czy sanktuaria pielgrzymkowe. To wygodne dla tych, którzy nie chcą wydawać pieniędzy na tworzenie własnej strony, mogą mieć swoją w ramach portalu.

- Proboszczowie cenią sobie taki system. Tym bardziej że wielu pomagamy założyć profil i go aktualizować. A proboszcz jest zadowolony, że ma gdzie informować na bieżąco parafian o ważnych wydarzeniach czy o zmianach w porządku nabożeństw - mówi Marcin Pera.

Parafianie mogą przypisać się do swojej parafii, ale także do innych, z których chcą dostawać bieżące informacje. Ale to nie wszystko. To, co jest bezcenne, to możliwość rozmowy on-line ze swoim proboszczem, oczywiście jeżeli akurat będzie miał czas…

- Jeszcze do niedawna internet stanowił głównie źródło informacji. Od paru lat stał się kolejną płaszczyzną komunikacji. Oprócz rozmów w sklepie czy w pracy, teraz spotykamy się także na portalach społecznościowych. Nasz serwis w ten sposób tworzy społeczność osób, które łączy wiara - wyjaśnia Marek Florczyk założyciel agencji, w skład której wchodzi portal parafianie.pl.
Portal ma obecnie około 50 użytkowników, z którymi współpracują administratorzy, a ok. 300 osób, które są nim zainteresowani.

Inną ofertę dla proboszczów mają twórcy strony e-parafia.pl, której twórcą jest Rafał Koczoński z Gliwic. Kilka lat temu po prostu udzielał się w parafii. Był członkiem rady parafialnej, prowadził także stronę internetową swojej parafii.

- Niedługo później zgłosił się do mnie inny proboszcz z Gliwic, aby założyć stronę także dla tamtejszej parafii, potem zgłosił się następny ksiądz i następny. Nawet się nie zorientowałem kiedy stało się to moją pracą - mówi Rafał Koczoński.

Zdaniem Koczońskiego nie każdy może zajmować się takim biznesem.

- Trzeba mieć wyczucie - przyznaje. - U nas wszyscy, którzy tworzą strony parafialne, są związani z Kościołem - dodaje.

Chodzi o to, żeby mieć świadomość, co jest ważne i jak rozłożyć akcenty.

- Na głównej stronie najlepiej bryła kościoła lub zdjęcie ołtarza. Poza tym najważniejsze są ogłoszenia parafialne, bo głównie po to ludzie wchodzą na stronę. No i bieżące fakty z życia parafii - wylicza Rafał Koczoński.

Oprócz tego na stronie można zapisać się do newslettera i co tydzień dostawać informacje z parafii na swoją skrzynkę e-mailową.

- To szczególnie cenią sobie parafianie, którzy na stałe wyjechali za granicę, ale nadal chcą mieć łączność z parafią. Chcą wiedzieć, kto się ożenił, komu urodziło się dziecko, a kto umarł - opowiada Koczoński.

Internetowe strony parafialne wciąż nie są jednak standardem. W większych miastach jak Poznań, Gniezno czy Kalisz właściwie nie znajdzie się już parafii bez strony internetowej. Wierni mniejszych parafii nie czują takiej potrzeby.

- A szkoda, bo to duża oszczędność. Proboszczowie mówią nam, że znacznie spada choćby liczba drukowanych gazetek parafialnych, ponieważ wielu mieszkańców czyta ogłoszenia w internecie, a dla parafii spadają koszty - tłumaczy Koczoński.
Ostatnio hitem jest interaktywny kalendarz intencji mszalnych, gdzie parafianie mogliby wpisywać je sami. Byłoby na nim widać wolne terminy, wystarczyłoby kliknięcie i msza byłaby zamówiona. Wiele parafii już teraz ma tzw. skrzynkę mszalną. Po kliknięciu na nią można do swojego proboszcza wysłać e-maila.

Teraz jego agencja reklamowa robi strony dla parafii w całej Polsce, także w Wielkopolsce m.in. dla parafii w Bolechowie. Agencja specjalizuje się w działalności stricte przeznaczonej dla Kościoła. Oprócz stron internetowych stworzyła także program komputerowy Fara, który ma ułatwić proboszczom prowadzenie kancelarii. Łatwiej dzięki programowi prowadzić ewidencję chrztów, ślubów, pogrzebów, udzielonych dyspens.

Podobną animację miały na swojej stronie siostry karmelitanki z Gniezna zbierające fundusze na remont klasztornego dachu. Na stronie głównej dwie sympatyczne zakonnice pokazywały wielką dziurę w dachu ich domu zakonnego. Zachęcały do "wzięcia" dachówki myszką komputera i "załatania" dziury. Po czym następowało przekierowanie do strony z numerem konta. W zamian siostry obiecywały modlitwę, a strona nazywała się Różaniec assistance.

- Nie sądzę, żeby to kogoś oburzało albo powodowało niesmak. Do działań marketingowych w internecie prawo mają także siostry zakonne. Im więcej w tym poczucia humoru, tym lepiej - ocenia Marek Florczyk z parafianie.pl.

Strzałem w dziesiątkę okazał się także portal przeznaczeni.pl. To katolicki portal randkowy. Wstęp mają tam tylko panny i kawalerowie, no, ewentualnie wdowcy, żadnych rozwodników i szukających przygód mężów i żon. Przed zalogowaniem się trzeba odpowiedzieć na szereg pytań, a prawdziwość odpowiedzi zostanie zweryfikowana w trakcie korzystania z serwisu. Złamanie zasad grozi usunięciem z portalu. Jak podkreślają twórcy, ma on służyć kojarzeniu małżeństw, a nie szukaniu przygód. Do dyspozycji korzystających z serwisu są dwaj księża. O samym małżeństwie, czym jest, jaki jest jego sens można też poczytać w materiałach zamieszczonych na samym portalu. Twórcy chwalą się sporą liczbą skojarzonych do tej pory małżeństw i narodzonych w nich dzieci. Z ich statystyk wynika, że w każdym tygodniu poznaje się 10 osób i zawierane są trzy małżeństwa. Od 2005 roku, czyli początku istnienia serwisu, małżeństwo zawarło prawie 1700 osób.

Zakony dużo wcześniej od parafii zrozumiały siłę, jaką jest internet i wykorzystują go, jak tylko się da. W innych niż marketingowe celach w internecie pojawili się dwaj poznańscy ojcowie franciszkanie, o. Leonard Bielecki i o. Franciszek Chodkowski, którzy tworzą katechezy "Bez sloganu". Gdy trzy lata temu zakładali swojego video-bloga, zaczęła się prawdziwa moda na kazania w internecie. Tylko jednego dnia ich kazanie potrafiło obejrzeć nawet 40 tys. osób. Zaraz za nimi zaczęli je wtedy robić dominikanie czy jezuici. Do tej pory ich katechezy obejrzało ok. 400 tys. osób.
A tematy są trudne: homoseksualizm, problemy i grzechy polskich duchownych, odejście z kapłaństwa, seks przed ślubem czy masturbacja. Pojawiają się także tematy metafizyczne i związane wprost z religią; o wolnej woli, o spowiedzi, o wstydzie przed modlitwą czy wiara jest dla twardzieli?

- Nie boimy się trudnych tematów - deklaruje o. Leonard Bielecki. - Nasze internetowe katechezy to świetny sposób, aby odpowiedzieć właśnie na takie trudne pytania. Okazuje się, że nurtują one rzeszę ludzi, ale oni boją się zadać je swojemu proboszczowi albo nawet spowiednikowi. Do nas mogą przesłać je w anonimowym e-mailu - radzi franciszkanin.

Franciszkanie oglądalność mają także w Korei czy Stanach Zjednoczonych, gdzie odcinek o antykoncepcji obejrzało ok. 3 tys. osób.

Kolejna inicjatywa zakonników to Prawdopodobnie Pierwsze Rekolekcje dla Niewierzących, które odbyły się w tym roku przed Wielkanocą w internecie na facebooku. Zorganizowali je polscy jezuici z Włoch i Danii. Jak napisali na facebooku: "Naszą akcję adresujemy przede wszystkim do wszystkich osób niewierzących, czyli do tych, którzy na pytanie o swoją wiarę albo nie widzą co odpowiedzieć, albo zdecydowanie stwierdzają, że nie wierzą". Rekolekcje miały odpowiedzieć na pytania: "Czy niewierzący wiedzą, jak wygląda światopogląd chrześcijański? Czy chrześcijanie mają choć cień pojęcia, jak na życie patrzą niewierzący?

Ta strona to okazja, aby spotkały się dwa światopoglądy. Nazwa "rekolekcje" pochodzi z języka osób wierzących, dla których zawsze oznacza ono odnowienie w myśleniu, wyjście ku nowemu" - czytamy dalej.

Chociaż rekolekcje skończyły się wraz z Wielkanocą, to dyskusje na ich profilu na fecebooku nadal tętnią życiem. Pod postami zdarza się i po sto komentarzy. Na początku organizatorzy zastanawiali się, czy coś takiego jest potrzebne. Odpowiedź już dostali i dostają nadal.

Poznańscy dominikanie wraz z o. Janem Górą transmitują przez internet spotkania na Polach Lednickich, zamieszczają na swojej stronie kazania z niedzielnych mszy w formacie mp3, rozsyłają newslettery. Parafie dopiero się budzą.

- Nie wyobrażam sobie internetu bez Kościoła. Kościół z założenia chce być blisko wiernych, skoro oni są w internecie, Kościół musi podążyć tam za nimi - uważa Marek Florczyk. - W internecie - tak jak i w realu - jest dobro i zło. Ważne, żeby tworzyć tam coś pozytywnego - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski