Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kozak o filmie "Jesteś Bogiem": "Jesteś kłamstwem"

Agnieszka Świderska
Krzysztof Kozak: Była „prawda” ekranu. Teraz nadszedł czas na moją
Krzysztof Kozak: Była „prawda” ekranu. Teraz nadszedł czas na moją Fot. Robert Wolkaniec
- Gangster otoczony prostytutkami, który okrada Paktofonikę z ich pierwszych nagrań. To ja Krzysztof Kozak, wydawca płyt, żonaty od 25 lat, ojciec piątki dzieci, przedstawiony w filmie "Jesteś Bogiem" - mówi w wywiadzie dla "Głosu Wielkopolskiego Krzysztof Kozak, wydawca i promotor rapu, znany w środowisku jako KNT oraz Kozanostra.

Pierwsza rzecz, którą zrobił pan po obejrzeniu filmu "Jesteś Bogiem"?

Krzysztof Kozak:
Jeszcze przed wyjściem z kina stanąłem przed lustrem. Jestem człowiekiem, który może prosto spojrzeć sobie w oczy. Nie wiem, czy to samo mógłby o sobie powiedzieć scenarzysta tego filmu, Maciej Pisuk, czy Rahim. Ten film zszokował mnie ogromem kłamstw. To największe kłamstwo, czyli wzorowana rzekomo na mnie postać Krzysztofa Kozy, uderza we mnie. Byłem na tym filmie z żoną i 14-letnią córką. Zobaczyły na ekranie swojego męża i ojca jako gangstera otoczonego prostytutkami, który wykorzystał i oszukał Paktofonikę i o mało co nie rozjechał Magika. Kogoś, kto nigdy nie istniał.

Skąd mógł się wziąć Krzysztof Koza i kim naprawdę był Krzysztof Kozak dla Paktofoniki?

Krzysztof Kozak: Ktoś taki jak Koza mógł się wziąć tylko z chorej wyobraźni scenarzysty i Rahima. Czuję w tym jego udział. Skoro Magik miał być bohaterem romantycznym, to potrzebowali jakiegoś czarnego charakteru, kogoś, kto stał za tym całym złem, kto je uosabiał. Filmowa historia Paktofoniki mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej gdyby nie spotkali na początku Krzysztofa Kozy. W prawdziwym życiu spotkali Krzysztofa Kozaka, który zobaczył w nich niesamowity potencjał, i który dał im szansę. Tą szansą były nagrania w profesjonalnym studiu w Katowicach. Tam powstały trzy pierwsze utwory - ("Priorytety", "Gdyby", "Ja to ja" - od redakcji). Nie doszło jednak do wydania całej płyty, a prawdziwą przyczyną była pazerność Rahima. Stawiał bardzo wygórowane żądania finansowe. Chciał, żebym im wypłacał co miesiąc pensję, a na to nie było mnie stać. Magik podczas tych rozmów pozostawał w cieniu. To Rahim stawiał warunki. Warunki nie do przyjęcia.

W filmie płyta się jednak ukazuje, a nowy wydawca Paktofoniki, Gustaw, kupuje ją w Empiku. Co naprawdę stało się z tymi pierwszymi nagraniami?


Krzysztof Kozak:
Nigdy ich nie wydałem. Nie podpisaliśmy kontraktu, więc nie miałem do nich najmniejszych praw. I nie robiłem Paktofonice żadnych problemów, kiedy się po nie zgłosili. Chciałem tylko, żeby zwrócili mi koszt wynajęcia studia. Zwrócili mi to. To były jedyne pieniądze, które "zarobiłem" na tych nagraniach. Byłem wobec nich w porządku. Gdybym naprawdę był gangsterem, to załatwiłbym to dziś z Rahimem inaczej. Ale nie jestem gangsterem. Szanuję za to prawdę, która zawsze była w rapie, która od początku była jego esencją i największą siłą. I która powinna być, a której zabrakło w tym filmie. Moja walka jest walką o prawdę także tego przekazu.

Czy film nie rządzi się jednak swoimi prawami? Studio Filmowe KADR broni się, że "Jesteś Bogiem" jako film fabularny, a nie dokumentalny, ma prawo do swojego przekazu?

Krzysztof Kozak: Skoro Magik był prawdziwy, skoro prawdziwa była Paktofonika, to gdzie tu miejsce na fikcję? A skoro postać Krzysztofa Kozy miałaby być fikcyjna, to dlaczego nosi niemal moje nazwisko, dlaczego pojawia się przy niej logo mojej wytwórni i każdy może powiązać ją ze mną? Powtórzę za Abradabem, ten film to ściema, ściema za ściemą. Nie da się już zatrzymać kłamstwa, które razem z tym filmem poszło już w świat. Postaram się jednak nie dopuścić do tego, żeby moja córka uczyła się o mnie w szkole jako o bezlitosnej gnidzie, która będzie stawiana w opozycji do tragicznej postaci Magika. Chodzi o materiały edukacyjne i scenariusze lekcji na podstawie filmu "Jesteś Bogiem", które trafiły do szkół. Nie powinny uczyć się na kłamstwach.

Czy prawie półtora milionom ludzi trudniej będzie uwierzyć w prawdę niż w kłamstwo, które zobaczyli na ekranie?

Krzysztof Kozak
: Mam nadzieję, że łatwiej. Filmem można ogłupić ludzi, ale każda prawda ma swój czas. Była "prawda" ekranu. Teraz nadszedł czas na moją. Peja był pierwszą osobą, która zadzwoniła do mnie po obejrzeniu filmu: "Krzychu, co to za bzdury?!". On znał prawdę. Pamiętał jak Rahim przyjeżdżał do mnie do Poznania. Pamiętał czym to się skończyło. Nie wiem, po co to zrobili. Nie interesuje mnie to. Nie pozwolę jednak nikomu bezkarnie niszczyć czegoś, na co pracowałem przez całe życie. Mojego nazwiska w polskim rapie, gatunku, który współtworzyłem w tym kraju od połowy lat dziewięćdziesiątych i którego płyty nadal wydaję. Teraz to dla mnie kwestia honoru. A jaka jest prawda o mnie i Magiku? Kilka godzin po jego śmierci zadzwonił do mnie właściciel studia, w którym Magik nagrał swoje ostatnie kawałki przed śmiercią. Po jego śmierci chciał zrobić na tym interes życia. Zaproponował mi ich wydanie. Powiedziałem mu, że chyba pomylił numer i że nie ma żadnych praw do tych nagrań. Należą do rodziny Magika.

Wytoczył pan proces producentowi i dystrybutorowi o naruszenie dóbr osobistych. Jakiego zadośćuczynienia pan żąda?

Krzysztof Kozak: Przeprosin. I prawdy o Krzysztofie Kozaku już na samym początku filmu. Prawdy o tym, że jego filmowa postać jest jednym wielkim kłamstwem.

Czytaj także:
Proces w sprawie "Jesteś Bogiem" nie odbędzie się w Poznaniu

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski