Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzywdzonym dzieciom pomóc może patrol i sąsiad

Agnieszka Smogulecka
Sygnały o możliwym znęcaniu się nad dziećmi lub braku opieki napływają od sąsiadów, ale i od samych dzieci
Sygnały o możliwym znęcaniu się nad dziećmi lub braku opieki napływają od sąsiadów, ale i od samych dzieci fot. Dariusz Gdesz/Polskapresse
Ponad 200 razy do domów poznaniaków wyjeżdżał w ubiegłym roku "przyjazny patrol". Pomógł niemal 300 dzieciom, które z powodu nieodpowiedzialności rodziców znalazły się w kłopotach. W tym roku również policji i Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Rodzinie w Poznaniu przyznano grant na program "Dziecko pod parasolem prawa".

Przemoc, zaniedbywanie dzieci, alkoholizm, czyli łzy, strach, głód. "Przyjazne patrole" mają z tym do czynienia podczas każdego z dyżurów. A one odbywają się w noce z piątków na soboty i z sobót na niedziele. Bo wtedy najwięcej jest interwencji domowych, spowodowanych awanturami rodzinnymi. Chodzi o to, by zapewnić dzieciom opiekę w czasie, gdy ich rodzice są zatrzymani lub przesłuchiwani, a później - objęcie nadzorem rodziny.

- Coraz częściej sprawdzamy informacje od zaniepokojonych krzykami sąsiadów i od krzywdzonych dzieci - przyznaje Joanna Kęcińska z wydziału prewencji Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

Przypadki bywają różne. Kiedyś zadzwonił 10-latek, który twierdził, że jest maltretowany przez rodziców. Później okazało się, że owa "przemoc" to polecenia uprzątnięcia zabawek w pokoju i odrobienia lekcji. Czara goryczy przelała się, gdy chłopiec nie dostał batonika do szkoły. Zadzwonił pod 997. Kiedyś zadzwoniła sąsiadka zaniepokojona płaczem dziecka dobiegającym zza ściany. Gdy do drzwi zapukał patrol, stało się jasne, że rocznej dziewczynce nie dzieje się krzywda: dziecku nie odpowiadała zmiana diety, gdy matka przestała je karmić piersią.

- Wolimy dziesiątki takich zgłoszeń, niż jedno zaniedbanie. Lepiej sprawdzić, dlaczego ktoś płacze, niż mieć wyrzuty sumienia, że nie zareagowaliśmy, gdy była potrzeba - przekonują policjanci i pracownicy socjalni, dyżurujący w weekendy.

A że reagować trzeba - nikt nie wątpi. 17-latek z Poznania, najstarszy z pięciorga rodzeństwa, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zadzwonił w październiku, powiedział wprost: - Nie dajemy rady. Matka i ojciec ciągle piją. Matka alkoholem zapija tabletki, dziwnie się zachowuje. Pomóżcie - prosił.

Patrol - jak zwykle w cywilnych ubraniach i taksówką, żeby nie straszyć maluchów, z maskotkami - przyjechał do mieszkania. Dzieci (3, 7, 9, 16 i 17 lat) były roztrzęsione, oboje rodzice - kompletnie pijani (ponad 2 promile alkoholu w organizmie). Dzieci zostały przekazane pod opiekę babci. Są z nią nadal, rodzice muszą się leczyć.

"Przyjazny patrol" sprawdził też sygnał z poczty e-mail (niebieska.skrzynka@ poznan.policja.gov.pl). List nadszedł w piątkowe popołudnie. Tego samego dnia policja weszła do mieszkania na Starym Mieście. Dwumiesięczny chłopiec był pod "opieką" pijanych kobiet: babci i matki. Ojciec w ogóle się nim nie interesował. Jego trzeba było przekazać "interwencyjnie" - jak mówią pracownicy socjalni - do placówki opiekuńczej.

Sierpień: rodzice wypili wódkę, później kilka puszek piwa. Dzieci (8, 11 lat) były głodne i przestraszone. Maluchy wzięła do siebie babcia. Lipiec: ktoś wzywa policję na Winogrady. Pijana kobieta bije się z mężczyznami, z którymi wcześniej spożywała alkohol. Na zajście patrzy jej 5-letnie dziecko. Płacze, jest przestraszone i głodne. Rano zjadło bułkę, a gdy nadjeżdża patrol, zbliża się godzina 21. Matka jest wulgarna, agresywna. Maluchem godzi zaopiekować się jego ciocia. Kolejna sprawa z Jeżyc. Pijana matka z półtorarocznym synkiem zatacza się. Wzywany jest ojciec. - Sam nie wiem, co mam robić. Żona dużo pije - przyznaje.

Takich spraw jest najwięcej. 9-letni chłopiec wzywa policję. Matka jest pijana, krzyczy. Ojciec musi wrócić z nocki do domu.

Kolejna kobieta zatacza się, trzymając na ręku dziecko. W domu, w łóżeczku rocznego malucha, czekają na nią jeszcze dwie puszki piwa.

- W ciągu ubiegłego roku dla większości dzieci znaleźliśmy opiekę u bliskich - mówi Kęcińska. - 6 trafiło do placówek interwencyjnych, 2 do szpitala. Wszczęto też kilka postępowań karnych.
Anonimowa osoba radziła zainteresować się rodziną z Jeżyc. Twierdziła, że dzieci mogą być krzywdzone. Patrol to potwierdził. Małżeństwo zostawiało córki (7 i 10 lat) pod opieką "przyjaciela".

Para nie wiedziała, że 21-latek pije alkohol przy dzieciach. - Nie lubię, jak on przychodzi - zwierzyła
się policji młodsza z dziewczynek. - Udaję, że śpię, ale czuję, jak mnie głaszcze po głowie, nogach, pod koszulką i majtkami - dziecko bało się tak bardzo, że nie powiedziało o tym rodzicom, chociaż pewne znaki próbowało dawać. Jedna z sąsiadek przypomniała sobie, że mała skarżyła się, że "po wizycie wujka boli ją pupa". Mężczyzna został zatrzymany za molestowanie obu dziewczynek.
Innym razem patrol trafił na pobite przez ojczyma dziewczynki (8 i 10 lat). Mężczyzna pastwił się nad dziećmi - bił pięścią po głowach, szarpał za włosy, ubrania, straszył, zawstydzał - gdy matki nie było w domu. Kiedy sprawa wyszła na jaw, kobieta przełamała się i… złożyła zawiadomienie, że mąż znęca się także nad nią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski