To, że Ruch przyjedzie do Wronek po to by bronić się niemal cała drużyną, a szans na strzelenie bramki będzie szukał w kontratakach wiadomo było od dawna. Ale mimo wszystko trenerowi Bakero należą się brawa za ultraofensywne ustawienie zespołu. Na prawą flankę desygnował do gry Aleksandara Tonewa, a młody Bułgar, który po raz pierwszy miał okazję zagrać od początku, odwdzięczył się za zaufanie, efektownymi rajdami.
Czytaj także:
Lech Poznań: Bruma wzmocni defensywę
ŁKS Łódź - Lech Poznań 0:5 (0:3)
- Gramy u siebie, chcemy wykorzystać nasz atut, którymi są szybkie skrzydła - tłumaczył swoją decyzję Jose Bakero, ale dobrze wyglądała nie tylko gra bocznymi sektorami boiska.
Tylko na początku poznaniacy mieli drobne problemy, kiedy Paweł Abott wykorzystał swój wzrost i wygrał kilka pojedynków główkowych z naszymi stoperami. Potem jednak górę wzięła inteligencja Wołąkiewicza oraz Djurdjevica, którzy znakomicie ustawiali się i z łatwością odbierali piłkę rywalom.
Lech grał zresztą bardzo mądrze nie tylko w obronie. Już dawno nie widzieliśmy tylu wariantów rozgrywania ataku pozycyjnego. Kolejorz próbował grać na jeden, dwa kontakty, raz lewą raz prawa stroną, a kiedy była na to okazja, nasi pomocnicy starali się wrzucać piłki za plecy obrońców. Nie wszystko jeszcze się udawało, było sporo niedokładności, ale po kilku akcjach ręce same składały się do oklasków.
Lech już do przerwy strzelił dwa gole i oba padły po efektownych zagraniach. W 20 minucie lewą stroną przedarł się bardzo aktywny Jakub Wilk, który najwyraźniej wziął sobie do serca słowa krytyki za poprzednie występy i był motorem napędowym ofensywy Lecha. Po dośrodkowaniu Wilka, bramkarz Ruchu odbił piłkę przed siebie, a Artiom Rudnew bez problemów skierował ją do siatki.
Dziesięć minut później wielką klasą błysnęli Semir Stilić i Mateusz Możdzeń. Bośniak, który otrzymał na skrzydle podanie od młodego lechity, odwdzięczył się kapitalnym dośrodkowaniem. Możdżeń przyjął piłkę na pierś i z półobrotu zdobył drugiego gola.
Tuż przed przerwą Lech był bliski strzelenia trzeciego gola. Tym razem podręcznikowa kontrę wyprowadzili Rudnew ze Stilicem. Łotysz wypatrzył niepilnowanego w polu karnym Wilka, ale niestety lewemu pomocnikowi po raz drugi w tym sezonie nie udało się wykorzystać wymarzonej wręcz sytuacji.
Na początku drugiej połowy Lech zadał trzeci, decydujący cios. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Stilicia strzelał Możdżeń, Perdijić znów nie opanował piłki, dopadł do niej Rudnew i strzelił swojego ósmego gola w rozgrywkach.
Od tego momentu był to właściwie mecz na jedną bramkę. Ruch może mówić o szczęściu, że nie został rozgromiony, bo doskonałe sytuacje mieli jeszcze Rudnew (trafił w poprzeczkę), Murawski, którego strzał instynktownie obronił bramkarz "niebieskich" i Stilić, który z 11 metrów uderzył obok słupka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?