- To było w 2006 roku. Pojechałem na mecz Jezioraka Iława ze Zniczem Pruszków. Kolega polecił mi jednego z zawodników gospodarzy. W czasie spotkania nie zwracałem już uwagi na chłopaka, którego miałem obserwować, bo spodobał mi się filigranowy pomocnik Znicza. Rządził i dzielił, kreował grę. Tak jak teraz, był cały czas w ruchu, chciał być jak najczęściej przy piłce. Gdy dowiedziałem się, że ma dopiero 20 lat, wysłałem SMS-a do pana Drzymały - trzeba go brać jak najszybciej.
Radek przyjechał do nas na mecz Pucharu Ligi i po nim już wiedzieliśmy, że będzie do nas pasował - opowiada Tadeusz Fajfer. - Ze Znicza polecałem też Roberta Lewandowskiego, ale kiedy prezes się spytał, ile ma goli, a wtedy „Lewy” był po kontuzji i miał bardzo mało strzelonych bramek, powiedział, że mogę go sobie kupić, jak będę miał swój klub - dodaje były golkiper Dysko-bolii.
To nie jest cały teks. Więcej przeczytasz na stronie Serwisu Plus. Lech Poznań: „Turbo Maja” się nie zatrzymuje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?