Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legenda powróci? Cegielski chce znowu budować silniki okrętowe

Redakcja
Waldemar Wylegalski
Nowy prezes spółki H. Cegielski, Andrzej Dubaj, uważa, że firma jest stworzona do budowy silników, a on sam wie, jak ten potencjał wykorzystać. Spędził Pan już pół roku w spółce Hipolit Cegielski Poznań, kończąc kadencję poprzedniego prezesa. Jak Pan ocenia obecną sytuację Cegielskiego?

Zakłady mają ogromny potencjał, ale muszą mieć 4-5 produktów flagowych. Na tę chwilę mają dwa. Zakontraktowanie trzeciego jest kwestią około dwóch miesięcy. Może będzie też czwarty. Jeśli będziemy mieć co najmniej cztery produkty, na których będziemy mogli powiesić swoje logo, to zmiany rynkowe nie będą nam już zagrażać. Nie powinniśmy też występować w roli poddostawcy, to jest najgorsza z możliwych ról na rynku przemysłowym.

Czym są te dwa główne produkty Cegielskiego?

To są dmuchawy, które w większości wysyłamy na rynek koreański i części do silników dwu- i czterosuwowych. To ważne, aby Cegielski produkował w seriach. Przewagą tego zakładu nad innymi jest specyficzny park maszynowy, duże obrabiarki, kadra i możliwość przygotowania dokumentacji wykonawczej. Z takim potencjałem powinniśmy robić rzeczy skomplikowane, wymagające montażu.

Jest szansa powrotu do produkcji silników?

To mój główny cel. Pracujemy nad kilkoma możliwościami, aby wrócić do produkcji silników za granicę. Jesteśmy ostatnią firmą w Europie, która może zbudować silnik dwusuwy. Zapotrzebowanie wynika jednak z ceny baryłki ropy, która jeszcze w połowie ubiegłego roku kosztowała 100 dolarów, a w tym roku - 50 dolarów i jest szansa, że będzie jeszcze tańsza. Czy będziemy robić czterosuwy i inne silniki, tego jeszcze nie wiem. Wiem jednak, że ta firma jest stworzona do produkcji silników.

Pana poprzednik wyjeżdżał często za granicę, aby zdobyć kontrakty. Czy są jakieś efekty tych wyjazdów?

Nie chcę komentować działań poprzednika. Mam na swoim koncie rejs dookoła świata, więc jeśli będę miał gdzieś pojechać, to tylko po to, aby wynegocjować lepszy kontrakt, albo go podpisać.

Na jakie rynki zagraniczne wysyłane są wyroby Cegielskiego?

Nasze dmuchawy są już na rynku koreańskim. Próbujemy z nimi też wejść na rynek chiński. Robimy elementy dźwigowe dla niemieckiej firmy, mamy propozycję współpracy z niemieckim MAN-em przy uruchomieniu i serwi-sowaniu elektrowni stacjonarnych, a w Anglii kończymy montaż zespołu silnikowego na olej rzepakowy. Być może drugi silnik też trafi do Anglii.

A co z polskim rynkiem? Jest na nim jeszcze dla was miejsce?

Jest szansa, że w najbliższym czasie wejdzie w życie nowy, duży kontrakt.

Chodzi o branżę związaną z biomasą, energią odnawialną?

Tak, ale nic więcej nie mogę teraz powiedzieć. Jeśli z nim ruszymy, to będziemy potrzebować więcej pracowników.

Pana poprzednik zapowiadał raczej zwolnienia grupowe. Skąd tak diametralna zmiana?

Tamten plan nie jest już w ogóle brany pod uwagę. Jeśli dostaniemy kontrakty, to będziemy zatrudniać, żeby realizować zamówienia na czas.

Ile czasu Pan sobie daje na odbudowę Cegielskiego, czyli legendarnych poznańskich zakładów?

Ten rok będzie przełomowy. Pewnie nie wszystko uda się zrealizować od razu, ale plan jest opracowany do 2016 roku i trzeba go teraz wykonać. Na szczęście temat silników jest mi bardzo bliski.

Spędził Pan 15 lat na morzu. Dlaczego zdecydował się Pan wystartować w konkursie na prezesa Zakładów Cegielskiego?

Jestem z podobnej branży. W 1956 roku Cegielski miał podpisane licencje na silniki typu Z40/48 i dwusuwy. Silniki Z40/48 zostały przydzielone Zakładom Urządzeń Technicznych Zgoda-Święto-chłowice, gdzie pracowałem przez 12 lat. Wcześniej przez 15 lat pływałem na masowcach, tankowcach i kontenerowcach, również u zagranicznych armatorów. Pływałem m.in. na polskim największym tankowcu o nazwie Czantoria o nośności 150 tys. DWT (ang. skrót dla nośności - deadweight tonnage - przyp. red.). Znam też wszystkie firmy z wybrzeża, które zajmują się handlem częściami silnikowymi i nie tylko. Jednym słowem znam się na tym, co robi Cegielski.

Dlaczego Cegielski wciąż próbuje sprzedać swój majątek. Jeśli plany się powiodą, zakłady mogą potrzebować więcej miejsca?

Chcemy sprzedać sześć nieruchomości nieprzydatnych w bieżącej działalności spółki. Cegielski ma wystarczające możliwości produkcyjne. Jeśli nie uda się ich sprzedać, to będziemy próbowali te nieruchomości wynająć lub znaleźć inne rozwiązania, np. nawiązać współpracę z kimś, kto będzie miał dobry pomysł na zagospodarowanie danej nieruchomości.

Mówi się o połączeniu zakładów Cegielskiego ze spółkami córkami. Są takie plany?

Nie może być tak, że firmy, które mają w nazwie Cegielski rywalizują ze sobą. W przypadku jednej ze spółek zależnych zdarzało się, że ten sam wyrób wychodził z Cegielskiego różnymi kanałami na ten sam przetarg. Nie chcemy konkurencji pomiędzy spółkami z tej samej grupy kapitałowej. Chcemy rozwinąć rynek usług serwisowych na statkach i dalej produkować dmuchawy, dla których jest to rekordowy rok, mamy 25 zakontraktowanych sztuk.

[

Wróć na stronę "Głosu Wielkopolskiego".

](http://www.gloswielkopolski.pl)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski