Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legenda "Wpław przez Kiekrz" wciąż jest żywa wśród pływaków

Radosław Patroniak
Pierwszy zwycięzca, Zdzisław Gacek, czyli legenda legendarnego wyścigu podczas ubiegłorocznych zmagań
Pierwszy zwycięzca, Zdzisław Gacek, czyli legenda legendarnego wyścigu podczas ubiegłorocznych zmagań archiwum
Druga sobota lipca ludziom związanym ze sportem kojarzy się w Poznaniu zawsze z najstarszym maratonem pływackim „Wpław przez Kiekrz” im. Stanisława Garczarczyka. Może impreza ma już najlepsze lata ze sobą, ale wciąż działa na wyobraźnie laików (uczestnicy mają do przepłynięcia ponad 7 km) i poraża swoją tradycją. Za rok kierskie zmagania będą już obchodzić bowiem jubileusz półwiecza. Na razie jednak maraton kończy 49 lat i jego organizatorzy zapraszają na przystań ŻLKS w Kiekrzu w sobotę o godz. 10.

– Poznań ma swoje sportowe wizytówki, ale ma też swój wkład w historię całego polskiego sportu. Maraton „Wpław przez Kiekrz” jest jednym z jej elementów, bo ta impreza przez lata tworzyła tradycję pływania i nie wyobrażam sobie, by zniknęła z kalendarza zawodów - mówiła swego czasu Ewa Bąk, dyrektor Wydziału Kultury Fizycznej Urzędu Miasta Poznania.

Zaczęło się 49 lat temu od 10 km i zwycięstwa Gacka
Wszystko zaczęło się w 1967 r. , kiedy grupa entuzjastów pływania, na czele z naszym nieżyjącym redakcyjnym kolegą, Stanisławem Garczarczykiem (obecnym patronem imprezy), postanowiła zorganizować maraton pływacki na Jeziorze Kierskim. W pierwszym komitecie był również obecny organizator zawodów, czyli Bogusław Roszyk.

Pierwszym zwycięzcą zawodów dla najbardziej wytrwałych pływaków został Zdzisław Gacek z Olimpii Poznań, do niedawna jeszcze sędzia główny maratonu. Wtedy był on jeszcze dłuższy niż obecnie, bo zawodnicy mieli do pokonania 10 km. Zwycięzca w wodzie przebywał dwie godziny i osiem godzin. Rekord czasowy padł jednak w 1988 r., gdy Przemysława Abramowicz z Olimpii Poznań potrzebował na pokonanie maratonu aż 3,5 godziny. Potem dystans był jednak często skracany i porównania czasów straciły sens. Nigdy jednak zwycięzca kierskich zmagań nie zszedł poniżej 50 minut...

Niewiele przez te lata zmieniła się natomiast trasa wyczerpującego wyścigu, bo wciąż ona prowadzi z Kiekrza do okolic plaży przy hotelu Kaskada w Baranowie i z powrotem.

– Tym razem nie będzie dodatkowych okrążeń na starcie i finiszu, ale to chyba dobrze, bo rywalizacja będzie bardziej czytelna i przejrzysta – zauważył Roszyk.

Przeżył on już tyle maratonów, że nie obawia się ani oberwania chmury, gradobicia czy gromów z jasnego nieba. – Były już tak różne sytuacje na wodzie, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Wiem, że jeśli zawody będą dobrze zabezpieczone przez ratowników zawsze uda się uniknąć najgorszego – dodał Roszyk. Nic dziwnego, że każdego roku zawodnikom towarzyszy 50 ratowników w łódkach, kajakach i motorówkach.

Jan Urbaniak przeszedł do historii maratonu
W ostatnich latach dominatorem kierskich zmagań z żywiołem został 21-letni pływak Warty Poznań, Jan Urbaniak. Stypendysta Uniwersytetu z Tampy jako pierwszy wygrał maraton trzy razy z rzędu. W tym roku również jest w wielkiej formie, co potwierdził na Pucharze Świata na węgierskim Balatonie, zajmując 20 miejsce w doborowej stawce i zapewniając sobie udział w mistrzostwach Europy w pływaniu długodystansowym.

– „Wpław przez Kiekrz” to bardzo prestiżowa impreza, zwłaszcza wśród wielkopolskich pływaków. Pamiętam jak zaczynałem przygodę z pływaniem to 7,5 km działało na moją wyobraźnię. Teraz jest już inaczej, bo takie dystanse to dla mnie chleb powszedni, ale legenda pierwszego polskiego maratonu wciąż jest żywa wśród pływaków – tłumaczył Urbaniak.
Magia Kiekrza działa, ale prawda też jest taka, że nie wykracza poza środowisko pływaków. Czasy się zmieniły, a przede wszystkim zmieniły się zainteresowania kibiców.

– Trzydzieści lat temu maraton był jeszcze bardziej popularny, ale pewnie do tamtego poziomu zainteresowania nigdy już nie dojdziemy. Dziś konkurencja innych imprez masowych i rekreacyjnych jest dużo większe niż w tamtych, pionierskich czasach. Dlatego nie możemy się pochwalić spektakularnymi nagrodami czy działaniami promocyjnymi, mamy natomiast przekonanie, że „Wpław przez Kiekrz” to ikona polskiego pływania – przekonywał Roszyk.

Podkreślił on również niepowtarzalny charakter kierskiej imprezy i fakt, że przetrwała ona w niezmienionej formie lepsze i gorsze okresy, choć były takie momenty, że była ona już bardzo poważnie zagrożona.

– Świadomość tradycji i znaczenia tego miejsca dla wielu pokoleń zawodników na pewno wzmacnia naszą motywację do organizacji zawodów. Inne maratony mają krótszą historię lub zniknęły z mapy imprez, a Kiekrz zachowuje ciągłość i miano tego pierwszego. Tu przecież wszystko się zaczęło, co związane z pływaniem długodystansowym w naszym kraju – przyznał Roszyk.

Kobiety zwyciężczynie i kobieta-ambasador
Na wyjątkowe uznanie zasługują zwycięzcy maratonu, a na wyjątkowy podziw zasługują kobiety, które sięgały po palmę pierwszeństwa w wyścigu z udziałem mężczyzn. Ostatni raz taka sztuka udała się przed czterema laty, Izabelli Grzegorczyk z Poznania.

– Nie spodziewałam się wygranej. Bardziej walczyłam z dystansem niż z mężczyznami. Finisz był dla mnie niezwykle wyczerpujący, ale jednocześnie też piorunujący, bo w końcówce biegu wyraźnie odpłynęłam od rywali - tłumaczyła pływaczka, która była najszybsza w stawce dziesięciu zawodników i zawodniczek.

Sympatyczna kraulistka cztery tata temu pływała w barwach Posnanii (obecnie reprezentuje Wartę Poznań). Wygrywając w Kiekrzu dołączyła ona do nielicznego grona triumfatorek. Pierwszą kobietą zwyciężczynią „Wpław przez Kiekrz” była w 1980 r. Irena Holeniewska ze Stali Stocznia Szczecin, która swój sukces powtórzyła rok później. 16 lat temu nie miała natomiast sobie równych Malwina Bukszowana ze Słupska.

Od niepamiętnych czasów pływakom towarzyszy również kobieta, a mianowicie europosłanka Krystyna Łybacka. Można powiedzieć, że jest ich nieoficjalnym ambasadorem. Trudno sobie wyobrazić ceremonię otwarcia zawodów bez niej, tak samo zresztą jak trudno sobie wyobrazić kierską scenę bez spikera imprezy, Grzegorza Hałasika z Radia Merkury.

–Pewnie, że chciałbym, aby w maratonie uczestniczyło pięciuset pływaków, a na pomoście kibicowały im dziesiątki tysięcy widzów. W obecnych czasach to jednak nierealne. Szanuję jednak „Wpław przez Kiekrz” za tradycję i niezłomność jego organizatorów. Przetrwać prawie pół wieku to wielka sztuka – zauważył Hałasik.

Za rok musi być odświętnie
Formalnym organizatorem maratonu od kilku lat jest Wielkopolski WOPR, któremu przewodniczy Zbigniew Rister. O jego dobre imię walczą również działacze ŻLKS na czele z komandorem Markiem Kuleszą. Impreza nie przetrwałaby też, gdyby nie pomoc Urzędu Miasta Poznania, Urzędu Marszałkowskiego i Wielkopolskiego Okręgowego Związku Pływackiego („Wpław przez Kiekrz” wchodzi w skład cyklu Grand Prix Wielkopolski w Pływaniu Długodystansowym). Za rok zawody będą świętować niezwykły jubileusz. Pomysłów nie brakuje zwłaszcza Tomaszowi Dembskiemu z WOPR.

– Mamy bardzo ambitne plany, bo chcemy zorganizować dwie konferencje naukowo-dydaktyczne, jedną poprzedzającą maraton, a drugą podsumowującą jego jubileuszową edycję. Chcemy też, by zawody uświetnił festyn, ale to będzie uzależnione od tego, jakim będziemy dysponować budżetem – stwierdził Dembski.

Człowiek, który pamięta pierwszy i ostatni maraton nie ma jednak złudzeń. – Jeśli nie pomogą ci, którzy zostali, nie ma szans na mannę z nieba. Sponsorzy patrzą w inną stronę i nie cenią już za bardzo tradycji – zakończył Roszyk.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski