Pierwsze kilka minut wskazywały na to, że to Lech Poznań będzie stroną dominującą, ale z czasem do głosu doszła Wisła Kraków i w pierwszej połowie zdobyła dwie bramki, choć mogła dużo więcej.
Zobacz też: Lech Poznań - Wisła Kraków 2:3: Statyści i pozoranci - piłkarze szokują kibiców [ZDJĘCIA]
- Na początku spotkania mieliśmy stuprocentową okazję na 1:0, ale później Wisła nastawiła się na kontrataki. I grała bardzo mądrze, ponieważ my przy wyprowadzaniu piłki ustawialiśmy się bardzo szeroko i każda strata nasza kończyła się zwykle prostopadłą piłką na Pawła Brożka. Gdyby wykazał się on lepszą skutecznością to właściwie po pierwszych 45 minutach byłoby już po meczu - mówi Łukasz Trałka.
W drugiej połowie gra poznaniaków się poprawiła, co zaowocowało wyrównaniem. Gdy wydawało się, że lechici mogą rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść, to znów źle zachowała się linia defensywna i to Wisła zainkasowała komplet punktów.
- Jest mały niedosyt, ponieważ podnieśliśmy się z kolan odwróciliśmy losy tego meczu. Nawet pojawiła się w naszych głowach myśl, że jeszcze możemy ten pojedynek wygrać. Jednak gdy padła bramka na 2:3 było już wiadomo, że nie damy rady - uważa pomocnik Kolejorza.
Okazją do rehabilitacji będzie czwartkowe rewanżowe spotkanie III rundy kwalifikacji Ligi Europy, w którym Lech podejmie przy Bułgarskiej Stjarnan FC.
- W meczu z Wisłą pokazaliśmy, że mamy charakter. I udowodnimy to również w czwartek. Nie zakładamy innego scenariusza, jak tylko pokonać Islandczyków i przejść do kolejnej rundy - podkreśla Trałka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
