– Awans w rankingu i pierwszy wygrany turniej WTA w karierze wzięły się z tego, że mam już więcej komfortu psychicznego. Dla mnie tenis to praca. Jeśli występy na korcie przynoszą mi większe zyski, to i sportowo można zdziałać więcej, bo nie przystępujesz do każdego meczu z nożem na gardle. Ustabilizowana sytuacja finansowa na pewno przekłada się na poziom sportowy i wyniki – tłumaczyła 27-letnia tenisistka.
Wielkie Szlemy i Tokio
Przygotowania do następnego sezonu poznanianka rozpocznie już pod koniec listopada w Chinach, gdzie ma swoją bazę.
– W moim kalendarzu nie będzie wielkich zmian. Pojadę jedynie do Dubaju, gdzie w tym roku nie grałam. No i będą oczywiście igrzyska w Tokio, w których mam nadzieję wystąpić. Zaczną się one już dwa tygodnie po Wimbledonie. Lot do Azji w środku lata to dziwne przeżycie, ale z występów w Wielkim Szlemie nie zrezygnuję, choć występ olimpijski traktuję na równi z czterema najważniejszymi turniejami świata – przyznała Linette, która w stolicy Japonii zagra tylko w singlu.
Wróciła ona też do tego, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach i stwierdziła, że jego pierwsza część mogła być lepsza, gdyby nie kontuzje i choroby.
– Rozpędziłam się od turnieju ITF na trawie w Manchesterze. Wcześniej nie grałam źle, ale brakowało mi wygranych w meczach na „styku”. Potem przyszedł Bronx, w którym wygrałam najtrudniejsze spotkanie w tym roku z Czeszką Karoliną Muchovą. Dla mnie jest ona taką młodszą wersją Ashleigh Barty. To dziewczyna, która ma technikę i potencjał, by kiedyś wygrać Wimbledon. W końcówce sezonu mogłam ugrać jeszcze więcej, ale zabrakło mi już „paliwa” – dodała poznanianka.
Rzeczy w 5-6 krajach
Ciekawie najlepsza polska tenisistka opowiadała również o kulisach poruszania się w tenisowym świecie.
– To, że rezerwuję sobie i teamowi, składającemu się zazwyczaj ze mnie, trenera Marca Gellarda i fizjoterapeuty, bilety na przeloty nie jest dla mnie nowością, bo robię to już co najmniej od sześciu lat. Tak samo jestem przyzwyczajona do tego, że rzeczy osobiste mam w 5-6 krajach. Bezpośredni lot trwający 10 godzin traktuję jako krótki i wygodny, a osiem tygodni pobytu w tym roku w Poznaniu jako coś wyjątkowego. Tenis to moja pasja, więc nie narzekam, tylko mówię, z czym się wiąże granie w turniejach WTA – stwierdziła Linette.
Zdradziła ona również, ile muszą pieniędzy ze swoich zarobków oddawać tenisistki trenerom, innym osobom ze sztabu i... urzędom podatkowym.
–Jedne z najwyższych podatków od nagród są na pewno we French Open i w Indian Wells, gdzie trzeba odliczyć od premii 38 procent. Najtańszy trener w cyklu WTA zarabia natomiast nie mniej niż 1 tys. dolarów – zakończyła Linette.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?