- Wygląda na to, że pozwoliliśmy położnym na dyżurze zdążyć jeszcze wznieść noworoczny toast herbatą - żartuje Elżbieta Zgoła.
Jej mąż, Sebastian, także był obecny przy porodzie. Ich córka przyszła na świat jeszcze w pierwszej godzinie 2014 roku. Dziewczynka czuje się dobrze i jest już oczkiem w głowie rodziców, którzy na co dzień mieszkają na poznańskich Jeżycach. Prócz córki ,mają już 10-letniego synka.
W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia, w Ginekologiczno-położniczym Szpitalu Klinicznym na Polnej, na świat przyszło aż pięcioro dzieci: 3 chłopców i 2 dziewczynki. Wszystkie urodziły się naturalnie i bez komplikacji.
Czy wysoki wskaźnik urodzeń w okolicy przełomu roku to zjawisko wytłumaczalne medycznie? Zdaniem prof. Krzysztofa Szymanowskiego, ordynatora Oddziału Położniczego poznańskiego szpitala, takie narodziny nie są niczym nadzwyczajnym. Z jego obserwacji wynika, że kobiety, których termin porodu przypada w okolicy Sylwestra, starają się nastawić na rodzenie już po zmianie daty. Usilnie myśląc o tym, by nie zacząć rodzić jeszcze przed północą, często powodują faktyczne zahamowanie fizjologicznych procesów.
To psychologiczne zjawisko, znane lekarzom od lat. Dlaczego tak się dzieje? - Każdy pewnie wolałby, by jego dziecko urodziło się bliżej początku niż końca roku - tłumaczy prof. Szymanowski. - W ten sposób dziecko nigdy nie będzie najsłabsze w klasie i narażone na docinki kolegów - wyjaśnia.
Czy nietypowa data cokolwiek zmienia w życiu państwa Zgołów?
- Kompletnie nie czujemy się z mężem wyjątkowo. Cieszymy się tylko, że Maja jest zdrowa - mówi jej mama.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?