Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Jaskólski: Zabezpieczenie elektrowni jądrowej przed atakiem to priorytet

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Ochrona elektrowni jądrowych jest priorytetem. Konstrukcje nowych bloków reaktorów są przygotowane na scenariusz uderzenia spadającego samolotu, są w stanie wytrzymać uderzenia części pocisków i rakiet. Oczywiście, są państwa, które mają zdolność militarną do niszczenia osłon reaktora – mówi dr inż. Marcin Jaskólski, pełnomocnik rektora Politechniki Gdańskiej ds. energetyki jądrowej.

Kiedy rozmawialiśmy dwa lata temu o lokalizacji polskiej elektrowni jądrowej na północy Polski wskazywał Pan, że to obszar wymagający takiej inwestycji, obecnie pozbawiony elektrowni. Zastanawiam się natomiast, dlaczego trzeba lokalizować elektrownię w rejonach uznawanych za turystyczne, nad morzem. To kwestia dostępu do wody?

W znacznej mierze jest to kwestia właśnie dostępu do wody. Potrzebny jest specjalny obieg wodny do chłodzenia i nie chodzi mi o pracę samego reaktora, ale elementu będącego częścią systemu wytwarzania energii z pary wodnej - skraplaczy turbin. Można chłodzenie takiego systemu uzyskać na dwa sposoby. Pierwszym jest obieg otwarty – z dużego zbiornika wodnego. Mam tu na myśli morza i oceany. Jeziora, zwłaszcza takie, które mamy w Polsce, są do tego celu zbyt małe. Przykładem elektrowni wykorzystującej taki system jest obiekt Flamanville w Normandii, na północy Francji. W drugim rozwiązaniu czynnik chłodzący elektrowni jądrowych jest uzyskiwany z udziałem chłodni kominowych (zwanych też wieżami chłodniczymi – ang. cooling towers). Takie wieże chłodnie są jednym z najbardziej popularnych obrazków wykorzystywanych do ilustrowania medialnych przekazów dotyczących energetyki jądrowej. To one zapewniają chłodzenie skraplaczy i oddają nadmiar ciepła w postaci pary wodnej do atmosfery. W takim wypadku nie potrzebujemy morza.

Można się zastanowić, dlaczego nie planujemy elektrowni jądrowych na przemysłowym Śląsku…

System chłodni kominowych jest droższy i, na co wskazuje wiele badań, w naszych warunkach pogodowych okazuje się mniej skuteczny. Polskie plany energetyki jądrowej zakładają budowę kolejnych bloków w głębi lądu, choćby w lokalizacjach Konin czy Bełchatów, gdzie zaplanowano stopniowe wyłączanie oddanych do użytku w latach 80. XX w. bloków węglowych, do roku 2035. I jeśli mówimy o kwestiach lokalizacji dla poszczególnych elektrowni jądrowych w Polsce to faktem jest, że np. ta w Bełchatowie ma istotną zaletę – w postaci gotowej, funkcjonującej sieci przesyłowej. To nie jest czynnik bez znaczenia, bo na północy taką sieć trzeba będzie rozbudować, by moc elektryczną z bloków jądrowych można było przesyłać, a w dalszej kolejności dystrybuować. I takie też plany pojawiły się już w założeniach inwestycyjnych. Trzeba zaznaczyć jeszcze jedną kwestię, skoro mówi pan o Śląsku. Elektrownia jądrowa wymaga wysokiej nośności podłoża. To bardzo ciężka infrastruktura, zwłaszcza osłona kompleksu reaktora – złożona z warstw betonu o grubości dochodzącej do 2 m. Pamiętajmy też, że taka infrastruktura, z uwagi na bezpieczeństwo, musi być planowana w oddaleniu od dużych miast. Kiedy jeszcze dodać logistykę związaną z samą budową, gdzie dostawy drogą wodną poszczególnych komponentów są łatwiejsze, to widzimy, że ten wybór lokalizacyjny nam dość mocno się zawęża. W tym kontekście, także perspektywy budowy na terenach atrakcyjnych turystycznie widzimy, że pole wyboru nam się zawęża. Nasza linia brzegowa nad Bałtykiem nie jest aż tak długa.

Czy lokalizacja Lubiatowo-Choczewo nie jest położona zbyt blisko wschodniej granicy? Może elektrownia jądrowa na północy Polski nie powinna być odsunięta nieco na zachód? Widzimy, że zajmowanie elektrowni, w tym jądrowych, to cele wojsk rosyjskich atakujących Ukrainę…

Dziesięć lat temu wskazywano wśród lokalizacji np. Gąski w gminie Mielno, oddalone na zachód o lokalizacji Lubiatowo-Choczewo. Tam jednak mieliśmy wyraźny sprzeciw lokalnej ludności. Wybrano zatem lokalizację Choczewo-Lubiatowo. Rzeczywiście, widzimy wszyscy próby na infrastrukturę energetyczną przez wojska rosyjskie na Ukrainie. Całe szczęście, że Rosjanie nie atakują bloków jądrowych w sposób niszczycielski, a przejmują infrastrukturę. Elektrownia zaporoska jest pod ich kontrolą. Wg IAEA obecnie w EJ Zaporoże jeden blok pracuje pełną mocą, a kolejny blisko mocy pełnej. Można zatem uznać, że pracują dwa bloki. Na tę chwilę techniczne operacje w elektrowni w Zaporożu nie wymagają wcześniejszej zgody dowództwa armii rosyjskiej. Elektrownia czarnobylska, która wpadła w ręce Rosjan, jest wycofana z eksploatacji. Oczywiście, z punktu widzenia bezpieczeństwa obrona takich obiektów jest priorytetem. Konstrukcje nowych bloków reaktorów są przygotowane na scenariusz uderzenia spadającego samolotu (wymaganie to wprowadzono po zamachach z 11 września 2001 r.) są w stanie wytrzymać uderzenia części pocisków i rakiet. Oczywiście, są państwa, które mają zdolność militarną do niszczenia osłon reaktora.

Czy plany budowy elektrowni jądrowej w Polsce nie powinny zostać zrewidowane pod kątem zabezpieczenia obiektu przed zajęciem wrogich sił?

Nie jest to wcale wykluczone, bo sytuacja na Ukrainie wyraźnie podsuwa nam możliwe scenariusze. Nadrzędnym celem jest bezpieczeństwo ludności, ale jest ono także zależne od zabezpieczenia krajowych dostaw energii. W kontekście możliwego ograniczenia paliwa pośredniego w transformacji, jakim miał być rosyjski gaz, powrót do węgla jest możliwy. Z drugiej strony wiemy, że bloki węglowe, którymi dysponujemy, są już dość stare, zużyte. Decyzje w tej sprawie muszą jednak zapaść na szczeblu politycznym, krajowym i wspólnotowym.

Jaki jest harmonogram czasowy budowy elektrowni w lokalizacji Lubiatowo – Choczewo?

W czasie niedawnej konferencji poświęconej szkoleniu polskich kadr dla energetyki jądrowej padło zapewnienie, że jeszcze w tym roku wybrany ma zostać dostawca technologii. Wśród nich potencjalnie są Westinghouse EC z reaktorem AP1000, KHNP z APR 1400 MW oraz EDF z blokiem jądrowym EPR 1650 MW. Lokalizacja Lubiatowo-Choczewo jest właściwie przesądzona, wszystko wskazuje, że budowa tam będzie realizowana. Plan zakłada rozpoczęcie prac w roku 2026, a uruchomienie pierwszego bloku w roku 2033. Doświadczenia wskazują, że opóźnienia mogą się w czasie budowy elektrowni jądrowej zdarzyć. Wiemy też, że np. firma EDF wyciągała z takich opóźnień wnioski i wiele wskazuje, że opóźnień będzie można w Polsce uniknąć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Marcin Jaskólski: Zabezpieczenie elektrowni jądrowej przed atakiem to priorytet - Dziennik Bałtycki

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski