Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Martyna zmarła, bo miała alergię. Miodek analizuje opis na pudełku czekoladek

Magdalena Baranowska-Szczepańska
Profesor Jan Miodek, wybitny językoznawca wydał opinię na temat komunikatu, który znajdował się na feralnym pudełku czekoladek.
Profesor Jan Miodek, wybitny językoznawca wydał opinię na temat komunikatu, który znajdował się na feralnym pudełku czekoladek. Fot. ARTUR HOŁDA/POLSKAPRESSE
– Martyna powinna żyć. Była świadomą swojej alergii dziewczynką. Zmarła w wyniku braku odpowiedzialności – mówi euro-posłanka Krystyna Łybacka, która przyłącza się do kampanii społecznej "Bezpieczna żywność". Profesor Jan Miodek zanalizował treść opisu pudełka czekoladek, po których umarła Martyna.

O sprawie pisaliśmy już dwukrotnie na łamach „Głosu”, który jest partnerem kampanii. Przypomnijmy, że 9-letnia dziewczynka zmarła w wyniku reakcji alergicznej po zjedzeniu trzech czekoladek. Rodzice Martyny – Małgorzata i Artur Młyńscy zainicjowali kampanię społeczną, której celem jest zmuszenie producentów do rzetelnego oznakowania produktów zawierających alergeny. Obecne przepisy, które obowiązują na terenie całej Unii Europejskiej, pozwalają producentom stosować oznakowania, które nie są jednoznaczne.

– Najwyższy czas, żeby zmienić prawo, bo jest ono złe. Na opakowaniach producenci powinni zamieszczać jasne komunikaty – podkreśla Krystyna Łybacka.

– Mama zmarłej Martyny mówi, że codzienne zakupy to dla niej wyzwanie. Marlena, druga córka, także jest alergikiem.

– Chcemy bezpiecznie jeść – mówi Małgorzata Młyńska. – Dzisiaj na zakupy poświęcamy nawet kilka godzin. To dla nas horror. I czasami coś co było dla nas bezpieczne staje się groźne, bo producent dodał nową przyprawę albo oznaczył napisem „Może zawierać...”.

Po śmierci córki rodzice zgłosili się do profesora Jana Miodka. Chcieli, by wybitny językoznawca wydał opinię na temat sformułowania zamieszczonego na czekoladkach. – Forma „może” znaczy tyle, co „jest prawdopodobne, możliwe” – pisze w swojej opinii profesor Miodek i dodaje: – Gdybym miał zinterpretować pod względem semantycznym zdanie „Może zawierać orzechy arachidowe”, powiedziałbym, że odpowiada ono parafrazie „jest prawdopodobne, jest możliwe, że zawiera orzechy arachidowe”, nie jest zatem jednoznaczne w całym kontekście odbioru informacji. Nie ma tu bowiem jasno wyrażonej pewności wystąpienia owych orzechów arachidowych – tak jak niewiadomo, w jakiej ilości one wystąpić mogą – tłumaczy prof. Jan Miodek.

Martyna była uczulona na orzechy ziemne (czekoladki dostali w prezencie rodzice, którzy prowadzą przy domu punkt przedszkolny), które rzekomo nie były składnikiem produktu. Na opakowaniu był napis „Może zawierać orzechy arachidowe”. – Główny Inspektor Sanitarny odesłał nas do laboratorium, abyśmy prywatnie wykonali test. Polecone przez GIS laboratorium zaproponowało wykonanie testu wykrywającego tzw. śladowe ilości tj. do 20 mg/kg. Znaleźliśmy inne certyfikowane laboratorium i wykonaliśmy test, który wykrywa obecność alergenu w ilości do 1000 mg/kg. Wartość ta została przekroczona. Nie mamy wątpliwości, że komunikat „Może zawierać...” był niewystarczającym ostrzeżeniem. Gdyby na opakowaniu był rzetelny komunikat, nasze dziecko by żyło – mówi Małgorzata Młyńska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski