Kojarzony ze środowiskiem PiS Filip Rdesiński rządzi Radiem Merkury od czerwca. Bardzo szybko zraził do siebie sporą część załogi. W środku awantury przed Pałacem Prezydenckim zawiesił w redakcji krzyże, zakończył też współpracę z doświadczoną dziennikarką Niną Nowakowską. Zaangażował za to w radiu kilka osób związanych z "Gazetą Polską", w której pracował. Efekt? Dwa działające w radiu związki - "Solidarność" i Związek Dziennikarzy Radia Merkury - chcą jego odwołania i weszły z nim w spór zbiorowy.
- Ruchy kadrowe tego pana szkodzą spółce - mówi nam jeden ze związkowców. - Jego kadencja już wygasła i jest tylko p.o. prezesa do czasu wyborów nowych władz. Powinien ograniczyć się do administrowania radiem - dodaje.
Co na to Rdesiński? - Żadnego sporu zbiorowego nie ma - ucina. Związkowcy tłumaczą, że prezes sporu nie uznaje. I zapowiadają, że jeśli to się nie zmieni, to sprawa skończy się strajkiem.
To nie jedyny problem prezesa. Krzysztof Luft z KRRiT powiedział nam wczoraj, że w związku z tym, co dzieje się w Merkurym, stacja będzie jedną z pierwszych, gdzie zmienią się władze. To znaczy, że Rdesiński może stracić pracę jeszcze w tym roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?