Urodzona w Siedlcach autorka nie zamierza nas przeganiać przez poznańskie zaułki, choć senna atmosfera Sołacza świetnie pasuje do odmalowania tła tajemniczej zbrodni. Łacińskie sentencje odnajdywane w związku z zabójstwami kierują jednak myśli czytelnika raczej w stronę europejskich stolic, których eksploracją z sukcesem zajął się Dan Brown. To do jego czytelników puszcza oko (patrz zdjęcie) Joanna Jodełka, której alter ego w "Polichromii" szukałbym w postaci Magdy Walichnowskiej - trochę tłumaczki, trochę historyka sztuki, która pomaga policjantowi Maciejowi Bartolowi rozwiązać "zabójczą" zagadkę.
W ich zrazu zawodowej relacji rychło pojawia się wątek uczuciowy, z czasem coraz bardziej absorbujący czytelnika. Odmalowana przez Jodełkę sytuacja nie jest bynajmniej typowa dla tego rodzaju powieści: 35-letni policjant to bowiem niepozbierany maminsynek, w przeciwieństwie do swej młodszej, ale bijącej go na głowę inteligencją i elokwencją "pomocniczki", która - wiemy to od ich pierwszego spotkania - musi sobie w końcu owinąć gliniarza wokół palca.
Melodramatyczny zakręt to niejedyny znak, że autorka "Polichromii" kieruje swą powieść właśnie do kobiecej publiczności. Nawet w chwilach największego wzburzenia policjantom nie wymsknie się żadne przekleństwo, a opis sceny miłosnej kończy się na etapie zrzucenia sukienki - reszta jest domysłem.
Czytelnik płci męskiej poczuje się więc tu trochę obco - gdzie tu Marlowe z Chandlera? Zamiast tego dostanie dłuższe dialogi, kunsztowną intrygę, a także różę na wycieraczce w finale. Idealny kryminał - ale na prezent dla niej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?