Można jeszcze zwiedzać wieczorem baśniowy las w Wielkopolsce: gdzie mgły okrywają słowiańskich bogów. Zobacz zdjęcia

Grzegorz Okoński
Grzegorz Okoński
To nowość w historii słowiańskiej osady - w tym roku brama słowiańskiego dworu Uroczysko Wołkołatka otwiera się dla gości także, gdy zapadnie zmrok...Kolejne zdjęcie --->
To nowość w historii słowiańskiej osady - w tym roku brama słowiańskiego dworu Uroczysko Wołkołatka otwiera się dla gości także, gdy zapadnie zmrok...Kolejne zdjęcie --->Park Historyczny Uroczysko Wolkołatka
Idąc przez spowity mgłą baśniowy las Uroczyska Wołkołatka, nie możesz odpędzić myśli, czy Albert staje się Mieszkiem I, czy to raczej Mieszko I dożył do naszych czasów i jako Albert wraca do swojego dworzyszcza...

Albert Kiszkurno ma wehikuł czasu: potrafi przenieść się w czasie do wczesnego średniowiecza, wraz ze swoimi gośćmi. I to w scenerii nocnej puszczy, wśród unoszących się mgieł i światła latarenek, gdy człowiek wzdryga się na widok czarownicy, czy pobłyskujących w półmroku mieczy.

Uroczysko na ziemiach rycerza Rakonia

Wehikuł czasu działa w Woli Jabłońskiej, niedaleko Grodziska Wielkopolskiego i Rakoniewic, w miejscu zwanym Park Historyczny Uroczysko Wołkołatka. Mieszkają tu Albert z żoną Karoliną, we dworze z drewnianych pali, dziele rąk gospodarza. Są tu też inne zabudowania, dom wojowników, surowo patrzące figury słowiańskich bogów, miejsce na ognisko, prastary las – każdy ma więc tu wrażenie podróży w czasie. Do tego podróży niesamowitej, bo odbywającej się wieczorem, wśród mgieł, świateł i średniowiecznej muzyki...

– Zawsze towarzyszyło mi pragnienie pokazania tego miejsca nocą – opowiada Albert Kiszkurno. – Trudno jednak znaleźć dobrą formułę, bo tu można oczarować się każdym szczegółem i za każdym wieczornym wyjściem znaleźć coś nowego, pasjonującego. A jednocześnie takie zwiedzanie nie może być tylko wieczornym przejściem przez ciemny las po chrzęszczących liściach, patrząc z obawą pod nogi, zamiast na mijane właśnie dobre duchy uroczyska – trzeba wydobyć z lasu jego urok, nieznany ludziom przyzwyczajonym do oświetlonych, pełnych samochodów ulic!

Nie chciałem chińskich pand z luminaparków

Albert odwiedził zatem swojego przyjaciela Rusłana, w Rumszyszkach na Litwie i tam poznał wieczorną wystawę. Jak mówi, nie przemawiała do niego popularna formuła adresowana do turystów, ale pewna koncepcja wówczas narodziła się w głowie bohatera filmów o początkach państwa polskiego. Albert Kiszkurno, odtwórca roli Mieszka I w serialu „Tajemnice początków Polski”, w reżyserii Zdzisława Cozaca, poczuł, że Wołkołatkę trzeba ożywić także wieczorem. Za dnia goszczą tu pasjonaci historii, uczniowie na szkolnych wycieczkach i turyści szukający czegoś zupełnie nowego – dlaczego zatem nie uchylić wrót do średniowiecza także wówczas, gdy zapada zmrok?

– Nie chciałem kiczowatych pelikanów, czy chińskich pand z luminaparków, marzyłem za to o promieniach podświetlających prastare dęby i budynki średniowiecznej architektury – podkreśla Albert. - Innych scenariuszy nie musiałem wymyślać, bo natura sama po raz kolejny przyszła mi z pomocą: mgły unoszące się w naszej puszczy są niepowtarzalne i już na początku zapewniają niesamowite wrażenie.

Goście widzą zatem posągi, figury wojów, a nawet czarownicę, znaki słońca i symbole lunarne, związane z wierzeniami Słowian, dotykają mieczy i tarcz, do tego poznają osobistość ziem związanych z Rakoniewicami – rycerza Rakonia, który otrzymał je od księcia Bolesława Pobożnego, a wszystko to podświetlane światłem z lampionów w kształcie kapliczek, oczywiście ręcznie robionych, zgodnie ze słowiańskimi wzorami. Każda chata jest opalana, nad osadą unosi się mgła i dymy, które onieśmielają i sprawiają, że ludzie zapominają o czasie i o czekającej gdzieś daleko kolacji, autobusach czy komputerach.

Magia w zasięgu ręki

– Jesteśmy świadkami opowieści o magicznym lesie, stając przed obrazem historii, jaka była udziałem naszych przodków; przenosimy się do świata mitycznego, choć nieco mrocznego, majestatycznego – przedstawia Albert. –Ale bez obaw: na gości czeka też przygotowane ognisko, ciepły piec i dźwięki muzyki Mikołaja Woźniaka, człowieka, który wita gości wprowadzanych przez klucznika.

Ów klucznik, czyli po prostu przewodnik wyrusza z gośćmi o pełnych godzinach, od godz. 17.00 do 20.00, od wtorku do niedzieli. By się z nim spotkać goście zaglądają na stronę na Facebooku, gdzie szukają informacji jak zapowiadają wizytę i dowiadują się jak dotrzeć do Uroczyska Wołkołatka.

– Jest mi ogromnie miło, gdy słyszę, że takiej magii nasi goście nigdy wcześniej jeszcze nie przeżyli – uśmiecha się Albert. – A jeszcze bardziej, gdy deklarują, że historia wczesnego średniowiecza stanie się ich pasją. Choć niektórzy znają nas z corocznych Weekendów z historią czy rekonstrukcji historycznych, które przyciągają do Wołkołatki wojów nie tylko z Polski, ale i z całej Europy.

Mieszko wielokrotnie ochrzczony

Niektórzy goście przyjeżdżają do Uroczyska, by poznać Alberta, o którym mówi się, że jest najdokładniej ochrzczonym i najczęściej chrzczonym, w tym przed kamerami, Polakiem. Wszystko to – dzięki roli Mieszka I . On sam traktuje swoją pasję jak najbardziej poważnie – mieszka w Uroczysku, dbając o każdy detal zabudowań i terenu skansenu.

Z doświadczenia filmowego i rekonstrukcyjnego wie, że trzeba łączyć wiedzę, wyniki ustaleń historycznych z dobrymi pomysłami, by nie męczyć rutyną, a zaszczepiać i rozwijać pasję w kolejnych zachwyconych gościach.

– Mieszko jest postacią ciekawą - raz, że tak ważną, dwa, że tak mało znaną. Bardzo go szanuję – podkreśla Albert. – Nieraz spotykam się z pytaniami, czy trudno jest zagrać średniowiecznego władcę. Nie kryję, że łatwo nie jest, ale gdy się go zrozumie, pozna lepiej, wówczas można lepiej wejść w jego rolę. Praca na planie wymaga skupienia i uwagi, bo trzeba być wszystkim, nie tylko aktorem, ale i scenografem, kostiumologiem, konsultantem historycznym. Z jednej strony taka wielofunkcyjność związana jest z realiami budżetowymi, a z drugiej z pasją, która sprawia, że praca daje naprawdę dużą satysfakcję.

Albert żartuje, że aktorzy seriali mają na pewno mniej problemów z bezpieczeństwem, od tych, co grają w teoretycznie spokojnym filmie dokumentalnym.

– Takie aktorstwo to sport o charakterze kaskadersko-kontaktowym, gdzie świszczą miecze, gdzie konnica wpada na szereg piechoty, gdzie trzeba w pełnym pancerzu w ławie wojów zbiegać po stoku o dużym nachyleniu, ryzykując połamanie nóg, czy nawet w tymże pancerzu wpaść jako trup do wody – relacjonuje Albert. – Są później pamiątki w postaci blizn i wspomnień, jak np. fatalnie złamanej nogi w czasie bitwy o Grody Czerwieńskie. Ale cóż, Mieszko też nie miał lekkiego życia: w końcu – jest wojna – są ofiary...

Ogień trawi wrzucone do ogniska szczapy, a opowieści o stoczonych bitwach, o uzbrojeniu wojów, czy strojach i ozdobach niewiast idą w zawody o lepsze z rysem historycznym. – One pozwalają przybliżać historię, w ten sposób w szkołach nie prezentowaną – mówi Albert.

Czas mija i aż się nie chce wstawać od ognia – chyba, że po to, by przejść się w świetle lampionów, w mgłach naszej puszczy. – Dni będą już robiły się dłuższe, więc takie nocne zwiedzanie Wołkołatki powoli się kończy: do końca marca jest utrzymane, ale trzeba wcześniej uprzedzić telefonicznie, numer biorąc np. ze strony Wołkołatki na Facebooku. Albert jednak zapowiada kolejne pasjonujące ciekawostki!

Zobacz też: Na Świętym Marcinie w Poznaniu rozebrano kolejny kawałek ulicy. Zdjęto... nową kostkę brukową. Dlaczego? Zobacz wideo

Codziennie mijają ją tysiące osób, ale mało kto jeszcze zwraca na nią uwagę. Nowa Synagoga w Poznaniu, mieszkańcom miasta znana jako pływalnia na Wronieckiej, popada w ruinę. Po wspaniałych wnętrzach niewiele zostało - są tylko odrapane ściany, rdza i mnóstwo śmieci. Aż przykro patrzeć, jaka jest zaniedbana.Zobaczcie, jak teraz wygląda w środku poznańska synagoga i poznajcie jej smutną historię--->Zobacz też: Piękny pałac myśliwski popada w ruinę. Unikatowy zabytek jest w coraz gorszym stanie. Zobacz, jak obecnie wygląda

Tragiczna historia poznańskiej świątyni. Wyjątkowy obiekt po...

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

iPolitycznie - Czy słowa Stefańczuka o Wołyniu to przełom?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski
Dodaj ogłoszenie