Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciele będą pracować dłużej? Awantura o kartę!

Paulina Jęczmionka
Hanna Kościelska, dyrektor gimnazjum w Koziegłowach, chwali pomysły lokalnych polityków
Hanna Kościelska, dyrektor gimnazjum w Koziegłowach, chwali pomysły lokalnych polityków Fot. Archiwum szkoły
Samorządy jednoczą siły w walce o swoje budżety. Zarzucając szkołom niską jakość edukacji, domagają się zmian. Ich radykalny projekt nowelizacji Karty Nauczyciela trafił już do sejmowej komisji. Zmiany zapowiada także ministerstwo. A związki zawodowe odgrażają się akcjami protestacyjnymi.

Zwiększenie liczby godzin spędzanych przez nauczyciela przy tablicy, rozliczanie z 40-godzinnego tygodnia pracy, skrócenie wakacji, likwidacja dodatków, zmiany w urlopach czy ułatwienia w likwidacji, łączeniu oraz przekazywaniu szkół - to najważniejsze postulaty samorządowców dotyczące zmian w Karcie Nauczyciela. Na Samorządowy Kongres Oświaty w Warszawie zjechało ponad 700 lokalnych polityków. Ich hasłem przewodnim było "Żądamy lepszej jakości oświaty".

- Wysiłek i pieniądze samorządów nie przekładają się na efekty nauczania - mówi Mariusz Poznański, wójt Czerwonaka i przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. - Hodujemy pokolenie "testowe", młodzi mają problemy z dostaniem się do szkół średnich, a uczelnie narzekają na ich niski poziom wiedzy. Tymczasem samorządy w ciągu roku dopłacają do oświaty średnio 34 procent i zaraz będą miały wielki problem z domknięciem budżetów.

Dlatego samorządowcy domagają się zapewnienia im większego wpływu na funkcjonowanie szkół i ułatwień w ich łączeniu bądź przekazywaniu np. organizacjom społecznym. W odpowiedzi związki zawodowe nie pozostawiają na politykach suchej nitki, a przekazywanie szkół nazywają dziką prywatyzacją.
- Te postulaty mają służyć celom czysto fiskalnym, a nie jakościowym - mówi "Głosowi" Ryszard Proksa, szef oświatowej "Solidarności". - Samorządowcy chcą tak naprawdę łączyć szkoły, mianować dyrektorów i nagradzać nauczycieli według własnego widzimisię. Uderzenie w grono pedagogiczne to zwykła gra polityczna.

Tak Proksa nazywa m.in. postulat poniesienia nauczycielskiego pensum (liczba godzin i zajęć dydaktycznych) z 18 do 20 godzin przy tablicy (plus dwie godz. zajęć dodatkowych). Dodatkowo, samorządowcy chcą, by dyrektorzy szkół mieli prawo kontrolować, czy nauczyciele rzeczywiście wypełniają resztę 40-godzinnego czasu pracy. Łącznie w ciągu roku mieliby też pracować więcej, bo wśród postulatów jest również skrócenie urlopów wypoczynkowych z ok. 65 do 40 dni roboczych.

- Samorządy zamiast wspierać, wciąż nas poniżają - uważa Sławomir Eliks, dyrektor Gimnazjum nr 56 w Poznaniu. - Uporczywie mówi się o 18-stu godzinach w szkole, zupełnie pomijając to, że ogrom pracy wykonujemy w domu. Zapomina się też, że jesteśmy grupą zawodową, która wciąż podnosi kwalifikacje, na co musi znaleźć czas.

Wielu nauczycieli obawia się także obniżenia płac w związku z pomysłem polityków o włączeniu do płacy zasadniczej dodatku mieszkaniowego i wiejskiego. Ten drugi - w wysokości 10 proc. wynagrodzenia - obecnie przysługuje nauczycielom zatrudnionym we wsi lub mieście mającym do 5 tys. mieszkańców. Według postulatów polityków, na innych zasadach miałby też być przyznawany urlop dla podratowania zdrowia, który obecnie finansowany jest z budżetu samorządów, a nie ze składek ZUS. I, zdaniem samorządowców, często bywa wykorzystywany jako dodatkowe wakacje.

- To podejście jest żenujące i nie ma nic wspólnego z dbałością o jakość nauczania - oburza się Joanna Wąsala, prezes ZNP w Wielkopolsce. - Skrócenie albo zastąpienie tego urlopu świadczeniem rehabilitacyjnym będzie skutkować ciągłym szukaniem zastępstw. A częste zmiany nauczyciela źle wpływają na uczniów.

Choć wielu nauczycieli jest oburzonych pomysłami samorządowców, to są i tacy, którzy zmiany popierają.
- Karta Nauczyciela to w wielu punktach przeżytek, który nie przystaje do rzeczywistości - mówi Hanna Kościelska, polonistka i dyrektor Gimnazjum w podpoznańskich Koziegłowach. - Nie ma co ukrywać, że mamy najniższe pensum w Europie, a nie wszyscy nauczyciele wypełniają obowiązek 40-godzinnego czasu pracy. Od lat mówi się o nagradzaniu najlepszych nauczycieli. Trzeba to w końcu wprowadzić.

Rewolucyjny projekt samorządowców trafił do sejmowej komisji samorządu. Własny projekt przygotowuje też ministerstwo edukacji. Pierwsze ustalenia i propozycje resort ma przedstawić już 9 października.

Wielkopolscy nauczyciele są gotowi protestować przeciwko zmianom
Prawie 16 tysięcy pracowników wielkopolskich szkół chce wziąć udział w strajku lub manifestacji. Takie wyniki przyniósł sondaż przeprowadzony przez Okręg Wielkopolski Związku Nauczycielstwa Polskiego. O zdanie zapytano nie tylko nauczycieli, ale też innych pracowników oświaty. Samorządowcy chcą bowiem wyłączyć spod Karty Nauczyciela np. bibliotekarzy, logopedów czy pedagogów. A to może oznaczać mniej przywilejów, mniejsze pensje i więcej godzin pracy.

Łącznie w całej Polsce protest poparło 171 tys. nauczycieli i pracowników oświaty. To 96 proc. przebadanych przez ZNP osób. 38 proc. (66 tys. osób) opowiedziało się za zorganizowaniem ogólnopolskiej manifestacji w Warszawie, 36 proc. za strajkiem ostrzegawczym, a 31 proc. - za strajkiem ciągłym. ZNP decyzję o proteście podejmie po przedstawieniu projektu zmian przez ministerstwo.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski