Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nergal po chorobie: Tylko umarli wiedzą, jak dobrze jest żyć [ROZMOWA]

Marcin Kostaszuk
W Poznaniu Nergal podpisywał "Spowiedź heretyka" - wywiad rzekę, w którym opowiada o swoim życiu
W Poznaniu Nergal podpisywał "Spowiedź heretyka" - wywiad rzekę, w którym opowiada o swoim życiu Fot. Łukasz Gdak
Opisał swoje zmagania z białaczką, związek z Dodą i udaną muzyczną karierę. Czego jeszcze o nim nie wiemy? Z Adamem Nergalem Darskim, wokalistą zespołu Behemoth rozmawia Marcin Kostaszuk

W jakim celu powstała książka "Spowiedź heretyka"? Ostatecznego sprostowania wszystkich faktów i poglądów, jakie są ci przypisywane?

Adam Nergal Darski: - Książka to tylko forma, kilkaset stron, kilka zdjęć. Tak naprawdę każdy z nas pisze swoją książkę, biografię, pamiętnik, Facebook. Jeśli macie potrzebę dzielenia się ze światem swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami, wiedzą - bądź też niewiedzą - to po prostu się to robi. Ja jestem o tyle w komfortowej sytuacji, że jest wydawnictwo, które chciało wydać tę książkę, a potem znalazły się osoby, które ją kupują. A czym jest "Spowiedź heretyka"? Wszystkim o czym mówiłeś - podsumowaniem, syntezą, próbą stanięcia gdzieś z boku. Czasem biorę tę książkę do ręki i kartkuję - książka to moje lustro, pozwalające złapać dystans do własnej osoby.

Współautorem biografii jest m.in. Krzysztof Azarewicz, który po raz pierwszy zetknął się z tobą, sprzedając przed 20 laty kasety. Czy tak długa relacja pomogła mu w wydobyciu odpowiedzi na pytania, na które nie odpowiedziałbyś, gdyby zadawał je ktoś inny?

Adam Nergal Darski: - Tak. Zarówno Krzysztof, jak i Piotr Weltrowski to moi przyjaciele od wielu lat. Być może dlatego mogło im trochę zabraknąć dystansu, ale z drugiej strony są to ludzie, którzy mnie i moją historię znają od lat. Książkę opowiedzieliśmy sobie na telefonach, spotkaniach, gdziekolwiek. Ktoś podczas tych rozmów włączył nagrywanie i spisał - i to wszystko. Jeden mieszka w Londynie, drugi koło mnie - zawsze mieliśmy kontakt i zawsze poruszaliśmy zarówno tematy błahe - o których jest ta książka - po kwestie metafizyczne i eschatologicznie. Mam bardzo słabą pamięć i oni często pamiętali o rzeczach, o których ja w międzyczasie zapomniałem. "pamiętasz, a wtedy zrobiłeś to". "Naprawdę?". Byli nie tylko dziennikarzami, ale - w dużym cudzysłowie - kronikarzami i bazą informacji na mój temat.

Elementem książki jest coś w rodzaju przewodnika dla muzyków i rada - trzeba najpierw zagrać dla paru osób w każdej wiosce w Kanadzie, by potem wracać tam już dla setek, a potem tysięcy osób. Czy to jest sekret popularności Behemotha na świecie?

Adam Nergal Darski: - Nie znam żadnego przepisu. Podoba mi się teoria efektu motyla, wedle której trzepot jego skrzydeł na jednej półkuli wywoła w końcu trzęsienie ziemi na przykład w Nowym Jorku. To dość absurdalne i surrealistyczne, nie wiem czy to rozumiem, ale to po prostu czuję. Nasze życie to splot wielu wydarzeń i okoliczności. Nie siedzę i nie analizuję mojego życia, dlaczego potoczyło się tak, a nie inaczej. Dzieje się - jesteśmy dziećmi chaosu i możemy - tak jak ja - rzucić się z wielką przyjemnością w wir żywiołu i dać się ponieść. Możemy się zapierać i na siłę porządkować swoje życie, starać się wpisać w jakiś kwadrat. Ja uważam ze pierwsza wersja jest ciekawsza i dlatego ona została opisana w książce.

Najmocniejszy fragment to opis Twojego zmagania z białaczką. Podzieliłeś się wszystkimi szczegółami - tym, co zwykle zamyka się w pokoju szpitalnym, na co nikt nie chce patrzeć. Dlaczego tak szczegółowo opisałeś te przeżycia? Dla tych, którzy się mierzą z tym samym?

Adam Nergal Darski: - Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem po usłyszeniu diagnozy i wejściu do szpitala, to szukałem ludzi, którzy powiedzieliby mi o co w tym chodzi. Udało mi się namierzyć w Gdańsku gościa, który przeżył białaczkę, miał przeszczep i dalej żył, półtora roku po przeszczepie. Dostałem do niego numer, zadzwoniłem, akurat jechał gdzieś samochodem. Rozmawiał ze mną o chorobie bardzo normalnie, opisując beznamiętnie co się mu zdarzyło, jakie efekty uboczne mogą się pojawić, kiedy itp. To była dla mnie wiedza - ważna, bo od człowieka, który żyje, funkcjonuje, przetrwał. To był dla mnie jedyny drogowskaz: "Aha, czyli ja też tak mogę, zrobię wszystko co w ludzkiej możliwości, by też znaleźć się w tym miejscu za jakiś czas". Oczywiście, różnie może być, życie czasem pisze swój scenariusz, ale na tyle, ile możemy swoją determinacją coś zdziałać, to trzeba próbować, bo to nasza przestrzeń. Ja tak miałem. Uważam i wiem, że książka pomaga ludziom, którzy mają problem. Ostatnio dostałem maila od pani, która dostała wyniki biopsji i nie wyglądało to różowo. Przeczytała książkę i napisała, że nastawiło to ją bojowo na walkę z chorobą. Po jakiś czasie wyniki poprawiły się, była zdrowa, ale to, co zostało jej w głowie, jest bezcenne.

Czy to prawda, że szukałeś kontaktu z Robertem Litzą Friedrichem, żeby się skonsultować, jak to jest, gdy masz przed sobą wóz albo przewóz? Obaj przeszliście podobną drogę, choć macie kompletnie inny światopogląd.

Adam Nergal Darski: - Nie, nie wpadłbym na to. Wiem, że to wasz krajan, ale nie znam Litzy. Wiem, że ma swoje doświadczenia i dużo mocy w trzewiach - z tego co widzę po jego sukcesach. Ma też dużo dzieci - to sygnał, że można przejść ciężką sytuację zagrażającą życiu. Każdy przykład, niezależnie od kolorytu, jest istotny, by pokazać, że życie jest największą wartością i przypominać sobie o tym. Przeczytałem ostatnio fajne zdanie, że tylko umarli wiedzą, jak dobrze jest żyć.

Jest jeszcze dwóch krajan. Glaca, z którym nagrałeś jeden z utworów Sweet Noise oraz Ares Chadzinikolau, twój podopieczny z telewizyjnego show.

Adam Nergal Darski: - Z Glacą miewam kontakt, spotkaliśmy się rok temu na kolacji w Sopocie. Ares zdaje się nagrał jakąś płytę, pisał do mnie w tej sprawie. Był na naszym koncercie w Poznaniu. Człowiek z zupełnie innego świata, ale bardzo ciekawy. Każdy, kto oglądał program, widział, że fajnie go było mieć w swoim zespole. Taka anegdota - Ares wywoływał salwy śmiechu moich kolegów na fotelach. Mocno walczył o pozycję . Nie miał fanów wśród producentów, reżyser go wprost nie cierpiał. Mając świadomość, że on nie jest lubiany, tym bardziej chciałem go mieć u siebie i go wybrałem. Były ciągle podśmiechujki i szpile od kolegów po fachu - Ani, Andrzeja i Kayah, ale właśnie dlatego zależało mi, żeby przetrwał jak najdłużej - żeby zagrać im na nosie. A gdy z Aresa dalej się śmiano, wstawiłem sobie jego zdjęcie na tapetę telefonu i przez jakiś czas miałem go na tapecie jak sztandar. Wierzę w gościa, jest wartościowy - możecie się śmiać, ale on po prostu wykosił mnóstwo cudownych śpiewaków, co dało mi dużo satysfakcji.

Satysfakcji nie dało ci zapewne wznowie-nie procesu o obrazę uczuć religijnych.

Adam Nergal Darski: - Ta sytuacja jest dla mnie dość absurdalna. Wyobraźcie sobie: żyjecie swoim życiem, otaczacie się poważnymi ludźmi, macie plany, wszystko jakoś się toczy. Ale co jakiś czas musicie wstać, zacisnąć zęby i jechać do jakiegoś sądu, gdzie ciągnie was facet, który obraził się za coś, czego nie widział naocznie, wyrwał z kontekstu. Obraził się na podstawie filmu, nielegalnie nakręconego na koncercie. A teraz trzeba chodzić do sądu, zniżać się do poziomu trzyletniego dziecka i rozmawiać ze ścianą. W końcu stwierdziłem, że nie będę dalej walił głową w tę ścianę, bo już i tak jestem zakrwawiony. Więc chodzę tam, robią mi zdjęcia, potem idę dalej i wszystko to wraca do punktu wyjścia. Jak czytaliście Kafkę, to wiecie o czym mówię. Jakiś bezsens kompletny. Ja jako podatnik i wy, jako podatnicy... Ja bym się wk...wił. Po co? Czy my nie mamy w Polsce problemów. A jeżeli to jest jeden z większych problemów i bolączek naszego społeczeństwa, to jesteśmy szczęśliwym narodem.

Książka nie obejmuje też kolejnych informacji. Naprawdę myślisz o albumie solowym?

Adam Nergal Darski: - Ostatnio jeden z 40 tysięcy moich najprawdziwszych przyjaciół na Facebooku wysłał mi linka do artykułu, gdzie stało, że "wciągnął mnie świat mody i chodzę na pokazy". A także, że przeprowadziłem się do Warszawy i zawiesiłem działalność Behemotha, bo liczę na inną karierę. Owszem, przeprowadziłem się do stolicy, ale po to, by grać próby z zespołem, by za miesiąc wejść do studia i zacząć nagrywać płytę - gotową w 95 procentach. Plan jest taki, żeby ukazała się we wrześniu. Od czerwca do sierpnia gramy trasę w Stanach Zjednoczonych z Robem Zombie i Machine Head, pod szyldem Mayhem Festival. Wcześniej gramy na warszawskim festiwalu Impact, zresztą w genialnym towarzystwie i tam chciałbym zaprezentować jakiś nowy utwór. Zespół jest moim priorytetem przez najbliższe 2-3 lata i niestety będę musiał zrezygnować z kilku pokazów mody (śmiech). Mnóstwo bzdur pisze się, żeby zarabiać pieniądze, a ludzie klikali. Jak widzicie jakieś głupoty, to nie klikajcie, bo wam zostaje tylko śmietnik w głowie. Dziś mamy takie przedawkowanie bzdurnej, chaotycznej informacji, że w końcu trzeba nauczyć się ją selekcjonować i być odpornym na głupoty, które nas otaczają w mediach.

Jest natomiast niezbity, filmowy dowód, że bardzo twarzowo wyglądasz w mundurze Joachima von Ribbentroppa. Jak istotna jest Twoja rola w filmie Juliusza Machulskiego "AmbaSSada"?

Adam Nergal Darski: - Ponoć gram jedną z czterech głównych ról, z moim udziałem zarejestrowano 12 scen. Nie jestem w stanie powiedzieć jak to wypadnie na ekranie, ale było to prze-doświadczenie. Zawsze lubiłem kino i teatr, często w nich bywam, a teraz mam jeszcze większy szacunek dla tych, którzy grają, bo to jest cholernie trudna dziedzina kultury. Wierzę w intuicję Juliusza Machulskiego, już teraz reżysera z panteonu polskiego kina. Ufam mu, a on jest zadowolony, więc może coś we mnie widział. A czy się spodoba? To już poza moją kontrolą…

Rozmawiał Marcin Kostaszuk

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski