Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nicki Pedersen: Nie jestem indywidualistą

TS
Nicki Pedersen
Nicki Pedersen Grzegorz Dembiński
Rozmowa z Duńczykiem Nicki Pedersenem, byłym trzykrotnym indywidualnym mistrzem świata na żużlu, który przez dwa najbliższe sezony ma pełnić rolę lidera w ekipie Fogo Unii Leszno

Długo się Pan zastanawiał nad przyjęciem propozycji z Leszna?
Rozmowy kontraktowe były krótkie i konkretne. Zdawałem sobie sprawę, że Fogo Unia mnie chce, ja również byłem zainteresowany tym transferem, więc szybko doszliśmy do porozumienia. Mało kto pewnie wie, ale już w 2010 roku byłem o krok od podpisania umowy z leszczyńskim klubem. Wszystko było wówczas niemal dopięte na ostatni guzik, ale do transferu ostatecznie nie doszło. Jestem jednak typem człowieka, który stara się nie palić za sobą mostów i pewnie dlatego teraz doszliśmy do porozumienia. Jestem z tego powodu bardzo zadowolony, bo Unia to dobrze zarządzany klub z piękną historią. Dobrze wiem, że nie ma w Polsce bardziej utytułowanej drużyny.

Pan ma sprawić, by Byki ponownie święciły sukcesy.
Zdaję sobie sprawę, jakie są wobec mnie oczekiwania. Często zarzuca mi się, że jestem indywidualistą, ale nie do końca jest to prawda. W leszczyńskim zespole mam być tylko elementem pewnej całości. Priorytetem będzie dla mnie dobro drużyny. Przychodzę tutaj, by pomóc w osiągnięciu jak najlepszego wyniku. Tak się składa, że będę najstarszym zawodnikiem w zespole, a to też do czegoś zobowiązuje. Chciałbym razem z kolegami stworzyć odpowiednią atmosferę w drużynie. Z każdym będę rozmawiał. Na torze także mam zamiar współpracować. Wbrew temu, co się mówi, nie jestem żużlowcem, który widzi tylko czubek własnego nosa.

Miał Pan inne oferty?
Było ich sporo i to bardzo ciekawe. W tym przypadku pieniądze nie odgrywały jednak kluczowej roli. Uznałem, że Leszno będzie dla mnie doskonałym miejscem i że będę świetnie się czuł w tym klubie.

Co chciałby Pan osiągnąć z Fogo Unią?
Naszym celem będzie awans do fazy play-off. Potem zabawa zacznie się od nowa i wszystko może się zdarzyć. Ten zespół stać na osiągnięcie sukcesu. Mamy młodych i utalentowanych zawodników. Wspólnymi siłami musimy sprawić, by w drużynie był odpowiedni "team spirit". Chciałbym, aby wspólna jazda sprawiała nam wiele radości. Wtedy o dobry wynik będzie zdecydowanie łatwiej.

Lubi Pan leszczyński tor?
Bardzo. Jest na nim wiele ścieżek, gdzie można wyprzedzać rywali. Dlatego zawsze lubiłem tutaj jeździć. W 2011 roku na tym stadionie wygrałem turniej Grand Prix. Najbardziej pamiętam jednak boje z Leigh Adamsem. Niewielu było żużlowców, którzy potrafili z nim wygrać na tym torze, a mnie ta sztuka się udała. Nasze pojedynki zawsze były ekscytujące. To zresztą tylko potwierdza, że leszczyński tor świetnie nadaje się do ścigania i do walki. Jestem pewien, że doskonale będę się na nim czuł. Przed sezonem przyjadę zresztą do Leszna na treningi oraz sparingi, by odpowiednio dopasować sprzęt.

Wtedy będzie miał Pan okazję, aby przekonać do siebie kibiców Fogo Unii, bo nie ma co ukrywać, że w ostatnim czasie nie był Pan ich ulubieńcem.
Wiem o tym, ale to nie stanowi dla mnie problemu. Przyszedłem do Fogo Unii po to, by pomóc drużynie w osiągnięciu jak najlepszego wyniku. Mam zamiar zdobywać jak najwięcej punktów i cieszyć się z wygranych spotkań. Tak jak powiedziałem wcześniej, na pierwszym miejscu będę stawiał dobro zespołu i liczę na to, że leszczyńscy kibice to docenią.

Fani mają do Pana pretensje głównie o ten nieszczęsny mecz z PGE Marmą Rzeszów, kiedy to nie wyjechaliście na tor.

Kibice nie zawsze wiedzą, jaka jest prawdziwa historia pewnych wydarzeń. To prawda, że nie chciałem wtedy jechać, ale nie dlatego, że nie odpowiadał mi tor, tylko ze względu na to, że miałem złamaną rękę. Dzień wcześniej upadłem podczas Grand Prix i nie było większych szans, abym mógł następnego dnia startować. Poinformowałem o tym mój klub. Oni wiedzieli, że przyjadę na mecz, ale jechać w nim nie będę. Wiem, że kibice mnie później obwiniali za to, co się stało, ale ja w tym spotkaniu i tak bym nie wystartował.

Tak się składa, że w polskiej lidze jeszcze nigdy nie zdobył Pan tytułu mistrza kraju. Jak to wytłumaczyć?

Przez długi czas podobnie było w Szwecji, ale w końcu przełamałem tę passę. Liczę na to, że podobnie będzie w Enea Ekstralidze. Wierzę, że razem z Fogo Unią możemy pokusić się o złoty medal. Należy jednak pamiętać, że na sukces składa się wiele czynników.

W przyszłym sezonie będziecie musieli rywalizować choćby z dream teamem z Torunia, który do rozgrywek przystąpi z ośmioma minusowymi punktami. Unibax będzie w stanie to odrobić?

Drużyna z Torunia ma ogromny potencjał i na pewno może zniwelować te straty. Chciałbym jednak zaznaczyć, że nie zawsze jest tak, że teoretycznie najmocniejszy kadrowo zespół sięga po mistrzostwo. Unibax w przyszłym sezonie będzie jeździł pod presją i to może być dla nich problem. To stawia Fogo Unię w lepszej sytuacji.

Jak przebiegają Pana przygotowania do sezonu?
Są one trochę inne niż dotychczas. Byłem już w Hiszpanii i Francji, gdzie miałem okazję potrenować. Zawsze w przerwie zimowej staram się regularnie jeździć na motocyklu crossowym i enduro. Do tego dochodzą treningi ogólnorozwojowe w domu. Muszę przyznać, że obecnie czuję się doskonale. Jestem w świetnej formie i już nie mogę się doczekać nowego sezonu.

Notował Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski