Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wszyscy wpuszczają księdza za próg swego domu

Elżbieta Bielewicz
Maciej Stanik
Rozpoczął się okres wizyt duszpasterskich. Dla jednych kolęda jest wyczekiwanym spotkaniem z księdzem z parafialnej wspólnoty, okazją do szczerej rozmowy i duchowego wzmocnienia, a dla innych jedynie zabierającym czas obowiązkiem, który trzeba spełnić, bo... tak wypada.

Coraz częściej odzywają się także głosy, iż zwyczaj przekazywania podczas tych wizyt pieniędzy w kopercie jest dość krepujący, a same wizyty - najczęściej bardzo krótkie - nie mają głębszego sensu.

- Odwiedzam dziennie około 20 rodzin i każdej poświęcam około 20 minut - mówi ksiądz Włodzimierz Guzik, proboszcz parafii Matki Teresy z Kalkuty na kaliskich Ogrodach. - Nie wiem, czy to dużo, czy mało? Ale mnie zależy na tych kontaktach. Jest to okazja, by spotkać się z konkretną rodziną i jej członkami, nawet tymi, którzy nie chodzą do kościoła, czy tymi, którzy przebywają poza miejscem zamieszkania, a na święta wracają do swych rodzin. Spotykam np. moich byłych uczniów pracujących obecnie za granicą, którym udzielałem I komunii św. Zawsze taki osobisty kontakt, jeśli tylko ksiądz jest otwarty, to dobra okazja do rozmowy.

Ksiądz Włodek daje przykład jednej z parafianek, która 10 lat nie chodziła do kościoła. A po rozmowie przeprowadzonej podczas kolędy zdecydowała się znów uczestniczyć we mszy św., albo przykład młodych ludzi, którzy zdecydowali się zawrzeć ślub kościelny. Proboszcz argumentuje , że choćby dla tego rodzaju sytuacji warto kontynuować zwyczaj kolędy.

Nie wszyscy wpuszczają księdza za próg. Średnio około 15 do 20 procent mieszkańców terenu danej parafii zamyka drzwi przed kapłanem.

- Nie mam nic przeciwko temu, że ksiądz przyjdzie do mnie na herbatę. Ale sprzeciwiam się dawaniu pieniędzy. Proszę zobaczyć, jakimi autami jeżdżą księża! I co? Ja, rencista, mam im jeszcze dokładać? - pyta pan Marian z kaliskiego śródmieścia.

Kwestia finansowania Kościoła wzbudza wiele emocji. Jedni uważają , że ich obowiązkiem jest łożenie na parafię, dla innych to bezzasadne wyciąganie pieniądze od wiernych.- Ludzie posądzają księży o wielkie pieniądze, ale zazwyczaj robią to ci, którzy mają słaby kontakt z parafią, przez co nie znają kosztów jej utrzymania - dopowiada ksiądz Włodek. - Może, aby to zmienić trzeba większej przejrzystości w gospodarowaniu finansami parafii. Ja zawsze na koniec roku przedstawiam rozliczenie parafialnych wydatków.

Jak twierdzi kapłan po obu stronach narosło wiele zaniedbań. A negatywny stosunek do Kościoła często bierze się też z niewiedzy. Kolęda noworoczna to także okazja, aby zmieniać te relacje na lepsze.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski