MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niemcy mało wiedzą o tragedii Polaków

Sławomir Kmiecik
Fot. Szymon Siewior
Z profesorem Tomaszem Szarotą, o stosunkach polsko-niemieckich, rozmawia Sławomir Kmiecik

Czy w relacjach polsko-niemieckich historia już na zawsze pozostanie przeszkodą?

Mam nadzieję, iż w miarę upływu czasu coraz więcej Polaków będzie dochodzić do wniosku, że dzieje stosunków polsko-niemieckich nie były okresem tysiąca lat zmagań i wrogości, jak to pisał Zygmunt Wojciechowski. Mało znana jest u nas konstatacja historyka Olgierda Górki, który w latach 30. minionego wieku stwierdził, że granica polsko--niemiecka przez stulecia należała do najspokojniejszych w Europie.

Jako historyk dziejów najnowszych zdaję sobie sprawę, że długo jeszcze nie do usunięcia ze świadomości Polaków będzie ślad koszmarnych przeżyć z okresu II wojny światowej.

Za nami spotkanie kanclerz Angeli Merkel z premierem Donaldem Tuskiem w Gdańsku. Jednym z ważnych tematów ich rozmów była kwestia tego, jak utrwalić pamięć o ofiarach wojny. Ten polityczny problem wraca 63 lata po zakończeniu walk...
Dzieje się tak między innymi dlatego, że dla Niemców o przekonaniach lewicowych przez dziesięciolecia mówienie o tym, że w czasie nalotów czy wypędzeń ginęli także niewinni Niemcy stanowiło nietakt. To nie był temat tabu, ale uważano, że takie opinie może wygłaszać tylko były faszysta, ktoś o poglądach skrajnie prawicowych. Po zjednoczeniu Niemiec nastąpił pod tym względem przełom. Dziś Niemcy uważają, że mają prawo głośno mówić również o swoich stratach wśród ludności cywilnej, kobiet, dzieci, starców. Polacy patrzą na to inaczej - podkreślają, że były to ostatnie ofiary reżimu, który rozpętał wojnę. Gdyby Hitler nie zaatakował - argumentujemy - nie byłoby nalotów na Drezno, czy masowych wysiedleń.

Niemcy znają rozmiar swoich ciężkich doświadczeń, ale czy mają pojęcie o skali cierpień Polaków?

Znakomity historyk niemiecki Michael G. Mueller uważa, że w jego kraju stan wiedzy na temat polskiej tragedii jest bardzo ograniczony. Niemcy wiedzą wiele o ich zbrodniach popełnionych na Żydach, ale znacznie mniej o ofiarach wśród Polaków, Rosjan czy Ukraińców.

Ciągle wraca pytanie, czy Niemcy mają moralne prawo do budowania muzeów i wystaw upamiętniających ich przeżycia wojenne. A stworzenie polsko-niemieckiego centrum pamięci o wojnie pozostaje utopijnym pomysłem...

Nie ma przyzwolenia na to, aby polscy historycy uczestniczyli w tworzeniu Centrum przeciwko Wypędzeniom, czyli, by mogli współpracować z panią Eriką Steinbach. Istnieje natomiast koncepcja, abyśmy gdzieś w Berlinie pokazali swój znak pamięci, a więc zamanifestowali dane o polskich ofiarach wojny, ale jednocześnie przypomnieli zasługi Solidarności w zburzeniu muru berlińskiego. W świadomości Niemców uległo to zatarciu - całkowicie niesłusznie, gdyż uważam, że bez walki Polaków z komunizmem do zjednoczenia Niemiec by nie doszło.

Zgadza się Pan z poglądem, że przegrywamy batalię o pamięć historyczną? Niemcy coraz śmielej mówią w całej Europie o swoich ofiarach, a polska tragedia jest marginalizowana.

Za daleko idzie pan w ocenie obecnej sytuacji. Śledzę na bieżąco dyskusje oraz publikacje w Niemczech i optymizmem napawa mnie praca tamtejszych, młodszych ode mnie, 30-40-letnich historyków. Bardzo wielu z nich kontynuuje badania nad niemieckimi zbrodniami, zatem są świadomi tego, co działo się w czasie wojny. Ba, młodzi badacze podważają nawet ustalenia poprzedniej historiografii, kwestionują dane liczbowe dotyczące wypędzeń. A chcę zwrócić uwagę, że w Niemczech szacuje się, iż osób przymusowo wysiedlonych było od 9 do 15, 16, 18, a nawet 20 milionów. Różnica jest tak olbrzymia, że odpowiada liczbie obywateli polskich, którzy zginęli w czasie wojny. Jednym z zadań młodych, uczciwych historyków niemieckich jest wykazanie fałszu tych szacunków. W miarę upływu czasu rzetelni badacze z Polski i Niemiec dojdą do podobnych ustaleń. A to, że oni nagle chcą mówić o swoich ofiarach - na co pan zwraca uwagę - jest naturalne. Rzecz dotyczy tragedii ich rodzin, a ponadto nie zapominajmy, że kilkanaście milionów Niemców w NRD w ogóle nie mogło wspominać o tym, co ich spotkało.

Powstał projekt opracowania wspólnego, polsko-niemieckiego podręcznika do nauczania historii w szkołach. Wierzy Pan, że uda się stworzyć taką książkę?

Widzę pełną możliwość napisania takiego podręcznika, bo między młodymi historykami z obu krajów istnieje daleko idąca zbieżność stanowisk. Kiedy spotykają się specjaliści, okazuje się, że zbliżenie jest o wiele większe niż w przypadku polityków. Jestem przekonany, że podręcznik powstanie, po czym... zostanie niesłychanie ostro zaatakowany przez prawicę zarówno w Polsce, jak i w Niemczech.

Wspomniał Pan o pozytywnej roli upływającego czasu. Czy wraz z nim w relacjach polsko-niemieckich będą zanikać stereotypy, które Pan gruntownie zbadał i opisał?

Byłem pod wielkim wrażeniem, gdy w rozmowach z Niemcami przekonałem się, że dla nich przestaje już cokolwiek znaczyć negatywne określenie "polnische Wirtschaft". Delikatnym problemem jest natomiast kwestia tak zwanego jądra prawdy w stereotypie. Jeżeli Niemcy widzą w Berlinie nietrzeźwych przybyszów z Polski, to utrwalają w swej świadomości wyobrażenie Polaka pijaka. Po francusku "pijany jak Polak" brzmi dla nas prawie jak komplement, bo nawiązuje do rodaków, którzy pod wpływem alkoholu bohatersko zdobywali Samosierrę. Identyczne określenie w języku niemieckim oznacza jednak kogoś kompletnie pijanego, leżącego pod stołem. Naszą powinnością jest uzmysłowienie sobie, że każdy Polak na zewnątrz jest reprezentantem narodu i jego zachowanie bywa niekiedy z radością przyjmowane jako potwierdzenie stereotypu.

Profesor Tomasz Szarota jest historykiem, w Instytucie Historii PAN w Warszawie kieruje Pracownią Dziejów Polski po 1945 roku. Napisał wiele prac na temat II wojny światowej i stosunków polsko-niemieckich. W poniedziałek gościł w oddziale IPN w Poznaniu, gdzie prezentował swą najnowszą książkę "Karuzela na placu Krasińskich" i wygłosił wykład na temat gen. Stefana Grota-Roweckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski