Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nierówna walka z dopalaczami. Liczba ofiar "talizmanów" rośnie

Andrzej Kurzyński, Joanna Labuda
Nierówna walka z dopalaczami. Liczba ofiar "talizmanów" rośnie
Nierówna walka z dopalaczami. Liczba ofiar "talizmanów" rośnie KMP Kalisz
Coraz więcej osób sięga po dopalacze. Żeby kupić środki psychoaktywne, mieszkańcy Kalisza wykorzystywali bony Społem.

Liczba osób odurzających się dopalaczami gwałtownie rośnie. W 2014 roku łącznie do wielkopolskich szpitali z zatruciem trafiło 170 osób. Dla porównania tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy na oddział toksykologiczny szpitala im. Franciszka Raszei w Poznaniu przyjęto aż 141 pacjentów! Lekarze nie wykluczają, że w wakacje ofiar środków psychoak-tywnych będzie jeszcze więcej. A po te sięgają już nawet dzieci.

Zobacz też: Kalisz: Za dopalacze płacą... talonami na żywność opieki społecznej

Wojnę z dopalaczami prowadzą instytucje na terenie całej Wielkopolski. Do tej pory na firmy, które handlują nielegalnymi substancjami nałożono kary w wysokości 1,2 mln zł (w 2014 roku - 1,3 miliona złotych). Te na razie czują się bezkarne. Odwołują się do sądu, a następnie zakładają nowe firmy. Biznes kwitnie. To, czy ich właściciele narażają zdrowie i życie swoich klientów, sprawdzi też prokuratura. Doniesienie złożył Andrzej Trybusz, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. Jeśli okaże się, że odpowiedzialni za sprzedaż są winni, do więzienia mogą trafić nawet na 8 lat.

Kalisz kontra dopalacze
Blisko 400 saszetek różnego rodzaju "talizmanów", które mogą zawierać substancje psychoaktywne, zabezpieczyli pracownicy Państwowej Inspekcji Sanitarnej wspólnie z policjantami podczas kontroli jednego ze sklepów z dopalaczami w centrum Kalisza. To kolejna taka akcja w ostatnich dniach, która ma ukrócić handel dopalaczami. Na razie przypomina to jednak walkę z wiatrakami. Po zamknięciu jednego sklepu, natychmiast pojawiają się kolejne. Dopalaczami handluje się również w prywatnych mieszkaniach. W tym przypadku służby są bezsilne, bo bez stosownego nakazu nie można przeprowadzić żadnej kontroli.

W ostatnich dniach kamery miejskiego monitoringu w Kaliszu zarejestrowały 11-letniego chłopca, który usilnie starał się wyciągnąć przedmiot znajdujący się w przeszklonej gablocie instalacji na skwerze Rozmarek. Zaledwie kilkanaście metrów obok znajduje się sklep z dopalaczami.

Okazało się, że było to opakowanie właśnie z substancją toksyczną. W środku znajdował się woreczek strunowy z suszem roślinnym. Na miejsce przyjechał patrol municypalnych, a sprawa trafiła na policję.

- Chłopiec tłumaczył, że zaciekawiło go mieniące się w słońcu opakowanie i chciał sprawdzić, co jest w środku - mówi sierż. szt. Anna Jaworska-Wojnicz, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. - Badanie nie wykazało, aby susz zawierał narkotyk.

Nękają handlarzy kontrolami
- Z handlem dopalaczami możemy walczyć jedynie metodami administracyjnymi. Udało nam się namówić do współpracy inne służby, jak nadzór budowlany, urząd skarbowy, państwową inspekcję pracy czy straż pożarną. Liczymy, że liczne kontrole sklepów po prostu zniechęcą handlarzy - mówi Andrzej Wojtyła, dyrektor kaliskiego sanepidu.

Ale nawet obecność służb sanitarnych i policji nie jest w stanie odstraszyć klientów. Mimo informacji o przeprowadzanej w kaliskim sklepie kontroli, konsumenci cały czas pukali do drzwi sklepu, usilnie próbując dostać się do środka. Wewnątrz policjanci znaleźli bony wydawane przez Sąd Rejonowy w Kaliszu w ramach tak zwanej pomocy postpenitencjarnej byłym więźniom. Takie bony są realizowane tylko w kaliskich sklepach PSS Społem, ale nie można ich przeznaczać na tytoń czy alkohol.

Zobacz też:

W Kaliszu z powodu dopalaczy rośnie też liczba drobnych przestępstw sklepowych. Sprawcy wchodzą do sklepu i zabierają z półek, co tylko wpadnie im w ręce. Najlepszym dowodem jest zlikwidowana pod Kaliszem złodziejska dziupla. 54-letni paser "płacił" za fanty m.in. dopalaczami. Złodzieje przynosili mu w zasadzie wszystko. W specjalnym kontenerze kryminalni zabezpieczyli m.in. różnego rodzaju elektronarzędzia, sprzęt ogrodniczy, telefony komórkowe, artykuły spożywcze oraz chemiczne, kosmetyki, odzież, ręczniki, pościele, książki, zabawki oraz alkohol. Rzeczy były skrupulatnie posegregowane. Część przedmiotów znajdowała się na specjalnie przygotowanych półkach. W jednym z pudeł policjanci znaleźli blisko 2000 sztuk dopalaczy.

Poznań nadal walczy
Choć w tym roku w Poznaniu udało się zamknąć dwa punkty, które handlowały "dopalaczami", kolejne wyrastają jak grzyby po deszczu. Nowy obiekt z "talizmanami" pojawił się przy pętli autobusowej Dębiec. Kiosk został oklejony identycznymi szyldami do tych, którymi oklejone były wcześniej punkty, m.in. na Górnej Wildzie. Interpelację w sprawie likwidacji punktu złożył miejski radny Tomasz Wierzbicki.

- To cały czas ogromny problem w Poznaniu. Zgłaszają się do mnie mieszkańcy, których dzieci kupują w tym kiosku "talizmany" i inne - mówi radny. - Dopalacze sieją spustoszenie w organizmie, a skład wielu z nich nie jest w ogóle znany. Ostatnio młoda dziewczyna z osiedla Świerczewo trafiła w ciężkim stanie do szpitala - dodaje.
I w tej sytuacji miasto ma związane ręce. Mieszkańcy osiedla będą jednak szukać narzędzi, żeby wojnę z dopalaczami wygrać na własną rękę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski