Cel jest szlachetny i godny pochwały, bo poziom kobiecej siatkówki strasznie się obniżył i bardzo odstaje od tego, co prezentują panowie. Zdziwiłem się jednak, że Kasprzyk zapowiedział, że wyrównywanie poziomów chce osiągnąć poprzez organizację wielkich imprez typu World Grand Prix, ME i MŚ. W dodatku mocarstwowe plany skwitował stwierdzeniem, że są do zrealizowania pod warunkiem, że wytrzyma to budżet. Może więc najpierw sprawdzić bilans zysków i strat, a dopiero potem obwieszczać, że będzie frajda dla kibiców i wyzwanie dla siatkarek. Poza tym poprzednicy Kasprzyka, Mirosław P. i Artur P. wyłożyli się właśnie na dużych imprezach. Chcieli rozmachu i pompy, to potem mieli też duże problemy z rozliczeniami i prokuraturą i CBŚ. Nie mówię, że Kasprzyk nie wyciągnął nauki z tamtych niemiłych doświadczeń, ale same imprezy nie poprawią nam szkolenia i nie podniosą poziomu rozgrywek w lidze, a kadra przecież z niej żyje.
Kasprzyk, żeby wygrać z Witoldem Romanem musiał złożyć też różne obietnice delegatom i środowisku. Zaproponował więc otwarcie OrlenLigi i PlusLigi, co nie przypadło do gustu niektórym działaczom i prezesom klubów. Ostatecznie cała zawierucha z powrotem do normalności, czyli starej zasady spadków i awansów, skończy się wprowadzeniem barażowych spotkań między najsłabszymi w elicie a najlepszymi na jej zapleczu. Dobre i to, choć była okazja, żeby wprowadzić ostre cięcie i nie kisić się już we własnym sosie.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?