Od stycznia szpitale muszą kodować pacjentów. Każdy dostanie opaskę

Według ministerstwa idealne rozwiązanie to takie, w którym wszyscy pacjenci przyjmowani do szpitala otrzymują opaskę z kodem kreskowym zawierającym nie tylko zakodowane dane osobowe, ale także historię choroby, przebieg leczenia szpitalnego.

Uprawnieni pracownicy szpitala mogą odczytać dane za pomocą mobilnego terminalu kodów kreskowych i przeczytać: Jan Kowalski, lat 48, przyjęty przedwczoraj, z jakiego powodu, dostał takie i takie leki. Jest to jednak rozwiązanie drogie oraz wymagające odpowiedniego przygotowania (chociażby sieci bezprzewodowych w szpitalu). Do tej pory jeden szpital w Polsce zdecydował się na tak kompleksowe rozwiązanie. Jest to placówka w Grudziądzu. Inni radzą sobie, jak mogą, a raczej, jak ich stać.

- Przepisy mają zwiększyć bezpieczeństwo i rzeczywiście w przypadku opasek łatwiej zidentyfikować pacjenta - potwierdza Jacek Profaska, dyrektor Szpitala im. Krysiewicza w Poznaniu. - Każda sytuacja jednak, która wymaga podniesienia standardów generuje koszty. Z roku na rok wymagania są coraz większe, a pieniądze takie same.

Dyrektor Profaska podkreśla, że w szpitalach, którymi zarządza, rozwiązania zalecane przez ministerstwo zdrowia wprowadzane są już od dwóch lat.

Dzieci trafiające do Szpitala im. Krysiewicza otrzymują opaski z wypisanym imieniem i nazwiskiem. Teraz ma się to zmienić. Aby zabezpieczyć poufność danych, szpitale mają wprowadzić kody kreskowe.
Nie wszystkich jednak na to stać. Są placówki, które próbują sprostać oczekiwaniom rozporządzenia po jak najmniejszych kosztach. Zakładają one chorym opaski z ręcznie wypisanym numerem pacjenta z księgi głównej szpitala. Inni stawiają na technikę.

- Przygotowujemy się do wprowadzenia oznaczania pacjentów - mówi doktor Maciej Błaszyk, zastępca dyrektora Szpitala Klinicznego UM im. H. Święcickiego w Poznaniu. - Zmieniamy cały system informatyczny w szpitalu. Firma, która specjalnie dla nas go przygotowuje, wzięła pod uwagę także potrzebę identyfikowania pacjentów.

Co jednak mogą zrobić szpitale, które nie zdecydowały się na informatyczną rewolucję?
- Najprostszym rozwiązaniem jest zakup drukarek do opasek, które mogą pracować w sieci z najprostszym programem, który posiada opcję drukowania - mówi Tomasz Tomera, specjalista ds. handlowych firmy BCS Polska, która specjalizuje się w sprzedaży rozwiązań technicznych dla służby zdrowia. - Zakup jednej takiej drukarki to koszt około dwóch tysięcy złotych. Większość szpitali potrzebuje ich co najmniej kilku. Jednej dla oznaczania dorosłych pacjentów, jednej dla niemowląt i jednej dla dzieci i młodzieży. A to tylko na głównej izbie przyjęć. Jeśli są miejsca, gdzie również przyjmowani są pacjenci, czasami są to izby poszczególnych oddziałów, to i tam powinny się takie drukarki znaleźć.

Jeśli szpital ma już drukarki i może zakładać pacjentom opaski, potrzebuje jeszcze sprzętu, który odczyta zakodowaną informację.

- Skaner kodów kreskowych to wydatek 300-400 złotych za jedno urządzenie przewodowe albo około 800 złotych za skaner bezprzewodowy, należy jednak pamiętać, że taki skaner musi znajdować się w pobliżu monitora komputera, żeby odczytać dane - wymienia Tomasz Tomera. - Za jeden mobilny terminal kodów kreskowych, który działa podobnie, jak smartfon łącząc się z systemem, szpital musiałby zapłacić od 3 do 5 tysięcy złotych.
Wszystkie te rozwiązania sprawdzą się przy założeniu, że szpital posiada odpowiednie oprogramowanie, które rzecz jasna także trzeba kupić.

Tymczasem nie wszystkie placówki w ogóle prowadzą elektroniczną dokumentację pacjentów, bo taki obowiązek będą miały dopiero od 2014 roku.