Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oscar Pistorius nie jest pierwszy. Inni sportowcy z krwią na rękach

BAZA
Oscar Pistorius został uznany za winnego nieumyślnego zabójstwa swojej dziewczyny. Niepełnosprawnemu biegaczowi grozi do 15 lat w więzieniu. Nie jest on jednak pierwszym sportowcem, który stanął przed sądem w związku ze śmiercią człowieka.

Najsłynniejszy sportowiec oskarżony o morderstwo to bez wątpienia O.J. Simpson, który w 1994 roku stanął przed sądem za zamordowanie swojej byłej żony i jej przyjaciela. W USA O.J. był postacią niemal kultowa, jedną z największych gwiazd w historii futbolu amerykańskiego, ale kojarzą go także Polacy, gdyż po zakończeniu kariery sportowej zajął się aktorstwem. Wcielał się między innymi w Nordberga z „Naga Broń”.

Jego proces karny to jedna z najsławniejszych i najdziwniejszych spraw w historii amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Najsłynniejszych, gdyż śledziły ją całe Stany, a O.J był ulubieńcem mediów i Amerykanów. Najdziwniejszych, ponieważ mimo ogólnego przekonania o jego winie, został oczyszczony z zarzutów. W 1997 roku odbył się proces cywilny i tym razem byłą gwiazdę NFL uznano winną podwójnego morderstwa. O.J. Simpson miał wypłacić rodzinom ofiar ponad 33 mln dolarów odszkodowania. Ostatecznie emerytowany futbolista wylądował za kratkami, ale z zupełnie innego powodu. W 2008 roku skazano go na 33 lata więzienia za napad i porwanie. Na wolność wyjdzie najwcześniej w 2017 roku.

Równie wybitnym sportowcem, który okazał się zdecydowanie gorszym człowiekiem był Carlos Monzón. Argentyński bokser między 1963 a 1977 rokiem rządził wagą średnią, kolekcjonując najważniejsze pasy. Karierę zakończył niezwykle efektowną serią 14 skutecznych obron tytułów mistrzowskich WBA i WBC. Niestety, przemoc stosował nie tylko wobec ringowych przeciwników, ale też kobiet. Jeden z takich incydentów zakończył się tragicznie – Monzón zrzucił swoją partnerkę z balkonu, w wyniku czego ta zmarła. Byłego boksera w 1989 roku skazano na 11 lat więzienia. Zdążył odsiedzieć połowę wyroku, gdyż w 1995 roku zginął w wypadku samochodowym, gdy przebywał na przepustce. Równie smutna historia wiąże się z Estebanem de Jesúsem. Portorykańczyk w latach 70. mył mistrzem świata i jednym z najwybitniejszych pięściarzy w wadze lekkiej. Spośród 63 walk przegrał tylko pięć. W 1981 brał udział w stłuczce, po której doszło do kłótni. W jej wyniku de Jesús zastrzelił siedemnastolatka. Pięściarza skazano na dożywocie. W więzieniu grał w baseball i nawrócił się na chrześcijaństwo. Został nawet pastorem. Okazało się jednak, że ma AIDS. Został zwolniony z zakładu karnego, by resztę swych dni spędzić z rodziną. Zmarł w 1989 roku.

CZYTAJ TEŻ: Oscar Pistorius nie zabił Reevy Steenkamp z premedytacją

O ile w ich przypadku do zabójstw dochodziło po zakończeniu kariery, o tyle znany hokeista a dziś trener Craig MacTavish, mógł nie zdążyć w ogóle stać się sławny. W 1984 roku, czyli po ledwie 5 latach w NHL, pijany hokeista spowodował wypadek, w wyniku którego zmarła 26-latka. Zawodnik odsiedział rok w więzieniu i wrócił do NHL. Grał do 1997 roku, zdobywając cztery mistrzostwa. Prowadzenia po alkoholu dopuścił się także reprezentant Polski Dariusz Dudka. W 2003 roku pod kołami jego samochodu zginął przechodzień. Ówczesny zawodnik Amiki Wronki był w czasie zdarzenia pod wpływem alkoholu. Uznano jednak, że winę za wypadek ponosi pieszy, który także był pijany i wszedł na przejście na czerwonym świetle. Piłkarz uniknął więc więzienia i został jedynie ukarany 9-miesięcznym zakazem prowadzenia pojazdów. Łagodny wyrok wzbudził sporo kontrowersji, ale jeszcze głośniej komentowano sprawę gwiazdy większego formatu – Patricka Kluiverta. Napastnik m.in. Milanu i Barcelony mógł bardzo szybko pożegnać się z marzeniami o wielkiej karierze. W 1995 roku jego bmw uderzyło w forda prowadzonego przez dyrektora teatru w Vlaardingen. Mężczyzna zginął na miejscu, a jego żona odniosła rany. Piłkarz Ajaksu Amsterdam był trzeźwy, ale znacznie przekroczył prędkość – pędził około 90 km/h przy ograniczeniu do 50 km/h. Patrick Kluivert został skazany na 240 godzin robót publicznych i 3 miesiące więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Odsiadki nie uniknął za to Jurij Siewidow. Reprezentant ZSRR w 1965 roku potrącił mężczyznę, którym okazał się znany radziecki chemik, Dmitrij Riabczykow. Naukowiec zmarł w szpitalu, podobno w wyniku błędu lekarskiego. Piłkarza skazano na 10 lat więzienia, ale wyszedł po czterech i wznowił karierę.

Wcześniejsze zwolnienie nie grozi za to raczej brazylijskiemu bramkarzowi Bruno Souzie. W latach 2008-10 przywdziewał on bluzę Flamengo i bronił tak dobrze, że krążyły nawet plotki o jego transferze do Barcelony. Ucięto je, gdy w 2010 roku 26-letni golkiper został głównym podejrzanym w sprawie zniknięcia jego byłej dziewczyny. Ostatecznie ustalono, że Bruno Souza dokonał morderstwa, a ciała ofiary nie znaleziono, gdyż zostało poćwiartowane. Bramkarza zakazano w 2013 roku na 22 lata pozbawienia wolności. W więzieniu znajduje się również inny sportowiec, który świetnie się zapowiada: futbolista amerykański, Rae Carruth. W 2001 roku skazano go na 24 lata za wynajęcie zabójcy, który zastrzelił jego ciężarną dziewczynę. Na szczęście dzięki cesarskiemu cięciu dziecko udało się uratować.

CZYTAJ TEŻ: Oscar Pistorius przeprasza i utrzymuje, że nie chciał zabić narzeczonej

Przy okazji sportowców z krwią na rękach warto wspomnieć jeszcze o dwóch postaciach, które wprawdzie nikogo nie zabiły, ale starały się to zrobić. Pierwsza to bokser Clifford Etienne, który karierę zaczął po wyjściu z więzienia w 1998 roku. Szybko okazał się jednym z największych talentów wagi ciężkiej. Jego kariera zakończyła się jednak fatalnie. W maju 2005 przegrał z Nikołajem Wałuiewem, a trzy miesiące później dokonał napadu z bronią w ręku, porwał samochód z kobietą i dziećmi w środku, a na koniec próbował zastrzelić interweniujących policjantów. Skazano go na 150 lat za kratkami bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Później karę skrócono do 105 lat. Druga to hokeista Mike Danton, który urodził się pod nazwiskiem Jefferson, ale zmienił je, by odciąć się od swojej patologicznej rodziny. Świat usłyszał o nim, gdy w 2000 roku trafił do NHL. Występował w New Jersey Devils i St. Louis Blues. W 2004 roku jego kariera została przerwana przez agentów FBI. Mike’a Dantona aresztowano za zlecenie morderstwa jego ojca lub agenta. Hokeistę skazano na siedem i pół roku w więzieniu, ale został przedterminowo zwolniony po odsiedzeniu ponad pięciu lat. W celi postawił na edukację, uczestnicząc w kursach korespondencyjnych. Po wyjściu na wolność dostał się na uniwersytet w Halifax. W 2011 roku przeniósł się do Europy i wrócił do zawodowego hokeja. Grał w lidze szwedzkiej, czeskiej, słowackiej, kazachskiej i rumuńskiej aż w 2014 roku trafił do Polski, by wsytępować w KH Sanok. W kwietniu świętował mistrzostwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski