Poznaniak, który w ubiegłym tygodniu wypadł z tramwaju linii 10, jadącego ul. Wierzbięcice, nie żyje. Zmarł we wtorek. Rodzina dowiedziała się o tym wczoraj po południu. Syn zmarłego złożył doniesienie na policję o możliwości popełnienia przestępstwa przez szpital.
Do wypadku doszło krótko przed godziną 16. Jak informuje Iwona Gajdzińska, rzeczniczka MPK, pasażer był pijany i uszkodził drzwi. Zupełnie inaczej jednak sytuacja wygląda z punktu widzenia rodziny i... policji.
Według Pawła Kielana, jednego z synów zmarłego, mężczyzna nie mógł być nietrzeźwy. - Ojciec jechał ze szpitala. A udał się tam, ponieważ był obolały. Wcześniej został pobity. W takim stanie nie mógł uszkodzić drzwi tramwaju - mówi. Policja przyznaje mu rację. Pasażer i motorniczy byli trzeźwi. - Drzwi wagonu nie zamknęły się z powodu usterki - wyjaśnia młodszy aspirant Maciej Święcichowski z Zespołu Prasowego KWP w Poznaniu.
W ubiegłym roku w Krakowie wydarzył się podobny wypadek. Z jadącego tramwaju na łuku drogi wypadł 61-letni mężczyzna. Pasażer stracił równowagę, wpadł na drzwi, które niespodziewanie odpadły od tramwaju. Mężczyzna spadł na barierki oddzielające torowisko od jezdni. Po tygodniu pobytu w szpitalu zmarł na skutek obrażeń. Krakowska prokuratura do dzisiaj wyjaśnia przyczyny wypadku.
Mimo że nie została wyjaśniona sprawa wypadnięcia poznaniaka z tramwaju, rodzina ma pretensje do szpitala. Dlaczego? Po wypadku pogotowie ratunkowe przewiozło mężczyznę do Centrum Medycznego HCP. Tego dnia była to... trzecia jego wizyta w szpitalu. Rano do siedzącego przed jednym ze sklepów mężczyzny karetkę wezwały ekspedientki.
Syn zastanawia się więc, dlaczego szpital wypuścił jego ojca, skoro w czasie pierwszej wizyty stwierdzono złamanie żeber, niewydolność nerek i zapalenie płuc.
Joanna Bierła, wiceprezes CM HCP, nie potwierdza tej informacji, zasłaniając się obowiązkiem zachowania tajemnicy lekarskiej. Ponieważ podczas kolejnej wizyty w szpitalu HCP lekarze odmawiali synowi informacji o stanie zdrowia ojca, złożył on doniesienie na policji. Joanna Bierła, wiceprezes CM HCP tłumaczy, że w chwili przyjęcia na SOR pacjent odmówił wskazania osoby, którą można informować o jego stanie zdrowia. Zmienił to podczas trzeciej wizyty w szpitalu. Wiceprezes szpitala utrzymuje również, że pacjent poddany został badaniom bez zbędnej zwłoki. Potwierdza, że dwa razy opuścił Szpitalny Oddział Ratunkowy, nie informując o tym lekarzy.
- Szpital nie mógł go zatrzymać, bo nie był ubezwłasnowolniony. A wyszedł przed wykonaniem badań laboratoryjnych - mówi Joanna Bierła. Jego parametry życiowe były wtedy w normie. Że został pobity, lekarze dowiedzieli się w trakcie jego trzeciego pobytu w szpitalu, od krewnych.
Wczoraj Paweł Kielan usłyszał, że po śmierci jego ojca pracownicy szpitala próbowali się kontaktować z rodziną telefonicznie. Nikt nie odbierał telefonów. On sam twierdzi, że nie ma nieodebranych połączeń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?