Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Para Lubomirskich odnawiała śluby małżeńskie

Elżbieta Sobańska
Księżna Dominika Kulczyk-Lubomirska i książę Jan Lubomirski-Lanckoroński z dziećmi w otoczeniu gości.
Księżna Dominika Kulczyk-Lubomirska i książę Jan Lubomirski-Lanckoroński z dziećmi w otoczeniu gości. FOT. Krzysztof Kuczyk / forum
księżna Dominika Kulczyk-Lubomirska oraz książę Jan Lubomirski-Lanckoroński odnowili przysięgę małżeńską, a na XIV-wiecznym zamku w Wiśniczu świętowało z nimi 700 osób. Nie zabrakło śmietanki towarzyskiej, arystokracji, artystów, kreatorów i biznesmenów.

Ta para od ponad 10 lat przyciąga uwagę mediów. Ona - to córka najbogatszego Polaka, biznesmena Jana Kulczyka oraz Grażyny Kulczyk, właścicielki poznańskiego centrum handlowego Stary Browar i miłośniczki sztuki. On - potomek jednego z najsłynniejszych polskich rodów arystokratycznych oraz przedsiębiorca działający na rynku nieruchomości. W ubiegłą niedzielę małżonkowie po raz drugi powiedzieli sobie "tak" w kościele św. Barbary przy Rynku Głównym w Krakowie. Ale zabawa trwała bite trzy dni. Bo odnowiony ślub Lubomirskich odbył się przy okazji wielkiego charytatywnego balu. A takie przyjęcie zdarza się rzadko…

Czytaj także:
Ślub? Dobrze, byle nie tradycyjny!
Pan młody płakał jak bóbr...
Sebastian Kulczyk ożenił się we Francji

Impreza odbywała się już po raz trzeci: w tym roku zbierano fundusze na zakup karetki ratunkowej dla Szpitala Powiatowego w Bochni. Chociaż nie brakło drobnych złośliwości, że młodzi wydali na organizację balu tyle pieniędzy, że spokojnie starczyłoby na kolejną karetkę. A przepych było widać w każdej z sal zabytkowego zamku: w każdej grała muzyka, odbywały się przedstawienia teatralne. Gości witały rzędy lokajów z tacami pełnymi kielichów szampana i ubranych w takie ceremonialne stroje, jakby za chwilę mieli przywitać samego króla Słońce, czyli Ludwika XIV Wielkiego. Ale ci, co w ten weekend przekraczali podwoje zamku w Wiśniczu, na polskich salonach towarzyskich błyszczą nie mniej intensywnie.

Panie nie omieszkały założyć z tej okazji kreacji od najsłynniejszych projektantów. Piosenkarka Natalia Kukulska miała na sobie suknię Kuby Boneckiego, obecna partnerka miliardera Jana Kulczyka, Joanna Przetakiewicz, wystąpiła w kreacji pochodzącej z własnej kolekcji "La Mania", a Edyta Herbuś, której nie odstępował jej partner reżyser Mariusz Treliński, założyła suknię Riny Cossack. Wśród znamienitych gości nie zabrakło też księżniczki Anny Czartoryskiej, Aldony Wejchert (żony Jana Wejcherta, biznesmena i twórcy Grupy ITI), dziennikarki Alicji Reslich-Modlińskiej i Krzysztofa Jordana, biznesmena i zarazem ojca Katarzyny Jordan, żony Sebastiana Kulczyka, brata Dominiki. Po komnatach zamkowych przechadzał się także znany prezenter Tomasz Kammel, któremu towarzyszyła wieloletnia partnerka Katarzyna Niezgoda. Zjawił się też wokalista Jacek Wójcicki z partnerką. Mimo olśniewających kreacji, znani podkreślali, że nad barwne stroje zdecydowanie wolą wygodę.
- Na co dzień wybieram luźniejsze rzeczy - zapewniały Aldona Wejchert i Anna Czartoryska, która choć sama jest arystokratką, wydawała się być nieco onieśmielona przepychem.

W ten weekend byli znani ludzie nie tylko ze świata rozrywki, kultury oraz biznesu, ale także mody. Zaproszona została projektantka Gosia Baczyńska, pojawili się też znani polscy kreatorzy Maciej Zień oraz Tomasz Ossoliński, w których strojach w niedzielę wystąpili młodzi. Dominika Kulczyk-Lubomirska miała na sobie zjawiskową białą suknię z kolekcji Zienia, a projektant do ostatniej chwili nanosił poprawki i efektownie upinał fałdy delikatnego materiału. Wśród błyszczących kreacji i stukotu szpilek Louboutin oraz skrojonych na miarę smokingów (formuła "black tie" - strój wieczorowy zobowiązuje) uwagę zwracał oryginalny strój Grażyny Kulczyk, która jako jedyna kobieta na balu założyła spodnie, a do tego gorset oraz cylinder.

Tegoroczna zabawa trwała trzy dni. Do Wiśnicza zjechało 700 gości. Na miejsce podwoziły ich specjalnie podstawione autobusy. Wspólnie bawili się znajomi pary z kręgów arystokracji oraz wielkiego świata, ale nie zabrakło też rodziny i przyjaciół. Zaproszenie otrzymał również ponoć sam książę Karol, następca brytyjskiego tronu, ale do zamku ostatecznie nie zawitał. Każdy z uczestników tego niecodziennego balu miał wpłacić datek, tzw. cegiełkę na tegoroczną zbiórkę. W tym roku była to karetka, w poprzednich latach zbierano pieniądze z przeznaczeniem na budowę ośrodka dla dzieci z porażeniem mózgowym oraz tomograf komputerowy do wykrywania nowotworów u dzieci. Zresztą małżeństwo Lubomirskich słynie ze swojej działalności charytatywnej, na którą nie żałuje pieniędzy. Pieniądze zbierane są za pośrednictwem Fundacji Książąt Lubomirskich, która skupia się na wsparciu m.in. w obszarach edukacji, nauki i pomocy społecznej.

Pierwszego dnia, już w piątek, odbyło się przyjęcie wieczorowe, które było wstępem do balu, jaki rozpoczął się następnego dnia. Krótkie koktajlowe sukienki zastąpione zostały wieczorowymi kreacjami, a drinki zamieniły się w huczne toasty. Jednak dzisiaj arystokratyczne rody nie ucztują już tak jak przed wiekami - suto zastawione stoły, przy których trwały wielogodzinne biesiady zastąpione zostały specjalnym cateringiem, a goście przechadzali się między tacami z najróżniejszymi daniami i trunkami. To, co się pojawiło na stołach, przygotowane było pod okiem znanej restauratorki Magdy Gessler.

Na stojąco, ale z pewnością bez krzty nudy - zapewniali zaproszeni goście. Oprócz muzyki i popisów teatralnych gości zabawiali szczudlarze oraz aktorzy przebrani za najrozmaitsze postaci: od rzymskich półnagich służek po straszydła z najczarniejszych koszmarów. Z szafy wyskakiwał pokurczony upiorny starzec z siekierą tkwiącą w plecach, albo rzucał się też pod nogi niczego się niespodziewających gości, przy okazji każdego oskarżając o wbicie mu narzędzia. Trzeciego dnia książęca para odnowiła przysięgę małżeńską.
Małżonkowie podkreślali, że ślub w rodowym zamku w Wiśniczu planowali od dawna. To miało być wielkie wydarzenie towarzyskie. Ale 10 lat temu te zamierzenia się nie powiodły.

- Wtedy w okolicy panowała powódź i byłoby to niestosowne, dlatego uroczystość miała charakter prywatny, z udziałem najbliższej rodziny i znajomych - mówiła w wywiadzie Dominika Kulczyk-Lubomirska. Jednak i to wydarzenie sprzed 10 lat budziło ciekawość, bo ślub był nietuzinkowy - para młoda przysięgała sobie miłość i wierność, lecąc odrzutowcem nad Wenecją, a ślubu udzielał im sam prezydent Poznania Ryszard Grobelny, który wcześniej nie miał okazji wystąpić w roli urzędnika stanu cywilnego.

Na początku krytycznie patrzono na sam związek dwojga młodych, dwudziestokilkuletnich osób. Ona była absolwentką sinologii (obecnie ma 34 lata) i córką bogatego przedsiębiorcy, a Jan (33 lata) - arystokratą. Za plecami pojawiały się i takie głosy, które określały ich związek jako kontrakt. Ale para od 10 lat zaprzecza tym pogłoskom. On miał ponoć zakochać się w niej, jak tylko zobaczył jej zdjęcie z podróży pod Chinach. Oboje pracują, dochowali się dwójki dzieci: Jaremiego Sebastiana i Weroniki Karli Konstancji, które również były obecne na odbywającej się tydzień temu uroczystości.

Czy obecna rocznica 10 lat to dużo jak na szczęśliwy związek?

- To bardzo krótko, szybko minął czas - tak już po uroczystości w wywiadzie podsumował książę Lubomirski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski