18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł molestował córkę? Biegli mówią, że nie. Terapeutka dziecka ma inne zdanie

Łukasz Cieśla
Fot. Grzegorz Dembiński
Paweł wyliczył, że od listopada 2010 roku widział syna i córkę w sumie kilkanaście razy. Ola, była partnerka, zarzuciła mu molestowanie córki, młodszej z dwójki rodzeństwa. Choć Paweł formalnie nie ma żadnych zarzutów, do dziś nie oczyścił się z podejrzenia i nie może swobodnie widywać się z dziećmi. Sprawa jest badana od prawie dwóch lat.

Najpierw prokuratura powołała biegłego, a potem umorzyła sprawę. Później sąd rodzinny powołał zespół biegłych. Choć wydali opinię korzystną dla Pawła, sąd chce poznać opinię nowych ekspertów.

Za młoda na badanie
Najpierw, jesienią 2010 r., dochodzi do bardzo burzliwego rozstania partnerów. Do dziś zarzucają sobie najgorsze rzeczy. Skłócona para ma kłopoty z ustaleniem, kiedy i jak długo Paweł będzie się widywał z ich wspólnymi dziećmi. Choć w maju 2011 r. zawierają sądową ugodę, Paweł zarzuca, że Ola utrudnia spotkania. Kobieta odpowiada, że dzieci nie chciały widywać się z ojcem.

W sierpniu 2011 r. Ola zawiadomiła policję o rzekomym molestowaniu seksualnym. Ofiarą Pawła miała paść ich trzyletnia wówczas córka. Ponoć na wakacjach u mamy Oli przejawiała autoerotyczne zachowanie, mówiła, że tatą ją lizał…
Sprawę umorzono. Ola skarży się, że biegła powołana przez prokuraturę nawet nie zbadała córki.

- Podczas rozmowy w bufecie sądowym pani psycholog zniechęcała mnie do robienia szumu, miała gotową tezę, że nastawiam córkę przeciwko ojcu - denerwuje się Ola. - Moje zarzuty o molestowanie nie wynikają z chęci jakiejś zemsty na Pawle. Modlę się, żeby okazało się, że córki nie skrzywdził. Ale obawiam się, że jest inaczej.

Rzecznik poznańskiej prokuratury Magdalena Mazur-Prus:
- Psycholog uznała, że ze względu na bardzo młody wiek dziewczynki jej wypowiedzi nie będą diagnostyczne. Odstąpiła od wydania opinii. Umorzono sprawę, bo nie było dowodów, że doszło do molestowania.

Prywatna terapia
Pod koniec 2011 r. Ola, po otrzymaniu kontaktu w jednej z instytucji pomagającej dzieciom, zgłosiła się z córką na terapię do Mariki Nowickiej. To młoda psycholog, certyfikowany seksuolog kliniczny. Psycholog nagrywała rozmowy z dzieckiem na dyktafon.

W styczniu 2012 r., dwa dni przed jedną rozpraw w sądzie, Nowicka wydała pisemne zaświadczenie na prośbę matki: że dziecko ujawniło właśnie, że tata wkładał palec w pupę. Na pytanie o ojca reaguje wycofaniem. Istnieje bezwzględne przeciwwskazanie bezpośredniego kontaktu z ojcem.

W sądzie trwał już proces o uregulowanie kontaktów Pawła z dziećmi. Ola zmierzała do ich ograniczenia.

Biegli słuchają nagrań
Poznański sąd w marcu 2012 roku powołał biegłych z poznańskiego Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego (RODK) . Ich opinia jest gotowa po prawie pół roku. Paweł irytuje się, że wszystko trwa zbyt długo, że ma utrudniony kontakt z dziećmi.

Biegli z RODK, podobnie jak biegła powołana przez prokuraturę, nie badają rzekomo molestowanej dziewczynki. Bo dziecko nie chce się zgodzić na rozmowę z psychologami bez obecności matki. Ola powie potem, że biegli mogli się bardziej postarać i poczekać na nawiązanie kontaktu z dzieckiem.

Psychologowie z RODK badają jednak skłóconych partnerów oraz sytuację rodzinną. Słuchają także nagrań z terapii dziecka u Mariki Nowickiej. I piszą w końcowej opinii:

O zarzutach molestowania: - Pojawiły się ze strony matki w momencie, kiedy sąd pozwolił ojcu na zabieranie dzieci na weekendy, czemu ona się sprzeciwiała. Te fakty nakazują ostrożność przy analizie problemu.

O terapii u Nowickiej: - Matka dziewczynki, będąc obecna na terapii, ingerowała w nią. Nakłaniała córkę do określonych wypowiedzi. Psycholog Marika Nowicka zbyt pochopnie, na podstawie spostrzeżeń matki, przyjęła założenie, że dziecko doświadczyło przemocy seksualnej. Dążyła do pozyskania informacji potwierdzających to założenie, stosując przy tym sugestie. Dziecko poddano presji, sugerowano mu, że cierpi, doznało skrzywdzenia i poczuje ulgę, kiedy przeżycia z siebie wyrzuci. Wreszcie dziecko nagrodzono pochwałą, że spełniło oczekiwania matki i psychologa mówiąc, co tata jej zrobił.

Biegli z RODK nie stwierdzili, by ojciec molestował. Uznali, że jego kontakty z dziećmi powinny być wznowienie, a po pół roku trzeba powtórzyć badanie.

Marika Nowicka nie zgadza się z krytyczną opinią RODK na temat jej terapii. Podkreśla, że zaświadczyła jedynie o tym, co wydarzyło się w jej gabinecie.

- Jestem wyłącznie takim rzecznikiem dziecka i przekazuję do odpowiednich instytucji to, co ono mówi podczas terapii. Komuś oczywiście może się potem nie podobać, co wyszło podczas takiej rozmowy - zaznacza Marika Nowicka.

Etap walki
Opinia z RODK nie skończyła sprawy w sądzie rodzinnym. Ola złożyła wniosek o powołanie jako biegłego seksuologa klinicznego. By jakiś biegły w końcu zbadał córkę. Poznański sąd postanowił zwrócić się do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Jego eksperci mają najpierw stwierdzić czy jest sens przeprowadzania dalszych badań. Eksperci z Krakowa jeszcze się nie wypowiedzieli.

Paweł, po korzystnej dla siebie opinii z RODK, śle do prokuratury kolejne zawiadomienia: o fałszywe zeznania i oskarżenie przez matkę dzieci, ich babcię oraz przez Marikę Nowicką. Doniósł też o molestowaniu córki przez matkę, bo uważa, że Ola "indukowała" dziewczynkę doznaną krzywdę, a to, jak podkreśla, molestowanie.

Zawiadomienia ojca kończą się fiaskiem. Śledczy uznają, że matka i babcia dziewczynki miały prawo być zaniepokojone. A psycholog Nowicka miała prawo do własnych spostrzeżeń. Nawet jeśli byłyby błędne.

Paweł żali się więc do sądu na decyzje prokuratorów. Gdy i tam niczego nie uzyskuje, zaczyna skarżyć się na sędziów. Składa wnioski na przewlekłość postępowania, domaga się wyłączenia sędziego, zarzuca wpisanie błędnych sygnatur albo lekceważenie przez sąd. Jego postawa przez osoby, które miały z nim kontakt, bywa uznawana za pieniactwo.

Paweł przyznaje, że się "zafiksował". Rzucił pracę. Żyje od rozprawy do rozprawy. Co chwilę wysyła obszerne pisma, wnioski. Wie, że nie zawsze są czytane. Walczy o wydanie mu nagrania z terapii córki u Mariki Nowickiej. Do dziś go nie dostał.

Biegli z RODK o Pawle: - Jest zdeterminowany starając się oczyścić z zarzutów o molestowanie. Kierując się silnymi emocjami bywa pochopny, roszczeniowy, krytyczny wobec osób z urzędu włączonych w sprawę.

Paweł: - Miałem etap czekania, etap złości, teraz mam etap walki. Walczę o normalne kontakty z dziećmi i oczyszczenie się z błota, którym zostałem obrzucony. Sąd mi w tym nie pomaga.

W jednym z pism do sądu pisze: - Już prawie 2 lata trwa wyjaśnianie sprawy. Rzeczywisty przestępca już dawno byłby tam, gdzie nie dosięgnąłby go polski wymiar sprawiedliwości.

Rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego, Joanna Ciesielska-Borowiec, nie chce rozmawiać o szczegółach sprawy. Tłumaczy, że dotyczy sfery rodzinnej, intymnej i nie będzie jej komentować. Mówi jednak, że postępowanie o uregulowanie kontaktów dawno byłoby zakończone, ale Paweł składa kolejne wnioski. Każdy z nich trzeba rozpatrzeć.

Sprawa trwa. Nasi rozmówcy podkreślają, że najważniejsze w niej jest dobro dzieci.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski