Zdaniem prezesa Miejskiego Zakładu Komunikacji Antoniego Serwackiego, strajk zorganizowano z naruszeniem prawa. Dlatego złożył doniesienie do prokuratury na Mirosława Banacha, przewodniczącego związku zawodowego.
- Nie było podstaw do umorzenia tego postępowania - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, prokurator rejonowy w Pile. - Decyzję o strajku podjęto, nim zostały wyczerpane wszystkie polubowne procedury przewidziane ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.
Elementem, który przesądził o nielegalności protestu, była instytucja mediatora. Przeciw przewodniczącemu związku prokuratura skierowała do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Warunkiem tym jest to, że przez rok nie może on złamać prawa. Dodatkowo chce go obciążyć kwotą ponad 2,5 tys. złotych - na tyle właśnie MZK wycenił straty spowodowane dwugodzinnym protestem.
- Podobne sprawy należą już do rzadkości - przyznaje prokurator Maria Wierzejewska-Raczyńska. - Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych ma już osiemnaście lat. Przez ten czas nauczyli się z niej korzystać zarówno związkowcy, jak i pracodawcy. Ci pierwsi korzystają dodatkowo z doświadczeń innych organizatorów protestów.
W pilskim wypadku, reguły tej gry zostały jednak złamane. Protestującym udało się jednak osiągnąć swój cel - wywalczyli podwyżki w wysokości 318 złotych dla kierowców oraz 303 złote dla reszty załogi. Na wyższe pensje w MZK złożyły się solidarnie spółka i miasto. Czy tak samo solidarni będą teraz kierowcy? Czy zrzucą się na przewodniczącego?
Piła jest miastem "małostrajkowym". Najczęściej protestują tu lekarze oraz nauczyciele, kierowcy strajkowali po raz pierwszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?