Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Kriwiec w debiucie spisał się poprawnie

Maciej Lehmann
Siergiej Kriwiec nie pokazał w Warszawie pełni swoich możliwości
Siergiej Kriwiec nie pokazał w Warszawie pełni swoich możliwości Grzegorz Dembiński
Co innego gra w meczach kontrolnych, a co innego pojedynek o punkty. Siergiej Kriwiec nowy nabytek Lecha, w czasie okresu przygotowawczego spisywał się świetnie. Dlatego wszyscy kibice Kolejorza z zapartym tchem czekali na debiut Białorusina w ekstraklasie. Pierwsze wrażenie? Fajerwerków nie było. Siergieja stać na dużo więcej.

- Trudno było na tej murawie grać kombinacyjną piłkę - zauważa dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk. - Kriwiecowi brakowało trochę świeżości, nie jest też jeszcze w pełni zgrany z kolegami. Na to potrzeba jeszcze czasu. Nikt chyba nie ma wątpliwości co to tego, że to piłkarz, który dużo widzi i myśli na boisku. Miał spory udział przy drugiej bramce, kiedy po ładnym zwodzie, odegrał na wolne pole do Stilicia. To zagranie świadczy o tym, że nie pozbywa się głupio piłki i potrafi akcji nadać odpowiednie tempo - dodaje Pogorzelczyk.

Kriwiec ma też bardzo pozytywny wpływ na Semira Stilicia. Bośniak wreszcie zaczął żwawo biegać, stara się wyjść na pozycję, szuka gry. W przeszłości niestety różnie z tym wyglądało.

- Jak oceniam debiut Kriwieca? Uważam, że wypadł bardzo pozytywnie - mówi trener Jacek Zieliński. - Zapewniam, że jest to chłopak, który umie grać w piłkę i cieszę się, że jest w naszym zespole. Siergiej zdecydowanie poprawił jakość naszej gry ofensywnej i to było widać już w tym pierwszym wiosennym meczu. Myślę, że jak boiska będą w trochę lepszym stanie, to pokaże pełnię swoich możliwości - stwierdził szkoleniowiec poznańskiego zespołu.

Jedną z atrakcji meczu Lecha z Polonią miał być też pojedynek Siergieja Kriwieca z Andreu Guerao Mayoralem. 27-letni wychowanek szkółki Barcelony, którego "Czarne Koszule" pozyskały ze Sportingu Gijon i płacą pensję 200 tysięcy euro, miał być objawieniem ekstraklasy. Tymczasem Kriwiec pokazał, że jest dużo lepszym zawodnikiem i zdecydowanie wygrał hiszpańsko-białoruską rywalizację. A warto przypomnieć, że piłkarze, którzy do Polski przychodzili nawet z rezerw Primera Division, błyskawicznie stawali się gwiazdami naszej ligi. Kalu Uche z Wisły i Inaki Astiz z Legii są tego najlepszym przykładem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski