Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podejrzane małe co nieco

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Tęgie głowy w Strasburgu spędziły tygodnie na analizie, czy małe, żółte cwaniaki nie robią nas przypadkiem w jajo, dodając do swoich produktów podejrzane substancje.

Te małe, żółte cwaniaki nabrały całe zgromadzenie parlamentarzystów. Europarlamentarzystów. Tęgie głowy w Strasburgu spędziły tygodnie na analizie, czy małe, żółte cwaniaki nie robią nas przypadkiem w jajo, dodając do swoich produktów podejrzane substancje. Najpewniej celem uzależnienia spożywców, a także wprowadzenia w ich organizmach nieodwracalnych zmian genetycznych. Prawdopodobnie to robią, ślady tej substancji są w każdym ich produkcie, medycyna potwierdza jego działanie, niektórzy ludzie są nawet na nie uczuleni, ale nic, absolutnie nic nie można z tym zrobić. I mimo że fakt ten naukowo potwierdzono, na opakowaniach z tym produktem żadnej informacji o tej substancji nie będzie. Możecie jeść dalej, ale pozostając w niewiedzy. Politycy zmitrężyli tyle czasu i do niczego nie doszli.

A wszystko przez tych małych, żółtych, cwaniaków. Przepraszam, Chińczyków. Zapomniałem dodać, że cwaniaki są małe, żółte i pasiaste. Pszczoły.

Ostateczne podsumowanie brzmiało: – EKR popiera sprawozdawczynię i jej raport w wersji uznającej pyłek kwiatowy za naturalną część miodu. (...)To pszczoły powodują, że pyłek kwiatowy znajduję się w miodzie, a nie człowiek (od redaktora: dobrze, że pszczoły nie decydują, że w miodzie znajduje się człowiek. Lepiłby się) – wygłosił na koniec Janusz Wojciechowski, przedstawiciel Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. To ostatecznie zamknęło dyskusję o tym, czy pyłek kwiatowy jest składnikiem, czy częścią miodu. Bo jako składnik, musiałby widnieć wyróżniony na opakowaniach. Co prawda jeszcze ostatecznych rozstrzygnięć nie ma, więc może jednak pyłek na etykietach wyróżniać trzeba będzie. Drobiazg. Koszt przeetykietowania wyliczono na 3,25 miliona euro. Innymi słowy: jakaś drukarnia chyba już sobie etykietki wydrukowała, a te pszczółki okazały się mieć jakiegoś swojego rzecznika...

Mam głębokie obawy, czy w najbliższym czasie nie wyginą komicy. Po pierwsze: europarlamentarzyści wymyślają lepsze skecze. Po drugie: lepiej im za to płacą. I kto wie z ilu źródeł?

Jako patentowy naiwniak wierzyłem na przykład, że unijny przepis o krzywiźnie banana (minimalna dopuszczalna długość wynosi 14 cm, a minimalny dopuszczalny stopień wynosi 27 mm) został wprowadzony po to, aby banan nie mógł służyć jako broń typu bumerang. Okazało się, że europejscy plantatorzy mieli po prostu prostsze banany. Przepis zniesiono, podobnie jak ten o krzywiźnie i rozmiarach ogórka. Ale nadal, według UE, marchew to owoc (żeby były dopłaty do marchewkowego dżemu produkowanego w Portugalii). Przy czym dżem zrobiony z pomarańczy to już nie dżem, a marmolada (według przepisów te są tylko z cytrusów). A ślimak to ryba – żeby były dopłaty do francuskich ślimaków.

Pociesza mnie myśl, że w najbliższym czasie europarlamentarzyści mają się zająć definicją europarlamentarzysty. Z określeniem dopuszczalnej krzywizny i zawartości... Pyłków, dajmy na to.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski