Legionista cały czas leczy kontuzję, a lechita w sobotę strzelił swojego pierwszego gola w ekstraklasie. - Patryk ma niezwykłą swobodę grania i ma bardzo silną psychikę - Lech będzie miał z niego dużo pożytku - mówi trener Karol Brodowski, który w poprzednim sezonie wprowadzał 19-latka do drużyny Młodej Ekstraklasy.
Rafał Wolski z Legii ma już swoją markę. Uważany jest za największy talent w ekstraklasie. Patryk to w Polsce jeszcze gracz anonimowy. Ale w tym sezonie gole strzela na razie tylko lechita. Jego rajd z piłką od środka boiska w 86. minucie meczu z Piastem zakończony precyzyjnym strzałem zrobił na wszystkich kibicach Lecha duże wrażenie.
Patryk Wolski potrzebował zaledwie dwóch minut, by wpisać się na listę strzelców. Był to jego debiut w bieżących rozgrywkach, ale nie, jak twierdzili komentatorzy telewizyjni, debiut w Lechu. W poprzednim sezonie zagrał trzy razy. W spotkaniach z Cracovią i Koroną również zaliczył po 8 minut, a w starciu z Polonią Warszawa wszedł na boisko w 90. minucie.
Tym razem jednak zaliczył prawdziwe "wejście smoka". Zachował się jak prawdziwy snajper. Zdecydował się na indywidualną akcję i sam ją wykończył.
- Patryk ma niesamowitą swobodę grania i dobry drybling, bo potrafi świetnie balansować ciałem - zachwala go Brodowski. - Gdy grał w Młodej Ekstraklasie w poprzednim sezonie, też nie potrzebował wielu minut, by strzelać bramki. Trenował z drużyną juniorów, bo ze względu na maturę nie chciał mieć zaległości w szkole. Dlatego rzadko grał w wyjściowym składzie ME. A mimo tego jesienią zdobył 8 goli - dodaje trener Brodowski.
Wychowanek Juniora Radom został wypatrzony przez skautów Lecha na jednym z turniejów juniorskich i w 2009 roku trafił do Kolejorza.
- Gdy rozpoczynałem przygodę z piłką, złamałem nogę i musiałem rok pauzować. Początki w Kolejorzu też nie miałem udane. Po roku wróciłem do Radomia. Lech zmienił jednak decyzję i ściągnął mnie z powrotem do swojej drużyny - wspomina na oficjalnej stronie internetowej klubu Wolski.
Osiem goli zrobiło też wrażenie na trenerze Bakero, który zabrał go na zimowe zgrupowanie. Wiosną dołożył trzy gole w Młodej Ekstraklasie i został trzecim snajperem tych rozgrywek. W tym sezonie też już trzy razy wpisał się na listę strzelców ME. Zdobył dwie bramki w wygranym 3:1 przez Lecha pojedynku z Pogonią, zaliczył też trafienie w spotkaniu z Bełchatowem, które poznaniacy wygrali 2:1.
- Patryk ma jeszcze spore rezerwy, przede wszystkim jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne. Treningi z pierwszym zespołem sporo mu jednak dały. To, co jest godne podkreślenia, to bardzo mocna psychika. Wychodzi na boisko w ekstraklasie i nie widać u niego żadnej tremy. Wie czego chce, ma wyznaczony cel i robi wszystko, by go zrealizować - podkreśla Brodowski.
Widać to było choćby po tym, jak rozegrał swoją bramkową akcję. - Mogłem odgrywać do Łukasza Trałki, ale widziałem, że obrońcy są blisko i w każdej chwili mogli przejąć piłkę. Dlatego podjąłem decyzję, że sam wykończę akcję. Na treningach uczymy się, by podejmować jak najlepsze rozwiązania i dlatego nie zdecydowałem się na podanie. Koledzy po meczu nie mieli pretensji o to, że im nie podałem. Gratulowali gola, cieszyli się - powiedział Patryk Wolski. - Napastnik musi być nieco egoistą, pazernym na gole, bo rozliczany jest z bramek - mówił po meczu Wolski.
Patryk nie ukrywał, że miał trochę szczęścia, bo do osiemnastki meczowej załapał się w ostatniej chwili.
- Po dyskwalifikacji Mateusza Możdżenia pojawiła się dla mnie szansa. Niezwykle cieszę się z tej bramki, bo spełniło się jedno z moich marzeń. Dlatego bardzo dziękuję trenerowi, że na mnie postawił - powiedział młody napastnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?