Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpoznańskie gminy nie chcą do Poznania. Bo mają taniej

Monika Kaczyńska
Porównanie opłat w powiecie poznańskim
Porównanie opłat w powiecie poznańskim Polskapresse
W podpoznańskich gminach żyje się taniej. Większość podatków i opłat jest nieco niższa, tańsze są także mieszkania. Mieszkańcy ościennych gmin obawiają się, że do miejskiej kasy więcej od nich trafi niż wróci. Dziś z części poznańskiej infrastruktury korzystają, nie ponosząc kosztów jej utrzymania.

Koncepcja prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, by w granice miasta włączyć ościenne gminy raczej nie budzi entuzjazmu ich mieszkańców. W Luboniu, Suchym Lesie i Komornikach przeważają obawy. I o wyższe koszty, i o mniej efektywną redystrybucję dochodów.

CZYTAJ: Poznań wchłonie okoliczne gminy? Luboń, Suchy Las i Komorniki...

- Luboń ma z Poznaniem bardzo dobrą komunikację. Jako mieszkaniec jestem przeciwna temu pomysłowi. To może się wiązać ze zmianami w wysokości podatku, opłatami za wywóz śmieci. Nie wiem czy będą większe, ale jednak pójdą do kasy Poznania - komentuje Halina Karalus, mieszkanka Lubonia.

Również prowadzący lokalne przedsiębiorstwa podchodzą do pomysłu prezydenta Poznania, niechętnie. - Wiadomo, że wtedy nastąpią zmiany. Niekoniecznie dla nas pozytywne, chociaż nie uważam, by lokalne restauracje i kawiarnie straciły na tym. Mamy już wyrobioną renomę, więc tego nie odczujemy - komentuje Magdalena Rogalka.

Ten sceptycyzm może okazać się całkiem zasadny. Bo choć Poznań należy do zamożnych miast (dochód na głowę mieszkańca przekracza nieco 4 tys. zł), to jednak według tego przelicznika Suchy Las jest o blisko 1/5 zamożniejszy, a i w Komornikach dochód na głowę jest o kilkadziesiąt złotych wyższy niż w stolicy Wielkopolski. A koszty życia? Przeciwnie.

Poznań swoich mieszkańców nie oszczędza. Zaplanowane wpływy z podatków i opłat lokalnych w tym roku to blisko 550 milionów złotych. To podatki od nieruchomości, podatek za posiadanie psa i tym podobne. Za to, podobnie jak za wywóz śmieci poznaniacy zapłacą więcej niż mieszkańcy okolicznych gmin.

Posiadacz mieszkania o powierzchni 50 m kw., żeby je kupić w granicach miasta musiał wydać przeciętnie około 285 tys. zł. Na podobny lokal na terenie gminy Suchy Las wystarczyło 270 tys. Jeszcze taniej można było zamieszkać w Luboniu (225 tys. zł) lub w Komornikach, gdzie jak grzyby po deszczu wyrastały nowe osiedla. Tam na 50 m kw. wystarczyło mieć do dyspozycji 235 tys. zł.
Jednak i po podpisaniu aktu notarialnego trzeba płacić więcej. W Poznaniu podatek od takiej nieruchomości wyniesie 37, 5 zł rocznie. W Komornikach wystarczy 32,5 zł. Mieszkańcy Lubonia i Suchego Lasu zyskają mniej. Jednak ci, którzy wybrali tę ostatnią miejscowość podkreślają, mają już pełną infrastrukturę - od wyremontowanych dróg, na szkole i ośrodku sportu skończywszy, więc Poznań ma słabe argumenty, by ich przekonać.

Tym bardziej, że w stolicy Wielkopolski więcej trzeba płacić za posiadanie psa (w Komornikach tego podatku nie ma wcale, w Luboniu i Suchym Lesie jest niższy niż w Poznaniu) oraz za wywóz śmieci. Czteroosobowa rodzina, selekcjonująca odpady w Poznaniu wyda na ich wywóz rocznie 576 zł. W każdej z wymienionych ościennych gmin wydatek dla gospodarstwa domowego będzie o 96 zł mniejszy.

Opłaty za wodę i odprowadzanie ścieków w Luboniu są identyczne jak w Poznaniu. Mieszkańcy Komornik płacą nieco mniej. Za to za mieszkańcy Suchego Lasu mogliby na wyrównaniu stawki za wywóz ścieków z Poznaniem zyskać - 7 groszy na każdym metrze sześciennym.

A to jeszcze nie koniec wyższych kosztów. Zwłaszcza dla kierowców. Parkujący w Suchym Lesie, Komornikach i Luboniu o strefach płatnego parkowania jedynie słyszeli. Stawka obowiązkowego ubezpieczenia OC jest uzależniona m.in. od miejsca rejestracji pojazdu i w mniejszych miejscowościach niższa.

Profesora Ryszarda Cichockiego, socjologa, dyrektor poznańskiego Centrum Badania Jakości Życia niechęć mieszkańców Lubonia, Suchego Lasu czy Komornik do włączenia w granice stolicy Wielkopolski nie dziwi.

- Wśród gmin istnieje silny opór przeciwko przyłączeniu - przyznaje. - Dlaczego? Bo nic na tym nie zyskają. Są silne gospodarczo, mają sporo pieniędzy z podatków, a korzyści płynące z bliskości dużego miasta takie jak drogi, coraz lepszą komunikację w ramach aglomeracji, czy dostęp do szkół średnich, których same nie muszą utrzymywać, bo robi to Poznań, mają za darmo - mówi.

Przewiduje jednocześnie, że rozrost powierzchni miast prędzej czy później będzie koniecznością. - Niewykluczone, że nastąpi to na skutek decyzji politycznej - twierdzi socjolog.
Marszałek Marek Woźniak, krytycznie podchodzi do pomysłu włączenia podpoznańskich gmin do stolicy Wielkopolski. Jakie widzi lepsze rozwiązanie?

Co Poznań ma do zaoferowania okolicznym gminom?

Marek Woźniak: Sam się zastanawiam, czym można by skusić mieszkańców gmin, gdyby doszło do referendum. Po połączeniu musieliby podporządkować się radzie miasta i prezydentowi. Sam jestem przeciwny włączeniu gmin do miast, chyba, że okoliczności do tego zmuszają. W przypadku podpoznańskich gmin takich okoliczności nie ma, gminy są mocne i dobrze się rozwijają. Zdecydowanie lepszy jest system metropolitarny, gdzie gminy i miasto są partnerami, którzy budują swoją siłę razem. Oczywiście są takie kwestie, które wymagają ujednolicenia jak planowanie przestrzenne, kwestia odpadów, zarządzanie kanalizacyjno-wodociągowe. Trzeba to jednak robić bez naruszania kompetencji gmin. W tym przypadku większy nie może zjadać mniejszego.

Jak ocenia Pan pomysł przyłączenia gmin do Poznania jako jeden z mieszkańców Suchego Lasu?

Marek Woźniak: Przez 8 lat byłem samorządowcem w Suchym Lesie. Rozumiem sposób myślenia jego mieszkańców, którzy bardzo sobie cenią swobodę decydowania na co są przeznaczane ich pieniądze. Trudno sobie wyobrazić, aby chcieli oddać te kompetencji i w pełni zaufali radnym z Placu Kolegiackiego.

Prezydent Jaśkowiak nie jest pierwszym politykiem, który pomimo niechęci mieszkańców gmin wspomina o możliwości przyłączenia ich do miasta. Dlaczego ten pomysł wciąż wraca?

Marek Woźniak: To jest szukanie prostego rozwiązania dla trudnego problemu. Po połączeniu Poznań będzie miał więcej mieszkańców, większe terytorium i więcej podatków. Ale problem wyludniającego się centrum zostanie. Trzeba zadbać, aby mieszkało się tu wygodnie, przyjemniej i taniej. W San Paulo rozważano wyburzanie wieżowców, aby zrobić miejsce na zieleń. U nas tak drastycznych kroków nie trzeba jeszcze podejmować, ale potrzebne są nam zmiany.

Rozmawiała:Katarzyna Dobroń
Współpraca: Marta Danielewicz, Katarzyna Dobroń, Joanna Labuda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski