Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podrzucono jej noworodka. Odwiedziła go w szpitalu

Szymon Pewiński
Pani Anna z Borui Kościelnej koło Nowego Tomyśla, do domu której w ubiegłym tygodniu podrzucono noworodka, w środę odwiedziła małą Agnieszkę w szpitalu
Pani Anna z Borui Kościelnej koło Nowego Tomyśla, do domu której w ubiegłym tygodniu podrzucono noworodka, w środę odwiedziła małą Agnieszkę w szpitalu Fot. Szymon Pewiński
Pani Anna z Borui Kościelnej koło Nowego Tomyśla, do domu której w ubiegłym tygodniu podrzucono noworodka, w środę odwiedziła małą Agnieszkę w szpitalu.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Uratowany noworodek: stan dziewczynki jest ciężki
Boruja Kościelna: Noworodek znaleziony w piwnicy
Krotoszyn: Uratowali noworodka, który miał trafić na śmietnik

Dziecko jest wcześniakiem, po urodzeniu ważyło nieco ponad kilogram. Było bardzo wyziębione, ponieważ 1 lutego na dworze panował kilkunastostopniowy mróz. Pani Anna, która znalazła noworodka na schodach prowadzących do piwnicy, opisywała, że dziewczynka była owinięta tylko w niewielki ręcznik, a na główce miała zawiniętą chustkę.

Według oceny lekarzy od momentu podrzucenia dziecka, do chwili gdy je znaleziono, mogło upłynąć nie więcej niż 2-3 minuty. Jak mówią, gdyby nie szybka reakcja pani Anny i fachowa pomoc przybyłych na miejsce medyków, noworodek mógł nie przeżyć.

Dziecko trafiło najpierw do szpitala w Nowym Tomyślu, a potem do kliniki neonatologii szpitala przy ulicy Polnej w Poznaniu. To właśnie tam nadano jej imię - Agnieszka. - Stan dziecka jest stabilny, można powiedzieć, że niczym nie różni się od dziecka urodzonego w 30 tygodniu ciąży w normalnych warunkach - tłumaczy profesor Janusz Gadzinowski, kierownik kliniki. - Jest dotlenione, nie miało też żadnych odmrożeń. Dziewczynka jest karmiona za pomocą sondy, wspomagamy jej oddychanie. W inkubatorze będzie przebywać około 3-4 tygodni - dodaje.

Mimo że mała Agnieszka jest bardzo krucha, w środę po raz pierwszy od dramatycznych wydarzeń z ubiegłej środy, mogła ją zobaczyć pani Anna. Jak sama mówiła, marzyła o tym od tamtego dnia. Podchodząc do inkubatora nie kryła emocji:

- To dla mnie bardzo wzruszająca chwila, naprawdę nie wiem co powiedzieć. Jestem zdenerwowana i szczęśliwa - starała się słowami oddać swoje odczucia. - Bardzo chciałam zobaczyć jeszcze to dzieciątko, żeby dotarło do mnie, że cała ta historia nie jest snem. Cieszę, że dostałam taką szansę, ponieważ chciałam je zapamiętać inaczej niż tamtego dnia, gdy była zmarznięta i sina. Teraz widzę, że radzi sobie dobrze. Widać, że walczy i chce żyć - mówiła wzruszona.

Środowe spotkanie pani Anny z malutką Agnieszką było prawdopodobnie ostatnim. Po wypisaniu ze szpitala, dziecko trafi do rodziny zastępczej, gdzie będzie czekać na adopcję. Policja cały czas poszukuje matki noworodka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski