Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politolog UAM: "Politycy zarabiają za mało. Przez lata tak bardzo bali się podnieść wynagrodzenia, że doprowadzili do obecnej sytuacji"

Norbert Kowalski
Norbert Kowalski
Prof. Szymon Ossowski zgadza się, że politycy powinni zarabiać więcej, ale nie powinni wprowadzać podwyżek w obecnej sytuacji
Prof. Szymon Ossowski zgadza się, że politycy powinni zarabiać więcej, ale nie powinni wprowadzać podwyżek w obecnej sytuacji Lukasz Gdak
- Chociaż wzrost wynagrodzeń jest konieczny, to moment, który wybrano na taką decyzję jest fatalny z punktu widzenia odbioru społecznego, ale też najlepszy pod względem taktyki politycznej - mówi prof. Szymon Ossowski, politolog i prodziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM, z którym rozmawiamy o zarobkach polityków oraz podwyżce ich wynagrodzeń.

Decyzja o podwyżkach dla polityków wywołała prawdziwą burzę. Polacy mają prawo się oburzać?
Politycy, tacy jak posłowie, senatorowie, ministrowie, wiceministrowie czy prezydent, zarabiają za mało i o tym mówię od wielu lat. W Warszawie więcej zarabia średniego szczebla kierownik w korporacji. A spoglądając na Poznań, to prezydent miasta zarabia mniej niż prezes miejskiej spółki. Takich przykładów nie brakuje. Mówiąc o wynagrodzeniach polityków trzeba zwrócić uwagę na brak konsekwencji przez ostatnie lata. Jeszcze nie tak dawno politycy sami sobie obniżyli zarobki.

Trwa głosowanie...

Posłowie powinni zarabiać więcej?

To było wiosną 2018 roku.
Wróciłbym nawet do słynnego stwierdzenia Elżbiety Bieńkowskiej, która, kilka lat temu, jako minister, stwierdziła, że za 6 tys. zł pracuje tylko złodziej lub idiota. To oczywiście zostało wykorzystane w 2015 roku przez PiS w kampanii wyborczej. Ale Bieńkowska odnosiła się do faktu, że nie ma chętnych na stanowisko wiceministra. Nie od dziś wiadomo, że jest to stanowisko polityczne, które straci się przy zmianie władzy, a pozostanie się naznaczonym partyjnym emblematem. A zarobki na tym stanowisku nie są atrakcyjne. Przypomnijmy sobie, że PiS próbował obejść podwyżkę płac dla polityków poprzez przyznawanie sobie premii. Słynne stało się już stwierdzenie ówczesnej premier Szydło, że „te nagrody się należały”. A jaki był tego efekt? Szefowie PiS uznali, że trzeba te wynagrodzenia jeszcze bardziej obniżyć. To pokazuje, że nie ma merytorycznego podejścia do tego tematu. Politycy przez lata tak bardzo bali się podnieść te wynagrodzenia, że doprowadzili do obecnej sytuacji.

Teraz to zrobili, ale czy to było konieczne?
Chociaż wzrost wynagrodzeń jest konieczny, to moment, który wybrano na taką decyzję jest fatalny z punktu widzenia odbioru społecznego, ale też najlepszy pod względem taktyki politycznej. Duża część Polaków traci swoje wynagrodzenia i to normalne, że w dobie kryzysu trzeba zaciskać pasa. A tu nagle widzimy bardzo wysokie podwyżki. I nie chodzi nawet o same kwoty, ale o procentowy wzrost wynagrodzeń. Mówimy przecież o kilkudziesięcioprocentowych podwyżkach. I w tym kontekście jest to fatalna decyzja oraz woda na młyn dla populistów. Partie polityczne jeszcze bardziej stracą zaufanie, które i tak jest wobec nich bardzo niskie.

BAJECZNE PODWYŻKI POSŁÓW I NIE TYLKO
W INTERNECIE HUCZY. ZOBACZ MEMY

Dlaczego w takim razie jest to też najlepszy moment na taką decyzję?
Od wielu lat znana jest zasada, że najbardziej kontrowersyjne decyzje podejmuje się zaraz po wyborach. A teraz mamy trzyletni okres ciszy, w którym nie będzie żadnych wyborów. Dopiero w 2023 roku będą wybory parlamentarne i samorządowe.

Do tego czasu Polacy zapomną?
Tak. Teraz będzie szum, ale za trzy lata już prawie nikt nie będzie o tym pamiętał.

Opozycja popełniła błąd głosując w Sejmie za podwyżkami?
Na pewno traci wiarygodność. W Poznaniu widać, że wielu polityków szczebla lokalnego z opozycji komentuje tę decyzję jednoznacznie i negatywnie. Obecna sytuacja może zaszkodzić dużo bardziej opozycji niż PiS. Oczywiście można mówić, że opozycja również będzie miała trzy lata na odbudowę zaufania, ale to jej będzie trudniej przekonać swój elektorat do akceptacji wspólnego głosowania z PIS. Przypomina mi się w tej sytuacji powiedzenie o „pośle dietetycznym”, czyli takim, co idzie do polityki dla diet. A tymczasem coraz częściej pojawiają się sytuacje, jak np. w Czechach, że politycy w czasach kryzysu obniżają sobie wynagrodzenia.

Sprawdź też:

Sam fakt przegłosowania podwyżek to jedno, ale druga kwestia to ich wysokość.
Wszyscy mówią, że przez kryzys skończył się rynek pracownika i nie jest to okres podwyżek. Kilkudziesięcioprocentowe podwyżki są trudne do zaakceptowania. To ewenement, bo nigdzie w firmach nie ma dziś takich podwyżek. Ich skala budzi olbrzymie wątpliwości, ale to właśnie efekt braku odpowiedzialnej polityki przez lata, gdy politycy bali się podnosić ten temat. Z kolei obecne podwyżki to doskonała wiadomość dla polityków w rodzaju Szymona Hołowni, gdyż ich krytyka całego systemu partyjnego zyskuje potężny argument. A do tego jeszcze mówimy przecież o zwiększeniu subwencji dla poszczególnych partii. To tylko ugruntowuje i betonuje scenę polityczną. W praktyce jest to w interesie wszystkich ugrupowań parlamentarnych, bo będą miały jeszcze więcej pieniędzy. Odpowiedzialne partie polityczne w takim momencie nie powinny uchwalać tak wysokich podwyżek. Pokuszę się o stwierdzenie, że to nawet niemoralne w obecnej sytuacji, nawet jeśli z punktu widzenia całości budżetu państwa te podwyżki nie będą znaczące w porównaniu do np. wydatków z programu 500 plus.

Duże kontrowersje budzi m.in. fakt, że wynagrodzenie, w wysokości aż 18 tys. zł, ma otrzymywać także pierwsza dama, która do tej pory nie dostawała żadnych pieniędzy. Czy pierwsza dama powinna w ogóle otrzymywać wynagrodzenie?
Wynagrodzenie dla pierwszej damy jest zasadne, bo nie może przecież pracować, ale pytanie czy aż tak wysokie. Zresztą trudno teraz mówić racjonalnie o podwyżkach dla polityków, kiedy wszyscy zarabiają mniej. Trzeba było wprowadzić je np. dwa lata temu i wtedy łatwiej byłoby to ludziom zrozumieć. Ale wtedy był okres czterech kolejnych kampanii wyborczych…

Oświadczenia majątkowe posłów obecnej kadencji zostały opublikowane na stronach Sejmu. Każdy może sprawdzić, ile zgromadzili członkowie Rządu. Mateusz Morawiecki to milioner, czego nie można powiedzieć o niektórych politykach Lewicy. Z kolei Jarosław Kaczyński spłaca kredyt i wspomina w swoim oświadczeniu majątkowym o Srebrnej Sp. z o.o. Kto i jaki majątek zgromadził? Zobaczcie!

Oświadczenia majątkowe posłów. Morawiecki to milioner, Kaczy...

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski