Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomoc domowa z kartoteką policyjną

Redakcja
Złodziejka została przyłapana na gorącym uczynku, jak  wynosiła akurat  rzeczy o wartości 6 tys. zł. Podczas przesłuchania przyznała się do winy.  Jak twierdziła, część łupu sprzedawała, a część zostawiała dla siebie
Złodziejka została przyłapana na gorącym uczynku, jak wynosiła akurat rzeczy o wartości 6 tys. zł. Podczas przesłuchania przyznała się do winy. Jak twierdziła, część łupu sprzedawała, a część zostawiała dla siebie 123RF
Odlewają sobie drogie perfumy, podbierają kosmetyki, wypijają alkohole. Zdarza się też, że kradną pieniądze czy biżuterię. A sprowadzanie znajomych do cudzego domu wygląda przy tym na dziecinne przewinienie. Co może nas czekać ze strony nieuczciwych opiekunek i pomocy domowych, pisze Agnieszka Smogulecka

Miałam spotkanie z kandydatką na nianię. Głupia jestem, bo zostawiłam ją samą w przedpokoju. Ona długo ściągała kurtkę i szal, więc poszłam wstawić wodę na kawę, potem zagadałam coś do dziecka i wróciłam do niej po dwóch minutkach. A ona dalej w tym szaliku się miotała. Poczekałam, gapiąc się na nią, bo pomyślałam, że może taka skrępowana i specjalnie tak się długo rozbiera, bo nie wie, dokąd ma iść. Potem była normalna rozmowa, pani przyszykowała się do wyjścia. I jak sobie poszła, to coś mnie tknęło. Obok wieszaka z kurtkami mam półkę, gdzie odkładam torbę po powrocie do domu. Patrzę, a torba rozpięta, portfel rozbebeszony, forsy nie ma. Aż mi się słabo zrobiło" - takie ostrzeżenie pojawiło się kilka miesięcy temu w internecie. I apel: "Uważajcie na 55-letnią "miłą" panią Marię z Piątkowa!".

Aż strach pomyśleć, co byłoby, gdyby "pani Maria" została w do-mu dłużej. Czy poświęciłaby wystarczająco dużo czasu na opiekę nad dzieckiem, czy raczej przeszukiwałaby szafy w poszukiwaniu cennych rzeczy? Podobne, choć nie zawsze uzasadnione pytania gnębią każdego, kto zatrudnia w domu obce osoby. Czy nie będzie przyprowadzać do domu znajomych? Czy będzie zajmować się dzieckiem, czy może posadzi je przed telewizorem? Czy nie będzie bić, szarpać, upokarzać, jak "niania", która przed laty stała się negatywnym bohaterem reportaży telewizyjnych? Czy nic nie ukradnie? W internecie jest mnóstwo stron, na których ma-my dzielą się swoimi wątpliwościami i… doświadczeniami, także tymi przykrymi.

Baśka zjadała parówki

- Mąż nasłuchał się różnych opowieści, naoglądał programów o złych nianiach. Gdy poszukiwaliśmy opiekunki, był bardzo wybredny - uśmiecha się Barbara, matka dwóch chłopców. - Na osiedlu wywiesił ogłoszenia o poszukiwaniu opiekunki, później zorganizował casting. Spotkał się z paniami, spisał ich dane, sprawdził nawet ich książeczki zdrowia, bo obawiał się, że gdy ta wybrana zasłabnie, dzieci pozostaną bez opieki. Z każdą długo rozmawialiśmy. Gdy uzgodniliśmy kilka najlepszych ofert, zdecydował, że musi obejrzeć ich mieszkania, sprawdzić, czy są czyste, a rzeczy uporządkowane. Wreszcie podjęliśmy decyzję i zyskaliśmy prawdziwy skarb: panią Irenę.

Nie wszyscy jednak mają tyle szczęścia. W rodzinie Piotra, dziś około czterdziestki, od lat powtarzana jest historia jego niani. - Ponoć pierwsze pełne zdanie, które wypowiedziałem, było odpowiedzią na pytanie mamy, jak mi smakował posiłek. Według rodziców, powiedziałem wówczas "Ja zjadłem suchy chleb, a Baśka zeżarła parówkę" - opowiada. - Moja opiekunka wyjadała moje przysmaki, ale mam świadomość, że są osoby, które mają poważniejsze problemy z opiekunkami czy domowymi pomocami.
- Nie ma stuprocentowo skutecznej metody, by ustrzec się przed nieuczciwym pracownikiem - mówi Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Można jednak ograniczyć ryzyko. Jeśli nie mamy pełnego zaufania do osoby, która jest w domu pod naszą nieobecność, wystarczy dokładnie obejrzeć pomieszczenia przed jej przyjściem, a później zapytać, co robiła w ciągu dnia. Trzeba pytać o szczegóły, a później sprawdzić, co się zmieniło w mieszkaniu. Warto zwrócić uwagę na przykład na ustawienie figurek, pamiątek, zdjęć na witrynie, ustawienie klucza w drzwiach szafy, czy kolejność kosmetyków na półce w łazience. Będziemy mogli wtedy stwierdzić, czy pracownik nie grzebał w naszych rzeczach.

Ile wizyt, tyle kradzieży

W tym tygodniu nowotomyscy policjanci zatrzymali 53-letnią kobietę, podejrzaną o kradzieże. Od połowy 2008 roku pracowała u 43-letniej mieszkanki Opalenicy. Miała sprzątać jej mieszkanie. Czyściła, nie tylko z brudów, ale i cennych rzeczy...

Do komendy przyszła kobieta, która powiedziała, że od pewnego czasu z jej mieszkania giną cenne, acz drobne rzeczy. Ktoś kradł złotą biżuterię i gotówkę. Brakowało kilku złotych pierścionków, obrączki, łańcuszków, kilkuset złotych. Wszystko wartości blisko 9 tysięcy złotych. 43-latka przypuszczała, że okradać ją może "pani sprzątająca", ale pewności nie miała. - Nikt jej nie złapał za rękę - tłumaczyła, prosząc policjantów o pomoc.

Funkcjonariusze przygotowali pułapkę: w kilku miejscach w domu pojawiły się banknoty oznaczone specjalnym proszkiem, widzianym tylko pod ultrafioletem. - Kiedy sprzątaczka zakończyła pracę, domownicy sprawdzili zawartość kieszeni. Brakowało pieniędzy - opowiadają policjanci. Kobieta została zatrzymana. Funkcjonariusze znaleźli znaczone banknoty. Także na dłoniach pomocy domowej były ślady pozostawione po proszku rozpylonym na pieniądzach.

Przykłady można mnożyć. Jesienią ubiegłego roku kryminalni złapali złodziejkę, która miała opiekować się starszą, schorowaną kobietą ze Śremu. Przypuszczali, że przestępczyni wybiera oszczędności z szafek, przygotowali zasadzkę. Znaleźli przy niej 300 złotych. Szybko okazało się, że były to pieniądze starszej pani, nie pierwsze zresztą, jakie ukradła "opiekunka". Wcześniej - twierdzą śledczy - co najmniej trzykrotnie okradała podopieczną.
Nieuczciwą opiekunkę do dzieci złapali natomiast kryminalni z poznańskiego komisariatu Jeżyce. 28-latka pobierała pensję za opiekę nad 9-miesięcznym chłopcem, później wyszło na jaw, że również okradała pracodawców. Gdy z komody zniknął złoty łańcuszek i bransoletka, matka bobasa natychmiast poprosiła o pomoc policję. Paulina K. przyznała się do kradzieży. Opowiedziała, że łup spieniężyła w dwóch lombardach w centrum miasta. Za łańcuszek otrzymała 1000 zł, za bransoletkę 700 zł.

- To była głupota - wyznała szczerze podczas rozmowy z mundurowymi, zdradzając, że nie spodziewała się, iż zostanie przyłapana i że kradzież skomplikuje jej życie.

Wybierała bogate rodziny

Przebiegłą 36-latkę namierzyli natomiast w ubiegłym roku kryminalni z poznańskiej komendy miejskiej. Kobieta szukała tylko majętnych pracodawców. Czytała ogłoszenia w mediach, wybierała ofiarę. Zatrudniała się jako opiekunka lub pomoc domowa, następnie okradała domy i mieszkania z wartościowych przedmiotów. Kiedy ludzie zauważali, że z ich domów znikały różne rzeczy (biżuteria, aparaty fotograficzne, książki, płyty CD), zwalniali kobietę. Wtedy znów zaczynała szukać pracy.
Złodziejka została przyłapana na gorącym uczynku: z domu w Tarnowie Podgórnym wynosiła akurat rzeczy o wartości 6 tys. zł. Podczas przesłuchania przyznała się do winy. Jak twierdziła, część łupu sprzedawała, a część zostawiała dla siebie, na bieżące wydatki i potrzeby.

- Radzimy osobom, które zatrudniają w domu pomoc domową, opiekunkę, nianię, by na wszelki wypadek nie przechowywały cennych rzeczy w widocznych miejscach - podpowiada Andrzej Borowiak. - Biżuterię należy zdeponować w banku albo umieścić w skrytce czy sejfie. Pod żadnym pozorem nie wolno trzymać pieniędzy w typowych miejscach: w szafie pod pościelą, w cukiernicy, pudełku po słodyczach. Złodzieje doskonale orientują się w ludzkich przyzwyczajeniach. Nawet tych, którzy wcześniej nie popełniali przestępstw, skusić mogą pieniądze pozostawione na parapecie, półce czy w kieszeniach.

Pod okiem kamery

- Ukryty dyktafon czy kamera również się sprawdzają - twierdzą rodzice. Na temat monitoringu opiekunki dyskutują od dawna. Na forum niania.pl aż wrze. Zdania są podzielone.

Agnieszka: - Rodzice mojej podopiecznej, idąc za moją namową, właśnie montują kamery. Uważam, że jest to świetna sprawa, choćby dlatego, że umykają im chwile, kiedy ich córka pierwszy raz siada, pierwszy raz zaczyna raczkować itd... Ja jestem z dzieckiem 10 godzin dziennie, a oni dwie... Kamery nie robią na mnie żadnego wrażenia. Przynajmniej mała będzie wiedziała, jaką miała kiedyś fajną nianię.
Małgorzata: - Każdy człowiek będzie przy kamerach skrępowany i nie będzie się normalnie zachowywał. A jak będzie czuło się dziecko w obecności skrępowanej opiekunki? Na pewno źle.
Superciocia: - Właśnie dlatego wolę nie wiedzieć, że jestem nagrywana. Ale nie mam nic przeciwko filmowaniu czy podsłuchowi.

Dagmara: - Nigdy żadnej opiekunce nie muszę jako rodzic zaufać od razu. Mam prawo sprawdzać opiekunkę, kiedy i jak chcę. Lecz o monitoringu w domu powinna być powiadomiona.

Karolina: - Z jednej strony wiem, że nie mam nic do ukrycia i potrafię zrozumieć, że rodzice powierzają mi swój największy skarb i mogą chcieć założyć monitoring z troski o ten skarb. Z drugiej strony po prostu nie lubię, jak ktoś patrzy mi na ręce i analizuje każdy mój ruch, bo nie czuję się wtedy swobodnie. W każdym razie, gdyby rodzice chcieli zainstalować kamery, nie protestowałabym na pewno. Natomiast byłoby mi przykro i czułabym się źle z tym, gdyby nagrywali mnie bez mojej wiedzy.

Tylko po kropelce...

Funkcjonariusze mówią, że nieuczciwi pracownicy nie tylko zabierają pieniądze i biżuterię gospodarzy. - Zdarza się, że korzystają z zapasów zgromadzonych w lodówce, odlewają do własnych buteleczek drogie perfumy pracodawców, wybierają kremy czy inne kosmetyki. Niektórzy dzwonią w prywatnych sprawach na rachunek pracodawców, nabijając kolosalne rachunki.

- Była opiekunka mojego dziecka kradła alkohol - przypomina sobie Andrzej z poznańskiego Piątkowa. - Kiedyś po powrocie z pracy zauważyłem, że jest "niewyraźna", sprawdziłem barek. Brakowało kilku butelek, w innych znacznie ubyło alkoholu. Zwolniłem ją natychmiast. Nie mogłem pozwolić, żeby pijane babsko opiekowało się mo-im synem. Kolega natomiast opowiadał mi, że "jego niania" idąc z dzieckiem na plac zabaw, zahaczała o pub. Za każdym razem piła piwko lub dwa. Wydało się, gdy jego żona poszła z córką na plac, a dziewczynka zaprowadziła ją do baru.

Policjanci mówią krótko: szukając opiekunki czy pomocy domowej, zawsze należy zachować ostrożność, bo można trafić na osobę nieuczciwą lub nieodpowiedzialną (nawet w agencjach opiekunek - gdzie ryzyko znalezienia nieuczciwej osoby jest mniejsze - można spotkać "czarne owce"). Ostateczną decyzję o podjęciu współpracy należy podejmować po spotkaniu z kandydatem, biorąc pod uwagę swoje spostrzeżenia i intuicyjne odczucia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski