Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: MPK pozbywa się wysłużonych "stopiątek"

Katarzyna Fertsch
Piotr Stachowiak, kierownik zajezdni przy Głogowskiej, na tle "stopiątki" przeznaczonej na sprzedaż
Piotr Stachowiak, kierownik zajezdni przy Głogowskiej, na tle "stopiątki" przeznaczonej na sprzedaż Waldemar Wylegalski
Wychodzisz z domu, a tramwaj już na ciebie czeka. Nic dziwnego, jest przecież... twój. Jedziesz do pracy, omijając korki. Bo w Poznaniu jest dużo wydzielonych torowisk. Po drodze możesz zabrać znajomych, miejsca nie zabraknie. To sytuacja abstrakcyjna, ale czy możliwa?

Poznańskie MPK chce sprzedać 40 tramwajów 105N. W lipcu zostanie wystawiona pierwsza ich partia. Mimo że oferta jest skierowana do innych przewoźników miejskich, to w przetargu może wystartować także przeciętny Kowalski.

- Jeśli ktoś będzie chciał kupić tramwaj, żeby na przykład postawić go na działce jako altankę, nie ma problemu - zapewnia Iwona Gajdzińska, rzecznik prasowy poznańskiego MPK. - Wymontujemy wtedy wszystkie części, które będą mogły nam się jeszcze przydać i sprzedamy samo pudło.

Wagon "stopiątki", po przystosowaniu, mógłby pełnić też funkcję choćby budki z zapiekankami. Ale co, jeśli przeciętny Kowalski chciałby kupić cały tramwaj, żeby móc nim jeździć po mieście? Też jest to możliwe. By wyjechać na miasto musiałby oczywiście zdobyć uprawnienia motorniczego. Później pozostaje tylko kwestia ustalenia trasy przejazdu, tak żeby nie utrudniać ruchu tramwajom MPK. I właśnie to mogłoby się okazać barierą nie do przeskoczenia.

- Sytuacja, gdy osoba prywatna kupuje tramwaj i chce nim jeździć po mieście, wydaje się nierealna - mówi Rafał Kupś, szef Zarządu Transportu Miejskiego w Poznaniu.

Stary tramwaj może sobie kupić każdy, nawet przeciętny Kowalski

Nocami nie można by jeździć, ze względu na hałas. A w dzień po mieście jeździ zbyt dużo tramwajów.
- Trudno sobie wyobrazić sytuację, że ktoś podjeżdża swoim tramwajem pod kawiarnię i idzie napić się herbaty - przekonuje dyrektor Kupś. - Przecież nie można by go zaparkować jak samochodu. Musiałby stać na torowisku. A wtedy blokowałby przejazd innym tramwajom.

Odstawić na chwilę swojego pojazdu nie można by również na pętli tramwajowej. Bo na nich też brakuje miejsca. A zdjąć z torowiska i schować do garażu też przecież się nie da.

Ale nawet jeśli udałoby się rozwiązać kwestię parkowania, zostają jeszcze koszty. Ile będzie kosztował sam tramwaj? Zależy od ofert, jakie złożą chętni. W zeszłym roku MPK kupiło używane "helmuty" z niemieckiego demobilu. Jeden kosztował 120 tys. zł. Ale "stopiątki" są nowocześniejsze, dwuwagonowe i 10 lat temu przeszły gruntowną modernizację. Ich cena będzie więc pewnie zdecydowanie wyższa. Ale sam tramwaj to wciąż nie wszystko. Przecież żeby nim jeździć, trzeba korzystać z torowiska i trakcji.

No i zużywa się prąd. Ile mogłaby kosztować godzina jazdy? Albo każdy przejechany po miejskim torowisku kilometr? MPK takiego cennika nie ma, ponieważ nigdy wcześniej nie był potrzebny. Można sobie jednak wyobrazić, że sporo. No bo wynajęcie tramwaju (na przykład na wesele) kosztuje co najmniej 250 zł za każdą godzinę.

Czytaj także: MPK - Pierwszy autobus z biletomatem już na ulicach Poznania

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski