Poznań: Policja nie chciała złapać złodzieja?

Auto zniknęło z podpo-znańskiego Skórzewa w nocy z poniedziałku na wtorek. Zaraz po zauważeniu kradzieży właściciele (proszą o zachowanie anonimowości) zaalarmowali mundurowych z komisariatu w Tarnowie Podgórnym, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo na tym terenie. Powiedzieli im również, że w aucie zamontowany jest nadajnik GPS. Centrum Monitorowania Alarmów błyskawicznie namierzyło skradzione auto. Było jeszcze na terenie gminy.
Sprawdzili to policjanci. Faktycznie, BMW z uszkodzonym zamkiem stało we wskazanym miejscu.
Policjant kryminalny: - Zdarza się tak, że złodziej odwozi kradzione auto w pewne miejsce. Czeka dwa-trzy dni i obserwuje, czy ktoś zainteresuje się pojazdem._Jeśli nie, auto wywożone jest do właściwego celu przeznaczenia, czyli do dziupli.
- Policjanci zdjęli odciski palców z kierownicy, zbadali zamek i ... oddali nam samochód. Żaden z nich nawet nie wspomniał o zasadzce, a przecież mogli obserwować auto, żeby sprawdzić, kto po nie przyjdzie i gdzie nim pojedzie - mówi rozżalony właściciel BMW. - Mówiliśmy, że nasze auto może stać nawet kilka dni, ale policja nie była tym zainteresowana. Gdyby tylko chcieli, mogliby złapać złodzieja i zlikwidować dziuplę, ale im się nie chciało - mężczyzna jest przekonany, że będąc na wolności, złodziej ukradnie kolejne samochody.
Co na to policja? Niewiele.
- Funkcjonariusze stwierdzili, że nie ma możliwości prowadzenia działań operacyjnych - mówi krótko Andrzej Boro-wiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Nie chce powiedzieć, co je uniemożliwiało. Nawet nie próbuje tłumaczyć tych, którzy nie podjęli próby złapania złodzieja. Dodaje tylko: - Obowiązkiem policji jest zabezpieczenie pojazdu i zwrócenie go właścicielowi lub ubezpieczalni.