Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Sprzedał mieszkanie razem z dziadkami i własną matką

Łukasz Cieśla
Młody poznaniak sprzedał mieszkanie razem z dziadkami i własną matką. Zrobił to bez wiedzy najbliższych. Teraz grozi im eksmisja.

Prokuratura postawiła już wnuczkowi zarzut przywłaszczenia mienia. Chodzi o pieniądze, które dostał za sprzedaż trzypokojowego lokalu w centrum Poznania. Za lokal położony w pobliżu Starego Rynku, kupiec dał 285 tys. zł. Do kieszeni wnuczka wpadła część tej kwoty, ponieważ trzeba było spłacić kredyt zaciągnięty wcześniej pod zastaw mieszkania. Kto go wziął? Wyjaśnia to prokuratura.

Z pozoru działanie Jakuba C. było legalne. Bo jego dziadkowie - oboje mają po 85 lat - udzielili mu notarialnego pełnomocnictwa do sprzedaży. Dlaczego to zrobili? Dziadkowie Jakuba C. odpowiadają, że mieli do niego bezgraniczne zaufanie.

- Kiedy wnuczek prosił o pełnomocnictwo, nie mieliśmy żadnych obaw. Wychowywałam go od małego w tym mieszkaniu. Do głowy mi nie przyszło, że sprzeda je bez naszej wiedzy - mówi nam Barbara L.

Do sprzedaży mieszkania doszło w kwietniu 2008 roku. Wnuczek miał zataić przed rodziną ten fakt. O transakcji dowiedzieć się mieli po... 1,5 roku. W grudniu 2009 roku Barbara L. poskarżyła się swojemu synowi, czyli wujkowi Jakuba C., że wnuczek grozi jej "przyjściem jakiegoś pana, który wyrzuci ich z mieszkania". W ten sposób wnuczek miał wymuszać na babci pożyczkę - 1,5 tys. zł.

Jego rodzina podejrzewa dziś, że ta kwota była nieprzypadkowa. Przypuszcza, że Jakub C., po sprzedaży mieszkania, płacił nowemu właścicielowi czynsz za wynajmowanie lokalu. Gdy brakowało mu pieniędzy na miesięczną ratę, miał szantażować dziadków.

- Gdy dowiedziałem się o tych groźbach, zajrzałem do księgi wieczystej. Okazało się, że lokal ma nowego właściciela - relacjonuje syn Barbary L.

Rodzina nie od razu zawiadomiła prokuraturę, bo liczyła na wyjaśnienie sprawy we własnym gronie. Wujkowie Jakuba C. pokazują e-maila, którego do niego wysłali. Jak mówią, chcieli pomóc siostrzeńcowi wyjść z bagna, w które wpadł. Podejrzewają, że miał poważne kłopoty finansowe i dlatego potajemnie sprzedał mieszkanie. List pozostał jednak bez odpowiedzi.

Prokuratura, która została zawiadomiona o sprawie, wyjaśnia również, czy Jakub C. działał w zmowie z kupcem, czyli Rafałem Sz. Chodzić miałoby o ich wspólne zobowiązania finansowe.

Jakub C. i Rafał Sz. nie chcieli spotkać się z dziennikarzem "Głosu Wielkopolskiego". Ten drugi, za pośrednictwem pełnomocnika, wydał jednak oświadczenie. - Rafał Sz. zaprzecza, by przed kupnem mieszkania znał Jakuba C. Nie łączyły ich także relacje finansowe. Skojarzył ich z sobą pośrednik działający na rynku nieruchomości. Mój klient także czuje się oszukany przez pana C., bo nie wiedział, że działa on niezgodnie z wolą dziadków. Żył w przekonaniu, że rodzina sprzedawcy o wszystkim wie. Prawdę usłyszał dopiero od policji podczas przesłuchania - mówi radca prawny Tomasz Konieczny.

Do sądu wpłynął już wniosek o eksmisję bliskich Jakuba C. On sam, jak mówią jego krewni, ma gdzie mieszkać, bo po ślubie wyprowadził się do teściów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski