Przypomnijmy - do wypadku doszło w czerwcu ubiegłego roku. Strażacy zostali wezwani do iskrzącego się płotu ogradzającego budowę linii tramwajowej na Franowo. W czasie oględzin strażaka poraził prąd. Zmarł w szpitalu po kilku dniach.
Rafał G. usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci przez brak nadzoru. Nie przyznaje się do winy. Trwa właśnie pierwsza rozprawa w tej sprawie. W charakterze oskarżycieli posiłkowych występują rodzice zmarłego strażaka. Rafał G. składa wyjaśnienia.
Wynika z nich, że ciężar winy spoczywa na firmie montującej ogrodzenie, która zamiast 30 centymetrowych ocynkowanych śledzi użyła 70 centymetrowych szpilek z prętu, przebijając kabel energetyczny znajdujący się na głębokości 0,5 metra.
Kierownik o wypadku na budowie dowiedział się dopiero nad ranem (doszło do niego po północy) - dostał smsa od kierownika robót energetycznych. Nikt go nie informował w nocy o iskrzącym się płocie, ani o przyjeździe straży, ani o porażeniu strażaka. Nie wiedział też wcześniej w jaki sposób zamontowany był płot.
W instrukcji ogrodzenia nie było mowy o szpilkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?